Rozdział 12

605 71 91
                                    

Nie muszę długo czekać na okazję do zrealizowania mojego postanowienia noworocznego. Coś czuję, że czeka mnie poważna rozmowa z mamą. Będzie trudno, ale tym razem nie ulegnę!

Już pierwszego dnia po przerwie świątecznej, na stołówce, w porze lunchu, Laura oznajmia, że organizuje swoje urodziny i to już w najbliższą sobotę. Z tej okazji zaprasza wszystkich do swojego domu. Chatę będzie mieć wolną, ponieważ tata wyjeżdża w interesach i zgodził, żeby zaprosiła kilku znajomych. Kilku to w przypadku Laury pojęcie względne.

– Aśka, będziesz, prawda? Nie zawiedziesz mnie chyba? – zwraca się do mnie.

– Będę – zapewniam.

– Na pewno?

– Tak. Dziś przekonam mamę. To w końcu twoja osiemnastka. Nie mogę jej przegapić. – Posyłam przyjaciółce szeroki uśmiech.

– Tylko, błagam cię. Tym razem przyjdź bez obstawy – wtrąca się Marta, przewracając oczami.

– Bez obstawy. Przyrzekam. – Podnoszę rękę w geście harcerskiej przysięgi.

– Musisz wiedzieć, że zapraszam też Marka. – Laura unosi zabawnie brwi. – Jestem pewna, że przyjdzie. W końcu mnie się nie odmawia.

Na dźwięk jego imienia mój wzrok wędruje w stronę stolika, gdzie chłopak zawsze przesiaduje razem z kumplami. Jednak tym razem go nie ma. Może jeszcze nie wyzdrowiał? Chyba powinnam do niego napisać, ale jakoś nie mam ochoty znów wychodzić z inicjatywą.

– Muszę jeszcze iść do łazienki. – Laura bez pośpiechu wstaje od stolika i pakuje swoje rzeczy, czyli puste pudełko po sałatce i telefon.

– Ja też. – Marta idzie w ślady blondynki. – Asia, idziesz? – Zerka w moją stronę.

Wstaję powoli, kiedy podchodzi do nas Ewka z zeszytem w ręce. Poznaję po okładce, że to mój od matematyki.

– Spotkamy się w klasie – mówię do dziewczyn i odprowadzam je wzrokiem do drzwi stołówki.

– Dzięki za notatki. Jakoś to nadrobiłam przez święta. – Ewka oddaje moją własność i posyła mi swój śliczny, biały uśmiech.

– Nie ma sprawy. – Chowam zeszyt do plecaka i pakuję do niego resztę swoich rzeczy. – Ewa. – Zatrzymuję jeszcze dziewczynę. – Mogę cię o coś spytać, ale żeby to zostało tylko między nami?

Ewa jedynie przytakuje w odpowiedzi.

– Słyszałaś coś o tym, że w pierwszej klasie Laura dokuczała Ewelinie? – pytam cicho, choć stołówka jest już prawie pusta.

Większość ludzi rozeszła się do klas, ale Peter ze swoimi kompanami nadal okupują jeden ze stolików, na szczęście na tyle daleko, że nie są w stanie nas usłyszeć.

– Ewelinę? – pyta zaskoczona Ewka. – Wiesz co, chyba faktycznie coś takiego było, ale to Laura, ona do każdego potrafi się czepić i zawsze musi powiedzieć coś wrednego. Na początku drugiej klasy nabijała się z moich zębów. Z tego powodu mama wzięła kredyt na mój aparat ortodontyczny, ale dzięki temu mam teraz piękne zęby. – Ewka szczerzy się do mnie i puszcza mi oko.

Jak to możliwe, że nie zauważyłam tego, jak wielką moc mają kąśliwe uwagi Laury? Przecież mnie też nieraz się czepia, ale po mnie wszystkie jej komentarze spływają jak po kaczce. Laura nigdy nie była dla mnie chodzącym ideałem ani wyrocznią i żadna z tych dziewczyn nie powinna się aż tak bardzo przejmować tym, co powiedzą Laura, Marta, czy nawet co powiem ja.

– Jeśli już mówimy szczerze i między sobą – ciągnie Ewa – to spora część nas trzyma się waszej paczki tylko ze względu na ciebie. Jesteś dla każdego miła i uczynna. Mam nawet wrażenie, że dzięki przyjaźni z tobą Laura trochę złagodniała i już nie jest taka wredna jak kiedyś. Chyba widzi, że nie tędy droga do bycia popularną i lubianą.

Z tobą zawsze ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz