Część 14 (Never be alone)

39 4 3
                                    

Następnego dnia, gdy tylko słońce zaczęło unosić się ponad horyzont młodzieniec zerwał się z łóżka budząc przy tym dwa psy śpiące w jego nogach. Udał się do kuchni gdzie babcia powoli szykowała śniadanie, popijając mocną jak to miała w zwyczaju kawę. Widząc ukochanego uśmiechnęła się pytając na co ma ochotę. Nim zdołał cokolwiek wymyślić zaproponowała jajecznicę i pyszne kanapki. Merlin nie był w stanie po raz drugi z rzędu jej odmówić. Usiadł więc wygodnie przy stole pijąc najlepszą i jedyną w świecie herbatę, którą tolerował.

Merlin: jak myślisz babciu czy kiedyś się to skończy?

Babcia: nie wiem kochanie, nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie

Merlin: czasem już z tym wszystkim nie wytrzymuje

Babcia: pamiętaj kochanie masz mnie i zawsze ci pomogę, mam nadzieję jednak, że kiedyś się to skończy

Rozmowa przenosząc się na wszystkie możliwe tematy nie zadowalała młodzieńca, chciał on bowiem zapytać o jedno ,, Jaki był jego dziadek''. Ostatecznie widząc stan babci czy to dobry czy to zły nie chciał jej dobijać ani psuć humoru tematami o zmarłym przed jego narodzeniem mężczyźnie. Po śniadaniu udali się wspólnie wymienić wodę zwierzętom, nakarmić psy i kotki. Oboje kochali zwierzęta, zarówno Katarzyna jak i Merlin mieli czasem za dobre serce. Żadna osoba a nawet zwierzę w potrzebie nie obeszło się bez ich pomocy, dlatego też mieli ich aż tak dużo.

Babcia: Merlin pamiętaj jak będziesz starszy i mnie już nie będzie nigdy nie bądź sam!

Merlin: babciu już o tym rozmawialiśmy, nie zabraknie Cię na pewno nie teraz, nie szybko. W końcu musisz być na mojej osiemnastce, moim ślubie, poznać moje dzieci a przede wszystkim zobaczyć jak dojrzewam i , że nigdy nie będę taki jak ojciec!

Babcia: nigdy nic nie wiadomo dzisiaj jesteś jutro cię nie ma ale niech ci będzie, pamiętaj tylko o tych słowach...

Merlin: dobrze babciu zapamiętam, jesteś Kochana!

Babcia: ty też mój mały skarb a jak już wyrósł, jestem z ciebie dumna. Zawsze byłam i będę!

Merlin: kocham Cię

Niespodziewanie rozmowę przerwał dźwięk zgaszonego silnika. Aleks wraz z mamą młodzieńca spokojnym marszem zmierzali w stronę domu. Rozgaszczając się kobieta chciała wstawić wodę na gazówkę. Alex uprzedził ją w tym skutecznie prosząc by usiadła spokojnie przy stole i przygotowała na rozmowę z synem. Niestety nie potrafiła tego robić, gdy tylko Merlin z Katarzyną weszli do domu kobieta zamknęła się w sobie. Myśląc jak zacząć rozmowę z synem szybko się poddawała. W jednej chwili nie da się nauczyć czegoś co powinno się pielęgnować przez lata. Młodzieniec widząc zachowanie matki zaproponował, że wyjdzie skoro przy nim i tak nic nie powie. Uspokajany przez dziadków nie wytrzymał, wstał z fotela i wyszedł się przejść. ,, Zadzwońcie jak skończycie''.

Wściekły nie myślał co zrobić zaczął po prostu biec. Biegł bez przerwy nie odbierając telefonu wiedział bowiem, że usłyszy fałszywe przeprosiny nic nie zmieniające w jego życiu. Kompletnie opadając z sił usiadł na wiadukcie wpatrując się w niebo. Widniały na nim dwie może trzy smugi po lecących samolotach, poza tym nic niebieska pustka i słońce w centrum.

KTOŚ TO JESZCZE CZYTA DAJCIE ZNAĆ...

The Story Of My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz