Rozdział siódmy

26 3 0
                                    

- Wiedziałam jak wykorzystam ten czas. – Athya, upadłszy zdyszana na Gorazda, spojrzała mu z uśmiechem prosto w oczy.

Oboje byli nadzy. Spoceni. W ich ulubionym miejscu.

- Tęskniłam za tobą tak mocno, Goraździe. Ucieknijmy stąd! Nie ryzykujmy!

- Wiesz, że to niemożliwe. Nie w najbliższym czasie.

Athya zsunęła się na bok i westchnęła. Do jaskini wpadło dużo chłodu. Po kilku dniach upału w końcu przyszedł kojący deszcz.

- Nie mogę cię ostatnio zrozumieć – powiedziała pretensjonalnie. – Podoba ci się takie życie? Wydostaję cię ze śmierdzących lochów, kocham się z tobą, a potem każesz mi wracać do łoża, w którym czeka na mnie ktoś inny?

- To nie jest takie proste, jak myślisz – odpowiedział sucho. – Chcę z tobą być, ale zbyt wiele wątpliwości kłębi się w mojej głowie. Któreś z nas może tego nie przetrwać.

- Jak to nie przetrwamy? – Żachnęła się. - Nie wierzysz, że nam się uda? Zdajesz sobie sprawę z wagi tych słów?

- Nie w tym sensie – rzekł nerwowo. – Powtarzałem to już wiele razy. Ja jako człowiek mogę nie przetrwać fizycznie tej wyprawy, zakładając, że naszym celem będzie Niceona. Ty, jako wampirzyca, możesz podróżować jedynie pod osłoną nocy. I nie próbuj sama siebie oszukiwać. Ten kombinezon cię wykańcza. Poza tym wiem jaką pogardę żywią do was ludzie. Zresztą nie bez powodu. Gdybyśmy tylko dostali się do Niceony, zawisnę tam na pierwszym, lepszym drzewie, a ciebie skrócą o głowę.

Wspaniała atmosfera, jaka towarzyszyła temu spotkaniu, zachmurzyła się raptownie, niczym niebo nad nimi. Gorazd widząc jej smutek, objął drobne ramiona Athyi i pocałunkiem w czoło nieco podniósł na duchu.

- Nie będę w stanie tak żyć – rzekła w końcu. – Nie wyobrażam sobie takiego życia.

- Potraktuj to jak próbę, która wymaga cierpliwości i przygotowań. Jeśli przetrwamy, obiecuję, że już zawsze będziemy razem.

- Kochaj się ze mną, Gorazd.

Utonęli w pocałunkach.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Powiem Wam szczerze, że zapomniałem już o dwóch tak krótkich rozdziałach.

Od następnego wszystko wraca do normy.

Zgodzicie się, że nie było wątpliwości co do miejsca, w które udała się Athya, podczas nieobecności jej męża.

Jak długo jeszcze ona będzie to ciągnąć?

W jej zachowaniu można już wyczuć oznaki zniecierpliwienia.

Myślicie, że ucieczka z kochankiem to dobre wyjście?

Głosy krwi - część pierwszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz