~Rezydencja~

290 16 0
                                    

Teleportowaliśmy się przed jakiś duży stary budynek. 
-Oto nasza rezydencja- rzekł mężczyzna bez twarzy.
-Slendermanie... Powiedz, co się ze mną stało?
- Załamała ci się psychika. Nic dziwnego. Po tym wszystkim co przeszłaś to normalne.- odpowiedział bardzo opanowanym głosem. Ale... On chyba nie wie o...
-Owszem wiem. I współczuje ci, naprawdę.
-C-co? Ale skąd ty...? Jak???- nie miałam pojęcia jak on to robił
-O tym co się wtedy stało, wiem bo juz od dawna cie obserwujemy, a tak poza tym to potrafię czytać w myślach.
Kurde...- pomyslałam, z tym może być cieżko.
- Co rozumiesz przez ,,my,,?- spytałam
- Amy, jest nas o wiele więcej niż ci się wydaje.
-  Masz na myśli ,, nas,, morderców?
-Owszem. Teraz należysz do naszej rodziny. Chyba wiesz ze normalna nie jesteś...?
-N-no chyba tak...Nie wiem...
- A co czułaś kiedy zabijałaś?- Hm czy to był jakiś test?
-Ja czułam.... Czułam się wspaniałe.. To było coś jakby... Wolność? W każdym razie poczułam ze żyje!- od razu poprawił mi się humor kiedy sobie o tym przypomniałam.
- No właśnie. Czy normalny człowiek zareagowałby takim entuzjazmem jak ty teraz ?
-No, chyba raczej nie. - Może ja rzeczywiście do nich pasuje?
- Ależ oczywiście ze tak. Przeżyłaś niestety straszne rzeczy, czego nikomu bym nie życzył, ale teraz możesz się zemścić... Czyż nie?- chyba miał racje.
-Mogę się zemścić powiadasz?- hahahaha... - zaczęłam się cicho, ale psychicznie śmiać ( znowu )
-Teraz jednak prosiłbym cie o zapoznanie się z resztą domowników- powiedział po czym weszliśmy do środka.
-Moi drodzy! Proszę was o uwagę!- odezwał się Slender kiedy byliśmy w salonie. - To jest Amy, znana rownież jako Nightmare Moon ( ale skąd on...
A, no tak...) chciałbym żebyście  przyjęli ją w nasze skromne progi-powiedział, po czym gdzieś się teleportował. Wszyscy zaczęli się wokół mnie zbierać i przedstawiać. Poznałam tam takich ludzi jak:
Jane The Killer, Zero, Jason The Toy Maker, Candy Pop, Nina The Killer, Jeff The Killer, Laughting Jack(L.J), Ben Drowned, Ticci Toby, Bloody Painter(Helen/Helenka), Hoodie, Masky, Clockwork, Smile Dog i mała Sally.
Sporo ich było...
Ale chyba zapamiętałam wszystkich, mam nadzieje...
-Dobra dziewczyno, teraz idziesz z nami.- powiedziała Jane. Obok niej stały jeszcze Zero i Clockwork.
-Emm ok?- odpowiedziałam jej i dałam się ciagnąć w nieznanym mi kierunku.

Ja wiem ze miało być wcześniej i wg ale zapomniałam ze jest mecz... A no właśnie!!! Ja tu przeżywam stres pourazowy!!!
Nie wiem jak mogliśmy przegrać... Eh...  Bez sensu ....
Ok. Nieważne. Jak zwykle przepraszam za błędy.
Kolejny rozdział będzie za jakąś godzinę.
Do zobaczenia!!! 🐾

Eyeless Jack Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz