Rozdział VII

839 46 5
                                    

**pov Thomas**

-myślę czy ci coś powiedzieć czy nie-powiedział leżąc na trawie.
-mów, przecież nie mamy przed sobą tajemnic-odpowiedziałem spokojnie i podniósłem się na łokciach, aby móc łatwiej dostrzec całą jego twarz.
Spojrzałem na niego z góry, a on w tym momencie postanowił też sie podnieść.
-słuchaj..bo ja..ja..ja chyba cię kocham-powiedział nieco sie pesząc moim spojrzeniem, którym go obdarzyłem i wędrowałem nim po całej jego twarzy.

Nagle się obudziłem, czułem jak wspomnienie wraca i wypełnia moje myśli.
-Dzisiejszy dzień będzie trudny- pomyślałem.
Przetarłem oczy, które były zmęczone od nocnego szperania po internecie i nie miałem ochoty ich otwierać, ponieważ promienie słońca wpadały przez okno do mojego pokoju...
Czy ja znowu zaspałem..
Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem telefon spod poduszki, zerknąłem przez przymróżone oczy..
5:58..
Świetnie..
Szybko wstałem i zasłoniłem roletę, która od momentu kiedy wstałem, drażni mnie.
-Odrazu lepiej-powiedziałem dość cicho i ponownie wskoczyłem do łóżka i zacząłem rozmyślać o Dylanie.
Co będą ludzie myśleć jak zobaczą, że sie nagle zadajemy?
Co powiedzą moi rodzice, gdy znowu będą go stale widywać u nas w domu lub będą wiedzieć, że ja przesiaduję u niego?
Co ja o tym myślę?
Czy dobrze zrobiłem?
Kocham go.
Naprawdę go kochasz?
Thomas bądź szczery..skup się..
Nie mogłem bez niego wytrzymać, teraz też nie mogę się doczekać, aż znowu dotknę jego ust swoimi.
Kocham go, ale wstydzę sie swojej orientacji..najpierw musimy udawać przyjaciół.
W sumie to nie będziemy udawać, bo w związku przyjaźń między osobami, które darzą się uczyciem jest równie ważna.
Ughhh..musze w końcu zasnąć.

Nie mogę.
Chciałbym, aby on leżał teraz obok mnie, mocno przytulił i szeptał słodkie słówka.
THOMAS IDŹ W KOŃCU SPAĆ.

**pov Dyl**

6:58
Wstałem dość szybko, na myśl o tym, co działo się w piątek mimowolnie wkrada mi się uśmiech na twarz i czuję, że  mam większy zapał do tego, aby iść dziś do szkoły.
Miałem dziś iść do szkoły z Thomasem, ale ostatecznie zdecydowałem, że pójdę sam, a mu napisałem SMS'a, że się spóźnię. Moja wyobraźnia płatała ciągle figle w mojej głowie i nie wiedziałem co robić. Z jednej strony, mogę udawać przyjaciela Tommego, ale mogę się nie powstrzymać i złapać go za rękę przypadkowo albo zbyt się gapić na niego nie wiem sam co myśleć.

Przerwałem swoje rozmyślania, chwyciłem plecak i szybko wyparowałem z domu, bo za moment chyba się naprawdę spóźnię.
Parking moich sąsiadów był pusty, co oznaczało, że już go nie ma w domu.
Po około 10minutach byłem pod dobrze mi znanym budynkiem.
Do moich uszu doszedł głośny dźwięk szkolnego dzwonka, więc szybkim krokiem ruszyłem do klasy, w której zaczynała się lekcja.

Otworzyłem drzwi klasy i szybko je za sobą zamknąłem.
-Przepraszam za spóźnienie- rzuciłem cicho i udałem się do swojej ławki.
-Yyy siedzimy razem?- spytałem zdezorientowany widząc w mojej ławce uśmiechniętego od ucha do ucha Thomasa.
-Teraz tak- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
Odpowiedziałem mu na to tylko rumieńcem i usiadłem na miejscu obok.
Lekcja była dość krępująca. Z jednej strony chłopak, którego ubustwiam siedzi obok mnie z własnej woli, a z drugiej pytające spojrzenia Rosy i Dextera.
No tak..moi przyjaciele nic o tym nie wiedzieli, więc rzuciłem Rosie spojrzenie z serii 'Wszystko ci opowiem na przerwie, nie gniewaj się, buziaki' .
Podczas moich głupich spojrzeń z przyjaciółką, Tommy patrzył na mnie z wyrzutem? Czy on jest zazdrosny? No nie...nie chce chłopaka zazdrośnika.
Ja na jego reakcję wywróciłem oczami i skupiłem się na notatkach.
Nareszcie dzwonek. Wstałem i chciałem iść do Rosy, ale on mnie złapał za rękę, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany tym co zrobił .
-Idę pogadać z przyjaciółką, chcesz iść ze mną?-spytałem go w końcu.
-Emm okej- powiedział cicho i mnie puścił.
Korzystając z okazji, że pani wyszła już z klasy, szybko cmoknąłem go w policzek, a on się uśmiechnął i ruszył za mną.
Szybko wychwyciłem wzrokiem moich przyjaciół i razem z blondynem ruszyłem w ich stronę.
-Hej..To jest Thomas, ale chyba się znacie..bo jesteście razem w klasie- skończyłem to zdanie nieco zażenowany, bo po chwili zdałem sobie sprawę jak głupie to było.
-Hej chłopaki, musze na chwilę porwać Dylana, poczekajcie tutaj okej?- rzuciła miłym głosikiem Rosa i pociągnęła mnie za rękaw dość daleko od nich, aby nic nie słyszeli, a raczej, żeby Thomas nic nie słyszał.
-Stary czy wy jesteście razem?-szybko spytała.
-W sumie to chyba tak-powiedziałem, uśmiechając się.
-Chce żebyś był szczęśliwy..to mój priorytet, ale pamiętaj, że ten chłopak nie jest tą samą osobą sprzed liceum..on jest kimś innym, pamiętasz w ogóle, że on ma zaburzenia psychiczne? Uważaj na siebie-wypowiedziała wszystko na raz, a we mnie to uderzyło jak wielka fala, potrzebowałem czasu, żeby przeanalizować każde jej słowo.
-Kocham go i nawet jeśli jego problemy psychiczne będą sie zaostrzać to mu pomogę, jeśli tylko będę mógł i potrafił..zależy mi na nim bardzo- odpowiedziałem, ona mnie tylko przytuliła.

-----------

Hej kochani, przepraszam, że tak długo ostatnio piszę rozdziały, ale nie mam na to wpływu. Mam nadzieję, że nadal wam sie podobają. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. Uwielbiam was wszystkich.
Piszcie w kom co myślicie o rozdziale.
Buziaki💋💋

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz