Rozdział X

633 39 10
                                    

*pov Dylan*

Drogę powrotną do domu cały czas się uśmiechałem to zapewne z powodu Lydii, która poprawiła mi znaczenie humor i sprawiła, że zapomniałem o wszystkich przykrych sprawach.
Szedłem środkiem chodnika i po niedługiej chwili zorientowałem się, że chodzę tylko po szarych kafelkach,przypomniało mi się jak w dzieciństwie ciągle to robiłem, doprowadziło mnie do śmiechu, którego nie mogłem powstrzymać.
Dotarłem pod drzwi mojego domu i mocno uderzając w drzwi zapukałem. Chwilę później w drzwiach przywitała mnie rodzicielka całusem w policzek i zakluczyła drzwi za sobą.

-Dylan, dlaczego nie odpisywałeś cały dzień.. martwiłam się, jest godzina prawie 22, a ty dopiero teraz wracasz ze szkoły- urwała lekko zdenerwowana.
Usiadłem na kanapie obok niej i zacząłem rozmowę.
-Mamo, nie uwierzysz. Spotkałem się całkowicie przypadkowo z Lydią..no i tak sobie gadamy i stwierdzialiśmy, że pójdziemy na kawkę, więc poszliśmy i się nieźle zagadaliśmy..później z racji, że było ciemno odprowadziłem ją pod sam dom- opowiadałem wszystko mamie z entuzjazmem i radością, a ona bacznie mnie słuchała i analizowała każde słowo przeze mnie wypowiedziane.
-Ooo słonko to świetnie, mam nadzieję, że  wasz kontakt się odnowi i znów będziecie się przyjaźnić, pamiętaj, że jest ona tu mile widziana i czekam na nią z  jej ulubionym ciastem- powiedziała z uśmiechem na twarzy, moja mama zawsze była zadowolona, gdy Martin u nas przesiadywała, nasza przyjaźń zbliżyła ją do mamy mojej przyjaciółki i wtedy ja i Lydia mogliśmy spędzać nocki u siebie i zawsze mogliśmy na siebie liczyć oraz na to, że nasze mamy pomogą nam w rozwiązaniu danego problemu i faktycznie zawsze tak było, do czasu.
-A co z Thomasem?- spytała i tym pytaniem zbiła mnie z tropu.
-Z jakim Thomasem?- odpowiedziałem pytaniem na pytaniem myśląc, że dam radę ją oszukać, ale to moja mama i ona wie wszystko.
-Nie kituj mnie tutaj kotek- powiedziała i złapała mnie za ramię, a ja moimi oczami spojrzałem w jej.
-No wiesz..zapomniałem ci powiedzieć, ale ostatnio tak wyszło, że rozmawialiśmy- oznajmiłem trochę nieśmiało.
-Oooo to świetnie skarbie- mama zawsze dodawała mi otuchy i wierzyła we mnie, a co do mojej orientacji to już od dawna o tym wie..zareagowała normalnie tak jakby chodziło o dziewczynę co sprawiło mi wielką radość.

Powygłupialiśmy się jeszcze trochę razem i moja rodzicielka poszła na górę szykować się na randkę z czego ją wyśmiałem i trochę podogryzałem za co udała obrażoną.
Oglądałem telewizor, gdy moja mama zeszła po schodach wystrojona jak na jakąś imprezę, naprawdę wyglądała bosko.
-Wooow mamuśka-powiedziałem z bardzo widzialnym zachwytem na mojej twarzy.
-Nie przesadzaj, muszę lecieć, na blacie masz pieniądze kup sobie coś do jedzenia, najlepiej zamów do domu, kocham cię- rzuciła szybko i zbierała się w kierunku drzwi frontowych.
-Ja ciebie tez, bądź grzeczna- odwróciła się do mnie, zaśmiała i wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Oglądałem właśnie mój ulubiony serial, w który byłem bardzo wciągnięty, znam całą fabułę na pamięć, każdego bohatera, WSZYSTKO.
Postanowiłem nalać sobie szklankę soku, więc wstałem i udałem się do kuchni w poszukiwaniu szklanki i soku, po chwili przypomniało mi sie, że miałem odpisać Thomasowi..
-Pewnie sie martwi- pomyślałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni moich spodni, szukałem jego numeru, gdy nagle do moich uszu doszedł dźwięk pukania do drzwi.
Nie..to nie bylo pukanie, to było walenie w drzwi w stylu psychopaty. Ktoś ma nierówno pod sufitem.
Spojrzałem przez okno w kuchni kto to może być, ale nie byłem pewny, więc byłem zmuszony otworzyć drzwi natrętnemu ktosiowi.
Udałem się pod drzwi wejściowe i przekręciłem zamek w drzwiach oraz lekko je uchyliłem, a za nimi ujrzałem Thomasa, po czym odetchnąłem z ulgą, czego po chwili żałowałem.
-Hee..- nie zdążyłem dokończyć, bo chłopak wparował szybko do mojego domu i zamknął za sobą drzwi, w tym samym momencie przyciągając mnie do siebie i nachalnie wpijając się w moje usta, co nie było dla mnie przyjemne, ani komfortowe.
Niestety nie byłem w stanie go odepchnąć od siebie, bo był zbyt nachalny. Złapał mnie za uda i byłem zmuszony na niego wskoczyć. Poszedł ze mną do salonu i nawet na moment nie oderwał swoich warg od moich. Byłem zawiedziony jego zachowaniem i z obrzydzeniem oddawałem jego pocałunki.
Thomas położył mnie na kanapie i ściągnął moją koszulke, a ja korzystając z okazji, że nie przylega teraz do moich ust zacząłem:
-Co ty do cholery wyprawiasz?!- wykrzyczałem.
Szybko wstałem nie czekając na jego odpowiedź i ubrałem swoje koszulkę.
Odsunąłem się od niego na drugi koniec pokoju i stałem tam nieruchomo.
-Kochanie ja nie..-Zaczął się tłumaczyć.
Ja z automatu cofnąłem się krok w tył w tym momencie, gdy on zrobił krok w moją stronę.
-Wstydzisz się mnie w szkole, a teraz nagle masz ochotę się zabawić to przychodzisz?! Pieprz się dupku!!!-wykrzyczałem do niego,  a po moim policzku spłynęła łza, a za nią kolejna i kolejna.
Thomas tylko patrzył na mnie i zastanawiał się zapewne jaki kit wcisnąć mi tym razem.
-Przecież ja Cię kocham-powiedział i podszedł do mnie, a nasza odległość zmniejszyła się o połowę.
-Dwa pieprzone lata czekałem na ciebie, a teraz zachowujesz sie jak pojebany psychol..kochałem Cię całym sercem, a teraz zraniłeś mnie i to bardzo, w sumie to najbardziej na świecie chyba. Czy pogodziłeś się ze mną tylko dlatego, że potrzebowałeś zabawki, która bedzie na twoje zachcianki?! Jeśli tak, to popełniłeś błąd, ogromny błąd!!!- wykrzyczałem to wszystko co właśnie czułem i popatrzyłem jeszcze przez chwilę na mój cały świat z pogardą.
-Dyl..porozmawiajmy na spokojnie, jesteś teraz zdenerwowany i wiesz, że wszystko to co teraz powiedziałeś to kłamstwo. Kocham Cię bardzo, a to, że się ciebie wstydzę, znaczy nie ciebie tylko, prędzej swojej orientacji...proszę zrozum..-powiedział i zrobił trzy kroki bliżej.
-Proszę Dylan- wyszeptał to i podszedł do mnie tak blisko, po czym otulił mnie swoimi ramionami, a ja z przyjemnością i rozkoszą zamknąłem oczy.

Jednak po niedługiej chwili, w sumie to były sekundy, oprzytomniałem i zorientowałem się, że tak naprawdę to nie czuję się bezpiecznie w jego ramionach, więc szybko się z nich wyrwałem i odskoczyłem w kompletnie inną stronę.
-Pieprzony dupku, nie zbliżaj się!!! Daj mi spokój! W y p i e r d a l a j  z mojego domu!!! Proszę zrób to i Juz nigdy więcej nie pojawiaj się w moim życiu- ostatnie zdanie powiedziałem nieco ciszej niż resztę i czułem, że zaraz się rozpłaczę.
-Okej, wyjdę na zawsze, jeśli tylko wytłumaczysz mi o co chodzi z Martin. Kręcisz z nią? Podoba ci się? No powiedz!!!- zaczął krzyczeć, a ja w nim już nie widziałem Thomasa, którego kochałem, widziałem jedynie kogoś obcego.
-Więc o to ci chodzi? Nie będę ci nic tłumaczyć jak już powiedziałem masz stąd
w y p i e r d a l a ć!!- teraz byłem mega zły, w sumie to nie byłem zły, ja byłem w k u r w i o n y.
-Ciekawe czemu wasza przyjaźń rozpadła się dwa lata temu, ciekawe jak będzie tym razem- powiedział i uśmiechnął się jak psychopata, naprawdę.

Po chwili chłopak opuścił moje mieszkanie, a ja usiadłem bezradnie na kanapie i zacząłem płakać i martwić się co teraz będzie. Ciągle w mojej głowie krążyły pytania, różne pytania.
Gdzie jest mój Thomas?
Co się z nim stało?
Dlaczego mi to zrobił?
Co miał na myśli o tym, jak się rozpadła moja przyjaźń z Lydią?
Czy on miał jakiś związek z tym?

To był pierwszy raz, gdy to ja się zawiodłem na osobie, którą tak bardzo pokochałem, czyli Thomasie Sangsterze.

-----
Hejka moje Dylmasiątka!!!
Jak wakacje? Wszystko u was w porządku?🤗
Mam nadzieję, że tak!
Również mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.😊
Przesyłam całuski💋💋

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz