~Co się tu dzieję?~

428 18 6
                                    

POV AMY
Ech, szkoła, no super.... Naprawdę, kiedy tu wchodzę to juz mam ochotę wyjść. Gdybym miała chociaż jakichś przyjaciół to bym to zniosła ale... Nikt mnie tutaj nie lubi. Zresztą, w poprzedniej szkole było tak samo...
Szlam właśnie  przez korytarz aż mój wzrok natknął się na Pola i jego ekipę.
Szybko schowałam się za jakąś ścianę żeby mnie nie zauważyli. Od początku roku gnębią mnie, biją i poniżają... Ale ja im przecież nic nie zrobiłam!!!
Pierwsza lekcja- Polski.
Szczerze mówiąc to nawet lubię ten przedmiot, bardziej rozumiem ortografię niż ułamki...
-Dobrze, wiec teraz wyciągnijcie podręczniki i przeczytajcie temat 12-powiedziała nauczycielka po 10 minutach lekcji.
Miałam gdzieś co ona sobie gada. Zresztą, ja nawet nie mam podręcznika, zgubiłam go juz 2 miesiące temu.
Postanowiłam ze wyciągnę mój szkicownik i porysuje coś.
Zaczęłam rysować swoją klasę całą we krwi.
-Amy, co ty tam robisz???-Pani podeszła do mnie i zabrała zeszyt.
-Matko Święta!!! Co to ma być?!?!-chyba przeraził ją mój rysunek.
-A tak se rysowałam.
-W tej chwili marsz do psychologa szkolnego !!!!
-Jezu znowu???- nie chciało mi się tam iść.
-Natychmiast!!!-była wkurzona, hah nawet mnie to śmieszyło.
-No ok, ok, a może mi pani łaskawie oddać mój szkicownik?-zapytałam najsłodziej jak się dało.
-A weź go sobie!-Krzyknęła rzucając notes w moją stronę.
-Dziękuje bardzo. -odparłam chamsko i wyszłam z klasy.
Gdy szłam przez korytarz obok okna coś niebieskiego mignęło mi przed oczami. Wyjrzałam przez nie w stronę lasu żeby sprawdzić co to było. Nic nie zauważyłam... Co się tu dzieje?
Byłam juz przy drzwiach, otworzyłam je bez pukania i powiedziałam:
-Dziendobry.... -nie chciało mi się z nią gadać.
-Och...Witaj Amy... Znowu się spotykamy?-zapytała mnie niska blondynka w okularach i zielonym golfie-nasza szkolna pani psycholog.
-No niestety, pani widok rownież mnie nie zadowala.
-Amy, trochę szacunku.
-Przepraszam, ale nie mam szacunku do krów.
-Amy!!!
-Tak się nazywam.
-Masz się w tej chwili uspokoić i usiąść tutaj.-wskazała krzesło przy swoim biurku.
-Nie będziesz mi rozkazywać-Mówiąc to wyszłam z jej gabinetu a następnie ze szkoły.(miałam ze sb plecak)
-Idioci, wszyscy są głupi...
-Hej, mała a ty gdzie się wybierasz? Na wagary ? Nieładnie...-odezwał się jakiś głos  za mną... O nie ... Tylko nie on...
-Pol, sam wagarujesz, zostaw mnie w spokoju.
-Oj, a coś się taka pyskata zrobiła?!
-Powiedziałam ze masz mnie zostawić!!
-Przesadziłaś.-to mówiąc Pol wraz ze swoją paczką ruszyli na mnie. Zaczęli mnie bić i wyzywać. Nie umiałam się bronić...
Az tu nagle zza drzew wyłoniła się jakaś postać.Nie mogłam zauważyć kim był ten ktoś, bo byłam na wpół nieprzytomna.
Ta osoba zaczęła bardzo brutalnie bić tych chłopaków. Potem... Nie wierzyłam w to co widzę. On ich... Pozabijał, a następnie wyciął jakieś organy wewnętrzne.
Spojrzał(?)na mnie. Leżałam na ziemi cała poobijana i juz prawie straciłam przytomność. Zaczął powoli do mnie podchodzić.No, nie powiem, trochę się bałam, ale on tylko kucnął przy mnie.Wtedy zauważyłam ze on.... On... Nie ma oczu!!!
-Nie bój się, już jesteś bezpieczna.
Potem była już tylko ciemność.

POV E.J
Szedłem sobie właśnie przez las obok szkoły Amy. Chciałem się jej trochę lepiej przyjrzeć w szkolnym środowisku
Kiedy byłem juz blisko, zauważyłem ją w oknie na 1 pietrze, szybko schowałem się w krzakach. Ona chyba mnie zauważyła bo zerknęła w miejsce w którym się ukryłem. Na szczęście zaraz sobie poszła. Kręciłem się jeszcze po okolicy jakieś 10 minut aż tu nagle ze szkoły wybiegła wkurzona Amy.
Ona wagarowała? Heh, już ją lubię.
-Idioci, wszyscy są głupi-powiedziała wyraźnie poirytowana. Ciekawe co ją tak zdenerwowało. Chwile pózniej zauważyłem jakichś chłopaków idących w jej stronę. Byli w małej grupie 4 osobowej.
-Hej mała a gdzie ty się wybierasz?Na wagary ? Nieładnie...-odparł ten na przodzie.
-Pol, sam wagarujesz, zostaw mnie w spokoju.-była dosyć odważna jak na taką sytuacje.
-Oj, a coś się tak pyskata zrobiła?!?!-wkurzył się.
-Powiedziałam ze masz mnie zostawić!!- krzyknęła na niego. To nie było mądre posunięcie Amy...
-Przesadziłaś.-No, z tego nie wyniknie nic dobrego.
Zaczęli ja bić i wyzywać. Leżała na ziemi, cała poobijana, chyba traciła przytomność.
Nie mogłem juz tego dłużej wytrzymać,
Wyskoczyłem z mojej kryjówki i rzuciłem się na tych debili. Najpierw postanowiłem ich poważnie uszkodzić, a potem zabić i wyciąć im nerki.
Kiedy juz wykonałem powyższe czynności, podszedłem do dziewczyny.
Chyba trochę się mnie bała.
-Nie bój się, juz jesteś bezpieczna.- chciałem ja uspokoić. Potem straciła przytomność. Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem pod dom. Położyłem Amy na wycieraczce i zadzwoniłem do drzwi. Musiałem się szybko schować żeby jej matka mnie nie zauważyła.
Gdy otworzyła drzwi, widok córki  zbytnio jej nie przejął, była pijana.
-Ta gówniara zaś wdała się w jakąś bójkę... Co ja z nią mam. Trzeba będzie ją gdzieś oddać... Jak się obudzi to dostanie jej się za to wszystko!- ona chyba nie wie co gada! Nie wierzyłem ze można było być tak nie czułym na innych, a juz w szczególności na własna córkę!!!
-Wrócę po ciebie Amy, jeszcze się zobaczymy. -powiedziałem cicho do siebie po czym skierowałem się w stronę rezydencji.
---Time skip--- po 20 min-rezydencja-
-Heeejjj wróciłem!- krzyknąłem po otworzeniu drzwi, jak zwykle było tu mega głośno.
-O, hej Jack.-przywitał mnie Toby jedząc gofry ( jak zwykle )
-Fajnie ze jesteś!-Odezwał się Jeff z salonu.-Właśnie mieliśmy oglądać milionerów, idziesz ? 
-Nie, sory stary ale miałem ciężki dzień, idę spać.
-A, no spoko to do jutra!!! -odkrzyknął mi chłopak. Nie wiem po co tak wrzeszczał skoro i tak byłem juz w salonie. Wszedłem po schodach na 1 piętro i otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Musze odpocząć po tej bójce, jutro ją odwiedzę, mam nadzieje ze kiedyś będziemy tutaj w tym domu, razem.

No Hejjj, Wilki i wilczki
Ta książka chyba przypadła wam do gustu a wiec kontynuuje pisanie. Tu taki rozdział dłuższy. Trochę więcej akcji i inna perspektywa. 
To... Do potem
Paapaa!!!🐾

Eyeless Jack Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz