Rozdział IX

601 44 11
                                    

**pov Tom**

Przyszedłem do domu szybciej niż zwykle, bo musiałem jechać z mamą na wizytę do psychiatry, a nie chciałem, aby Dylan lub ktokolwiek inny się o tym dowiedział. Dzisiejszy dzień miał być kiepski,  a ostatecznie mogę go uznać za udany. Poznanie przyjaciół mojego chłopaka było miłym doznaniem, a przyjaciel Dylana jest naprawdę w porządku i wiem, że mamy podobne zainteresowania.

Wparowałem szybko do pokoju, zebrałem niezbędne dokumenty dla lekarza i oznajmiłem rodzicielce, że jestem gotowy. Ona sie tylko lekko uśmiechnęła i razem ruszyliśmy w kierunku garażu.
Jechaliśmy dość wolno, sam nie wiem czemu, a w samochodzie panowała pusta cisza, nikt się nie odzywał co powoli doprowadzało mnie do szaleństwa.
Nagle na chodniku dostrzegłem mojego chłopaka, ale moment..on nie był sam. Stał razem z Lydią Martin i moment..co oni robią w ogóle razem??
-O nasz sąsiad Dylan idzie z tą świetną dziewczyną- rzuciła moja mama, a ja ją zignorowałem.
Gapiłem się na nich pusto do momentu, gdy obraz za szybą się  zmienił.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni moich spodni i szybko wystukałem wiadomość do chłopaka.

Do Dyl❤: Co robiszz???

Od Dyl❤: Napiszę później, nie mogę teraz pisać.

Siedziałem tak i się gapiłem w telefon ekranu z żenującą miną. W końcu mama mnie klepnęła w ramię i poinformowała, że jesteśmy na miejscu i mogę wysiąść.

Czekanie w poczekalni zawsze było dla mnie katorgą, ale tym razem wszystko przekroczyło najwyższe granice mojej cierpliwości. Siedziałem w fotelu a moje myśli wypełniał Dylan i Lydia.
Co oni robili razem?
Czemu rozmawiali?
Pokłócili się kiedyś w sumie trochę z mojej winy, ale mniejsza z tym.
Pogodzili sie?
Moze on mnie juz nie kocha?

Moja głowa eksplodowała od pytań, na które nie znałem odpowiedzi.

-Pan Thomas proszony do gabinetu- do moich uszu dobiegł kobiecy głos, a ja na ten dźwięk odrazu się podniosłem i otworzyłem drzwi, które prowadziły do gabinetu.

-Witam Cię Thomasie- rzekł pan psychiatra.
-Dzień dobry- rzuciłem dość cicho.
-Coś się u ciebie zmieniło w ostatnim czasie, jak się czujesz?- zapytał mężczyzna,  a ja lekko spojrzałem w tył, aby się upewnić, że moja mama opuściła już gabinet i jestem sam z lekarzem.
-W sumie to tak jakby..ten no tak jakby tak-zacząłem, ale kompletnie nie wiedziałem jak ubrać w słowa to co chciałem mu powiedzieć.
-Pamięta Pan jak opowiadałem o takim chłopaku, z którym kiedyś się przyjaźniłem?
-O tak tak, mowa o Dylanie prawda?- spytał, a ja tylko w celu udzielania odpowiedzi, kiwnąłem głową twierdząco.
-Więc co z nim?- zapytał mężczyzna i podrapał się delikatnie po brodzie, która była pokryta sporym zarostem.

-Sprawy się dziwnie ułożyły i teraz jesteśmy chyba razem, ja tego chce, oczywiście, że chce, ale dziś w drodze tutaj widziałem go z dziewczyną, z którą kiedyś zainicjowałem sprzeczkę między nimi. Nie wiem czy mi teraz wstyd czy zazdrość wypala moje serce, ale boję się, że od kiedy on będzie znowu z nią spędzać czas, ja nie wytrzymam i odstawię podobną akcję niczym dwa lata temu. Proszę niech mi pan pomoże, nie mam kompletnie na kogo liczyć w tej sprawie. Rodzice nie wiedzą o mojej orientacji, przyjaciele nie są zbyt dobrzy w te sprawy, a moj chłopak..ta sprawa właśnie dotyczy go..co mam robić...- zakończyłem swą wypowiedź, a po moich policzkach spływały słone łzy i zaczynały moczyć moją bluzę.

Rozmowa z profesjonalistą wiele mi nie dała, ale nieco mnie uspokoiła i coś mi uświadomiła. Lekarz przepisał mi różne tabletki na uspokojenie i prosił o ich regularne stosowanie.
Muszę nauczyć się panować nad gniewem. Moje wizyty z psychiatrą, będą częstsze i dłuższe...Muszę to wytrzymać.

Wracałem z mamą do domu dość późno, ponieważ rodzicielka dla odrobiny relaksu postanowiła zabrać mnie na zakupy, na czym ona również skorzystała. Oboje mieliśmy świetne humory, lecz nagle trzy domu od domu Dylana dostrzegłem go wraz z Lydią, która go obejmowała i dała mu buziaka w policzek, oczywiście z wzajemnością.

Czułem, że się we mnie gotuje i zaraz coś komuś zrobię. Mama spytała czy wszystko okej, lecz gdy ja jej nie odpowiedziałem poprosiła bym wziął tabletkę od lekarza, z którym jeszcze kilka godzin temu zawzięcie dyskutowałem.

Rodzicielka położyła mi na blacie dwie tabletki i nalała mi szklankę wody.
-Thomasku, proszę weź te tabletki-nalegała, a ja po chwili wykonałem jej prośbę.

Rozmawiałem kilka minut z mamą o różnych bzdetach i ruszyłem do mojego pokoju.

Spojrzałem na okno i zobaczyłem, że mama Dylana opuszcza dom, więc uznałem ten czas za odpowiedni do rozmowy, a myśli nie dawały za wygraną i kłębiły w mojej głowie coraz to gorsze scenariusze. Wyszedłem oknem powoli i ruszyłem pod drzwi mojego chłopaka. Nacisnąłem na guzik kilkakrotnie i w sumie to Dylan mógłby pomyśleć, że ktoś ma jakis problem lub chce na niego napaść, ale ja musiałem go zobaczyć już  teraz.
Usłyszałem przekręcanie klucza w zamku...

-------------
Co u was słychać Dylmasiątka?
Jak się trzymacie? Mam nadzieję, że polubicie ten rozdział😊
Buziaki💋

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz