16

174 17 5
                                    

Do domu Jina mieli mniej niż pół godziny. Namjoon mógł się w spokoju ubrać. Seokjin co chwilę na niego spoglądał. Na jego oczy, obojczyki, ramiona, dłonie... wyrzeźbiony brzuch... CHWI-!

-O JEZU CHRUSTE! - Starszy mało co nie wiechał na chodnik.

-Co jest!? - krzyknął Namjoon. - Gdzie ty się patrzysz, jak nie na drogę?!

-Yyy... ehehe... - spojrzał kontem oka na towarzysza lekko się rumieniąc. - N-na nic, nie ważne...

Kolejne pięć minut spędzili w ciszy. Jin już nie mógł dłużej milczeć. Jako, iż był straszną gadułą, po prostu MUSIAŁ coś powiedzieć.

-Słuchaj. - Zaczął.

- O co chodzi?

-Widziałem te siniaki na twoim ciele.

-No, mówiłem ci, że mnie bił, kiedy się nie słuchałem.

-A, no tak...

-Z tego co pamiętam wzięłam dosyć mało obrań.

-Nie martw się o to, porzyczę ci jak coś. A jak się dorobisz to sobie jakieś kupisz. - Oznajmił Jin. - Ej, bo wiesz...

-No?

-Mieszkam w kawalerce, więc za dużo miejsca to tam nie mamy.

-"Nie mamy"? - zmarszczył brwi Namjoon.

-A tak, mieszkam jeszcze z kolegą. Mam nadzieje, że ci to nie przeszkadza. - spojrzał się na towarzysza.

-Nie, nie przeszkadza.

-A, więc będę kontynuować. Są dwa pokoje - z czego jeden jest mój, a drugi właśnie tego kolegi. Mogę ci załatwić spanie u mnie jak chcesz. - Zaproponował.

-O! Na serio?  O JEZU SPANIE U SEOKJINA UMRĘ! - Zapytał.

-Ta.

-Dzięki bar-

-Poza tym niezły abs. - Wypalił Jin.

-JIN-HYUNG! - Krzykną oburzony Nam.

-No co? - Spojrzał na chwilę na swojego towarzysza. - Ja losowym osobom tego nie mówię.

Minęło 10 minut, a oni  już dotarli do celu. Wzieli walizkę Namjoona i ruszyli przed klatkę schodową. Jin wpisał kod, po czym otworzył drzwi przed gościem.

-Proszę. Mieszkam na trzecim piętrze w 10-tce. -Przepóścił Joona.

-Dobra. - Staną przed schodami czekając na Seokjina.

-Czemu nie idziesz? - Wiesz przecież któ-

-Cz-czekam na c-ciebie... - Przerwał hyungowi.

-Jeju... - Podszedł do Nama. - Nadal się boisz?

- ... - zamilkł - ...mhm...

- Namjoon... - Podszedł do niego i czule go przytulił. - Jesteś dorosłym mężczyzną, powinienieś być dzielny. Poza tym pamiętaj: Tutaj nie masz sie czego bać. Znam stąd osoby i żadna z nich nie posunęła by się do takiego czynu.

Namjoon odwzajemnił gest.

Mała łza spłynęła po jego policzku.

Niby był twardy i w ogóle, jednak... w takich sytuacjach wymiękał. Rzadko kto przyjmował od tak kogośkogo prawie nie zna.

Seokjin niepewnie złapał Joona za rękę, przez co lekko młodszy się zarumienił.

Dla Namjoona schody dłyżyły się jak nigdy dotąd. Jin nieźle zakręcił mu w głowie... Zaraz! Co?!

-Czemu ty jesteś taki zamyślony? - Wypalił starszy.

-Y... - Jąkał zamyślony. - Ym... pamiętasz jak ty byłeś tym... uległym?

-CHWILA?! CO?! - Krzyknął zdziwiony. -Jakim uległym?! O czym ty do jasnej cholery mówisz?!

-E... nie, bo...! J-ja!... - Namjoon kiedy wreszcie przyswoił dobie to co powiedział, póścił rękę Hyunga i odskoczył na metr czy dwa. - To nie miało tak zabrzmieć!

-Ehe... to... ok... M-Może przegadamy to jak już się ogarniemy? - Zaproponował.

Can you be my boyfriend? | k. n.j x k.s.j |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz