7

227 20 1
                                    

-Nawet nie wiesz jak się ciesze! - Mówił dalej wtulony w Namjoona Jin.

-Ja też~ -oznajmił Nam- Ale... cze-czekaj ahu! D-dusisz mnie...

-Oh, przepraszam. - Puścił go Seokjin.

Nastała chwila ciszy. Starszy odwrócił wzrok, bo wiedział, że się rumieni za to młodszy i nieco wyższy się w niego wpatrywał.

-Myślałem, że będę wyższy skoro starszy. - Odpalił Jin.

-Hehe... -lekko zaśmiał się Nam. - Słuchaj, może się gdzieś przejdziemy?

-W sumie... no ok. - zgodził się. - Przecież stać tu wiecznie nie będziemy.

-Dobra to: kawiarnia, przejdziemy się po parku, zakupy, do ciebie, do mnie? -proponował Joon.

-Hmm... Kawiarnia?

-To chyba ja pytam, nie? Chodź. - Namjoon pociągnął za sobą swojego towarzysza.


Mieli już udać się w stronę punktu docelowego, jednak starszy zgodził się na jeszcze przejście się po parku. 

Wszystko szło jak po maśle. Po drodze mijali stawy, drzewa, ławki i... kilka zakochanych par.

Jin czuł się smutny, ale i jednocześnie zazdrosny i pod pewnym względem - zły.

- N-Namjoon... bo wiesz... - zaczął Jin.

- Tak? O co chodzi?  - zapytał.

-Bo... ah... to takie krępujące... - starszy podrapał się po głowie.

-Jak nie chcesz to nie musisz mówić. Jak wrócimy to możesz mi napisać. - Zaproponował Namjoon.

-Tak, wiem, tylko... To jest takie ważne, że... ah... - Jąkał się - DOBRA. Powiem ci w swoim czasie. Teraz nie czas.

-No, dobra. Mów kiedy chcesz. - lekko się uśmiechną. Na jego twarzy pojawiły się dołeczki.

-Jeju, ale masz piękny uśmiech. Ahhhh... i te dołeczki! - zachwycał się Jin.

-Cieszę się, że tak myślisz. - tym razem uśmiechną się szerzej.

-A-a-ale j-ja nic nie m-mów-wiłem! J-ja... J-j-ja-a nie! - Dukał zarumieniony Seokjin. 

-Nie no spokojnie. - Joon starał się go uspokoić, więc złapał go za ramiona i odwrócił w swoją stronę, żeby ich wzrok się spotkał. - Dużo osób mi tak mówi, więc się uspokój. To nie taka tragedia. 

-N-NIE P-POMAGASZ, NAMJOON! - Starszy w końcu spalił buraka. To była dla niego za duża presia, której nie zniósł i zaczął panikować. - P-p-PROSZĘ! P-puść mnie! 

W oczach Jina pojawiły się łzy.

-O mój... Ja... Ja naprawdę przepraszam! - Oderwał się od niego. - Na-naprawdę nie chciałem... Tylko nie płacz, proszę!

Jin nic nie powiedział tylko, nadal zszokowany, usiadł na ławce.

Can you be my boyfriend? | k. n.j x k.s.j |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz