Rozdział 14

533 68 84
                                    

– Jestem już gotowa do wyjścia. Zaraz przyjedzie po mnie Marta – rzucam do mamy.

Siedzi przed laptopem. Pisze pewnie jakiś referat albo robi prezentację do pracy.

– To miło z jej strony – odpowiada wyraźnie zamyślona i zerka na mnie przez ułamek sekundy, po czym odwraca wzrok od monitora, żeby się mi przyjrzeć dokładniej. – Co ty się jakoś tak dziwnie ubrałaś? Zupełnie jak nie ty.

– Nie wiem, o co ci chodzi – kłamię.

– Wspominałaś, że założysz jakąś nową sukienkę, którą ci się udało kupić w promocji.

Jak miło, że pamięta.

– Wtedy byś mnie nie puściła na imprezę. Jest za krótka.

– Mhm. Pewnie masz rację. Tak też ładnie wyglądasz.

– Dzięki.

Wychodzę z pokoju i zerkam w lusterko wiszące w przedpokoju. Założyłam czarne body na grubych ramiączkach, z niezbyt dużym dekoltem, które mocno przylega do mojego ciała. Do tego ciemne jeansy, również dość obcisłe. Włosy swobodnie opadają mi na ramiona. Nie prostowałam ich. Pewnie nie ujdą uwadze moich przyjaciółek. Makijaż jak zwykle idealny, ani jednej skazy. Czarne, równe kreski nadają moim oczom kociego wyglądu.

Ktoś puka do drzwi. To nie może być Marta, ponieważ miała mi wysłać sygnał na komórkę, że już jest. Zresztą, tylko sąsiedzi tak pukają. Otwieram wejściowe drzwi. Za progiem stoi Peter.

– Cześć – mówi i wręcza mi poskładane spodnie Mario. – Dzięki.

Nie odzywam się do niego. Widzę, że lustruje mnie wzrokiem, ale moja twarz nadal pozostaje bez wyrazu. Przynajmniej mam taką nadzieję.

– Ładnie wyglądasz. – Uśmiecha się krzywo. – Powodzenia.

Nie czekając na moją odpowiedź, obraca się i znika w swoim mieszkaniu.

***

Ledwie wsiadam do auta Marty, słyszę jej komentarz na temat moich włosów.

– A tobie co się stało, że nie wyprostowałaś włosów? Wiesz przecież, że loki nie są w modzie!

– Trudno – warczę.

– Co taka nie w humorze? Wreszcie możesz się sama wyrwać z nami, żeby się zabawić! Powinnaś się cieszyć.

– Oczywiście, że się cieszę. – Nie wiem, czy słyszy sarkazm w moim głosie.

– Już wiem, denerwujesz się, czy Marek zaprosi cię dzisiaj na studniówkę! – Olśniło ją, jakby Amerykę odkryła. – Kurczę, niech się pospieszy, bo za chwilę okaże się, że będziesz jedyną z naszej ekipy, która tam nie pójdzie.

– A tego byśmy nie chcieli...

– Jasne, że nie! To byłaby totalna porażka! – prawie krzyczy mi w twarz. Wcale nie podnosiła mnie tym na duchu. – A tak w ogóle zmiana planów!

– Że co? – dziwię się.

– Laura przeniosła imprezę do klubu. Jej tata nie wyjechał jednak, więc wynajął dla niej cały klub z DJ-em – szczebiocze uradowana. – Laura dała wszystkim znać i spotkamy się już na miejscu.

– Wszystkim? To dlaczego ja nic o tym nie wiem?

– Ponieważ wiedziałyśmy, że jak cię powiadomimy, to ty od razu polecisz do mamusi, a ona zabroni ci iść albo każe ci zabrać ze sobą Piotrka albo innego pajaca. Jeszcze jakby to był twój brat, to rozumiem, z niego jest chociaż niezłe ciacho.

Z tobą zawsze ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz