Macalaurë!

720 79 25
                                    

Następnego dnia, tak jak przewidział to Finrod, wszyscy elfowie obudzili się z paskudnym bólem głowy, bez wątpienia wywołanym przez Jack Oromë's. Legolas ledwo zwlókł się z łoża i doczołgał do toalety, żeby nie zwymiotować na dywan.

- Pobudka! - wrzasnął Finrod, wchodząc z Aredhelą i Maglorem do komnaty.

- Zamknij się, Finrod - wyjęczał Legolas. - Moja głowa... aaaa...

- Masz. - Aredhela wcisnęła mu w rękę saszetkę jakiegoś srebrnego proszku.

- Co to?
- Magiczny środek przeciwbólowy. Nie bój się, wypróbowany - zapewniła. - Nas też bolało rano, a teraz spójrz, mogę pić dalej! - uśmiechnęła się.

Legolas wsypał sobie proszek do ust. Miał kwaśny smak i lekko strzelał, gdy się go dotknęło językiem. Ból minął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

- Widzisz? Oromë to geniusz - poklepała go po plecach i pomogła mu wstać. - Chodźmy na śniadanie.

***

Legolas usiadł z Noldorami przy suto zastawionym stole. Nałożył sobie na talerz nieco pieczeni, a do kielicha nalał czystej wody (mimo zapewnień Aredheli nie palił się do alkoholu po swoim pierwszym kacu w życiu). Rozejrzał się po sali.

Maedhros i Fingon jak zwykle pogrążeni byli w rozmowie tak absorbującej, że nie widzieli świata wokoło (dowodem na to były próby Fingona pokrojenia mięsa łyżką).

Thranduil z kwaśną miną sączył wino z kieliszka, Feren smarował kromkę masłem. Aredhela, Maglor i Finrod bacznie obserwowali Turgona i Celegorma.

Legolas przysiadł się do nich.

- I co? - zapytał cicho.
- Na razie nic - odpowiedział Finrod. - Obserwujmy, ale tak, żeby nie zauważyli.

Przez całe śniadanie nic ciekawego się nie wydarzyło, poza tym, że Celegorm miał bardzo dziwną minę. Lekko zniecierpliwiony Legolas zaczął porównywać ze sobą twarze Noldorów.

Turgon z budowy ciała był podobny do Aredheli: wysoki, mocno zbudowany, z głębokim spojrzeniem. Fingon natomiast ich nie przypominał (poza tym samym kolorem włosów). Był smuklejszy i jakby nieco delikatniejszy.

Maglor był szczupły i miał proste, czarne włosy. Celegorm z kolei był wyższy, zdawał się silniejszy i miał bardziej wyraziste rysy twarzy.

Maedhros figurą przypominał powiększoną wersję Celegorma. Jego rude włosy kręciły się w grube loki i fale, miał ciemne brwi i duże usta. Z twarzy był podobny do ciemnowłosego Curufina. Caranthir z kolei miał czarne, w przeciwieństwie do braci matowe, bardzo gęste włosy i czarne, mroczne oczy.

Legolas, wciąż obserwując Noldorów, zjadł swoją pieczeń. Usłyszał też, że Maglor i Aredhela zajęci byli pasjonującą rozmową o tym, "jakie skarpetki w siedemdziesiątym trzecim" nosił jakiś ich ulubiony gitarzysta.

Finrod jednak (dziś ubrany w białą koszulę w tukany) wciąż ukradkiem gapił się na Celegorma. Nagle pociągnął Maglora za rękaw.
- Macalaurë!

Celegorm szepnął coś do Turgona. Ten się skrzywił, razem wstali i wyszli z sali.

- Dziękujemy! - z uśmiechem ukłonił się Finrod, po czym wstał i razem z Aredhelą i Maglorem szybko wyszedł z sali.

- Fingon - szepnął Legolas do chłopaka. - Celegorm i Turgon.

Syn Fingolfina natychmiast zrozumiał i się uśmiechnął.
- Wybacz, Maitimo, zaraz wracam. - Wstał i razem z Legolasem szybko wyszli z sali.

***

Finrod poprowadził ich za dwójką elfów, skradając się ostrożnie.

Celegorm zatrzymał Turgona pod ścianą. Towarzystwo ukryte za filarami doskonale ich widziało.

Blondyn coś szepnął i wyjął list zza pazuchy (Maglor zaczął się niekontrolowanie śmiać, na szczęście Aredhela mocną dłonią zatkała mu usta).

Turgon zlustrował pismo i groźnie zmarszczył brwi.
- To nie ja - powiedział półgłosem, na tyle głośno, że gromadka pranksterów to usłyszała.

Celegorm jeszcze raz przyjrzał się kartce.
- Jak myślisz, kto to mógł napisać? Na pewno ma bardzo wyszukane poczucie humoru - spytał Turgona, który z każdą chwilą był coraz bardziej zirytowany.

- Kojarzę to pismo - zauważył ciemnowłosy. - Nie wygląda ci trochę znajomo?

- Faktycznie - zgodził się Celegorm. - Na pewno już je widziałem... tylko gdzie?

- Ktokolwiek to jest, skopiemy mu dupę.

- Dokładnie! Czekaj... chyba wiem...

Turgon wlepił wzrok w blondyna.

- MACALAURË!!! - wydarł się na cały pałac Celegorm. - JAK MOGŁEŚ! ZAŁOŻĘ SIĘ, ŻE GDZIEŚ TU STOISZ I ZRYWASZ BOKI!

- Lepiej spadajmy - szepnął Maglor. Wszyscy puścili się biegiem do wyjścia z sali.

- JESTEM PEWIEN, ŻE POMÓGŁ CI TEN BLOND IDIOTA FINDARÁTO! - wrzeszczał dalej Celegorm, zaraz dołączył do niego Turgon.

- ŻEBY SZLAG TRAFIŁ FËANORA I WSZYSTKIE JEGO DZIECI! MYŚLISZ, ŻE TO JEST ŚMIESZNE, CANAFINWË?! ZOBACZYMY, CZY BĘDZIESZ SIĘ ŚMIAĆ, JAK CI ROZWALĘ TĘ GITARĘ NA DUPIE! - ryknął syn Fingolfina i popędził za uciekinierami.

- JUŻ NIE ŻYJESZ! - dodał Celegorm i pognał wraz z Turgonem.

***

Noce w Mrocznej Puszczy były bardzo ciemne. Oczy najbystrzejszych elfów nie mogły się przebić przez gęstą czerń, która zdawała się aż ciężka i wręcz materialna. Światło księżyca i gwiazd nie przebijało się przez konary drzew.

Podróżni unikali przejeżdżania tutejszym traktem, a nawet nieliczni śmiałkowie byli przerażeni tym, co mogło czaić się za nieprzeniknioną zasłoną. Tej nocy jednak wartownik stojący przed bramą Leśnego Królestwa zauważył, że jakiś przybysz wynurzył się z ciemności.

- Daro! - nakazał nieznajomemu Sindar. Ten jednak wcale się nie zatrzymał, lecz podszedł blisko do wartownika.

- Coś ty za jeden? - Strażnik zmierzył przybysza wzrokiem. Obcy miał na sobie długi, ciemny płaszcz z kapturem zasłaniającym twarz.

- Mógłbym cię spytać o to samo - odpowiedział.

- Nie podskakuj mi tu, bo zawołam straż!

- Wpuść mnie do środka - nakazał mężczyzna tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Co ty sobie wyobrażasz, przyjacielu? Nie wpuszczę cię, zwłaszcza po twoim zachowaniu wobec gwardzisty Jego Królewskiej Mości!

- Przyjacielu, nie obchodzi mnie, czy jesteś gwardzistą, czy asystentem kucharki. Otwieraj.

Żołnierza na chwilę zamurowało, zaraz jednak wróciła mu mowa.
- Lepiej stąd odejdź, pókim dobry.

- Natychmiast otwieraj, to jest rozkaz.

- Czy mówi ci coś zwrot "wynocha spod drzwi"? - spytał poważnie już wkurzony wartownik.

Nagle obcy zrzucił ciemny materiał. Oczom gwardzisty ukazał się wysoki, silny elf o czarnych włosach, mocno zarysowanej żuchwie i dużych ustach wygiętych w krzywym uśmiechu. Strażnik spojrzał przybyszowi w oczy i się przestraszył ich szarego, przeszywającego spojrzenia.

- A czy tobie mówi coś zwrot "Najwyższy Król Noldorów"?

Zanim Sindar pojął, co się dzieje, czarnowłosy powalił go na ziemię jednym mocnym ciosem, po czym z płonącymi szarymi oczyma otworzył ciężką bramę.

Następny rozdział już wkrótce! Proszę o gwiazdkę i komentarz!
- Tog🔥

Śródziemne DziejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz