Część 12 (przemyślenia)

23 6 0
                                    

Dobiegając do boiska z oddali widoczni byli najbliżsi z drużyny. "uff zdążę na spokojnie pomyślał'' Merlin jak zwykle pełen energii zaczął śpiewać utwór pt. ,,The Way Back'' jest to jeden z lepszych kawałków jego ulubionej kapeli. Czekając na przyjaciela rozmyślał czy aby na pewno powiedzieć mu wszystko ze szczegółami, bowiem wyszedł by na strasznego tchórza. Brakowało czasu na większe przemyślenia, gdyż Frank wychodził właśnie z szatni udając się w kierunku zatoczki gdzie od pewniej chwili czekał na niego przyjaciel.

- siema
- joo
- gdzie idziemy? Most czy stacja...
- stacja zdecydowanie!
- idziesz w czwartek na trening pytali o ciebie
- tak będę, dawaj skrótem
- spoko tylko weź trochę bo ledwo się mieści
- ok, ok

Chłopcy udali się w stronę starej stacji, dochodząc usiedli na grubych betonowych płytach. Powietrze zaczynało robić się wilgotne. Gwiazdy coraz mocniej wyodrębniały się z perspektywy ciemnego pełnego smutków nieba. Uroki jesieni dawały się we znaki. Szybko zapadał zmrok, noce bywały chłodne a czasem gorące. Była ona jednak niezwykle ważna dla obojga, zaczynał się bowiem kolejny sezon. Ciężko przepracowane lato, pełno ćwiczeń z materacami i obciążeniem, a także godziny biegania nie mogły pójść na marne. Forma miała przyjść jak zwykle tuż po rozpoczęciu ligi.

Do pierwszej kolejki zostało raptem kilka dni, właśnie za to wypili pierwsze piwo. Wierząc w sukces oraz przekonując się nawzajem w duchu, że ten sezon będzie jeszcze lepszy niż poprzedni. Rozmowa jednak szybko zeszła na inny temat...

- Frank bo ja muszę Ci coś powiedzieć!
- nom, stary mów śmiało
- bo wiesz całowałem się dzisiaj z Asią
- to kozak co w tym złego? Przecież jesteście razem...
- no bo cały dzień chciałem to zrobić, ale się balem i ona pierwsza się odważyła
- heh, nie ważne
- serio tak myślisz?
- to znaczy, że na pewno nie traktuje już Cię obojętnie
- też tak pomyślałem, w ogóle jak to dziwnie wyglądało chłopie
- to znaczy jak?
- żegnaliśmy się i wzięła mnie szarpnęła w swoją stronę i jeb!
- no nieźle tego się po niej nie spodziewałem
- właśnie ja też
- zostały jeszcze dwa piwa idziemy gdzieś się przejść
- spoko, to może autostrada i pójdziemy na pola?
- zajebiście to lecimy!

Powolnym krokiem ekscytując się urokami chłodnej nocy maszerowali wzdłuż niekończącej się w zasięgu oczu drogi. Czasem mijani przez jasne jak wiosenne słońce światła samochodów jadących z naprzeciwka. Wyluzowani rozmawiali bez końca, żartując poprawiali co chwilę atmosferę. ''czy to jest właśnie szczęście?'' ''czy jednak czegoś mi jeszcze brakuje'' Merlin starał się cieszyć każdą chwilą tego wieczoru. Miał ku temu prawo, nie wracał na noc do siebie zostając u babci czas go nie ograniczał. W sumie nie tylko on, można powiedzieć, że rozumieli się idealnie i znała doskonale jego potrzeby nie musząc o nic pytać wnuka. Nieraz sama pytała ukochanego czy nie ma ochoty zostać dłużej i wyjść z rówieśnikami. Uważała bowiem, że trzymanie go na siłę w domu nie jest rozwiązaniem. Chłopiec w zaskakująco szybkim tempie dorastał, dlatego zaczęła traktować go odpowiednio z potrzebami ku prawidłowemu rozwojowi. Wiedziała bowiem, że chłopak nie ma łatwo w domu. Frank pożegnał się Merlinem dziękując za miły wieczór. Chłopiec wchodząc do domu przytulił babcie, która czekała już z kolacją.

The Story Of My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz