i

142 11 3
                                    

Spali dosyć długo. Z resztą, po takim wysiłku to czego się spodziewać.

Jin się już się podnosił. Zawsze po obudzeniu sprawdzał godzine, to był jego nawyk. Jednak... tym razem coś poszło nie tak.

-AAA! - krzykną.

-Jezu Chruste! - Odkrzykną Namjoon wstając do siadu. - Co jest?!

-Zgubiłem. Swój. Telefon. - Wstał z łóżka na nagi. - A drugiego za darmo nie dostanę. Więc, Rach ciach ciach! Szuka- A nie, tutaj jest!

-No i po co te krzyki?- Zapytał przecierając oko Nam. - Gdzie był?

-Pod poduszką.

-Aha... ok... Czemu mnie bu-

-Kurwa mać! Nadal jestem goły! - Zakrył się kołdrą.

-To się ubierz, Jeez... - Też wstawał z łóżka.

-Dobra, gdzie ty te ciuchy rzuciłeś?

-Na ramie, durniu. Ślepy?

-No, ale nie przezywaj, bo następnego takiego razu nie będzie, który i tak był wspamiały i było mi zajebiście dobrze! - Powiedział szybko starszy.

-Cieszę się, że ci się podobało i mnie też było bardzo dobrze.

-Dobra zamknij się, cepie. - Powiedział zakładając bokserki, a potem spodnie. - Trzeba wracać do domu.

-No już easy. Ubieram się.

Jin się już ubrał i bez słowa poszedł do Jungkooka. Dom był dosłownym burdelem. Oczywiście w delikatnym tego znaczeniu.

Śmieci się walały, plaskikowe kubki były wszędzie, z resztą tak jak puste butelki. Po wszystkim! Większość ludzi zezgonowało. W tym Jeon. Przez to za nim się trochę rozglądał.

-O! Nareszcie cię znalazłem! - Powiedział kucając przed nim. - E, budzimy się!

Kook nadal spał, ale... tego nie było widać, lecz oddychał co sprowadzało na to, że żyje.

-Wszyscy tutaj zezgonowali, no kurwa! - Zezłościł się Jin. W tym czasie zszedł Namjoon.

-A ty to nie? - Zapytał.

-Ja w porównaniu do nich, nie leżę i ledwo co żyje. - Wstał. - Chodź, idziemy. Nie ma po co tutaj siedzieć dłużej.

*♡* W domu *♡*

-Jezu, zamknij się już! - Krzykną Jin na Namjoona otwierając drzwi do mieszkania.

-Ale, miałeś taką śmieszną twarz kiedy byłem nad tobą. - Zaśmiał się zamykając drzwi.

-RYJ, nie chce cię już słuchać! - Wydarł się wściekły Seokjin i zatrzasną się w pokoju. - NIE PRZYCHODZIĆ DO MNIE DZISIAJ! NAMJOON, ŚPISZ NA KANAPIE!

-Ejjjj, dlaczegooo? Ahh... - Nam usiadł na kanapie i westchną.

-Nie przejmuj się. On ma czasami takie księżniczkowe okresiki. - Odezwał się Hobi klepiąc go po ramieniu.

Nam nie odpowiedział tylko westchną ponownie.

-

No i cooo? Zaruchałeś? - Poruszał sugestywnie brwiami szturchając go łokciem.

-No a nie? - Powiedział po chwili wachania. - Chwilę nie chciał, ale jakoś go przekonałem. - Zaśmiał się.

-MYŚLISZ ŻE CIĘ, KURWIU, NIE CHŁYSZĘ?! Masz nie gadać o tym co się zadziało! - Wyszedł na chwilę z pokoju, lecz zaraz znowu wszedł do środka.

Can you be my boyfriend? | k. n.j x k.s.j |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz