Dawno zapomniane imię

1.5K 139 40
                                    

Siedząc wśród gromady rebeliantów, Darth Vader czuł się co najmniej dziwnie. Obserwował ich, gdy ci rozmawiali między sobą przyciszonymi bądź podniesionymi głosami. Jakieś dziecko zaczęło płakać, jakaś kobieta zbladła tak mocno, że wydawało się, że w każdej chwili może zemdleć i paść na ziemię. Ludzie przyciskali do siebie torby ze swoim niewielkim dobytkiem, pilnując dzieci i pozostałych członków swoich rodzin. W powietrzu unosiła się rozmaita mieszanka zapachów, i tych przyjemnych, i tych nieprzyjemnych.

Pokład statku lekko drżał, gdy pojazd szykował się do startu. Vader siedział pod ścianą tuż obok swojej córki, która od pewnego czasu nie odzywała się. Oczy dziewczynki zamykały się wbrew jej woli. Nie chciała jeszcze zasypiać, ale nie potrafiła nic poradzić na to zmęczenie. Vader zerkał podejrzliwie na otaczające go osoby, tylko czekając, aż ktoś go rozpozna i wymierzy w niego broń.

Tak się nie stało. Został niemal całkowicie zignorowany, nie licząc tego, że poproszono go, by po wylądowaniu od razu zgłosił się do kogoś z dowództwa. Wystarczyła jednak proste sugestia, by rebelianci zapomnieli o nim.

Siedząc tak, Vader zastanawiał się, co mu strzeliło do głowy, by opuścić Imperium akurat w taki sposób.

Oczywiście, znał powód, dla którego wybrał akurat taką drogę ucieczki. Ucieczki... Czy mógł to tak nazwać? Wszak sam nie był więźniem. Był wysoko postawionym człowiekiem w Imperium.

Jednakże zachowując się w ten sposób, miał szansę choć trochę uprzykrzyć życie Imperatorowi. Przekazując swoją wiedzę Rebelii, ci – jeśli tylko nie byli bandą półgłówków – mogli zyskać większą przewagę w swojej nierówną walkę, którą prowadzili. Oczywiście, Vader nie dbał o Rebelię, ale, jak to się mówi, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – a więc mógł ich choć trochę wesprzeć, by ci choć trochę zezłościli Imperatora.

A jego zagrywka... Cóż, jakoś trzeba było zdobyć wiarygodność, prawda? Nie mógł przecież pójść i powiedzieć im: "Cześć, przez ostatnie siedem lat wybijałem was jak miło, ale od dzisiaj nie lubię Imperatora, oto cała wiedza, którą posiadam, użyjcie jej mądrze, a teraz do widzenia, nie chcę się z wami bratać.", czyż nie?

I właśnie dlatego siedział teraz na tym statku, wśród tłumu, który powinien się go lękać, ale zamiast tego tak się nie stało.

Po raz pierwszy od ponad siedmiu lat, jego obecność nie wzbudzała w ludziach żadnych emocji, ani pozytywnych, ani negatywnych.

To było dziwne uczucie. Drażniło go to. Powinni się go obawiać. Szanować. Wszak nie był byle kim!

Siedząca obok niego Leia w końcu poddała się i pozwoliła swoim powiekom opaść. Dziewczynka musiała być dość mocno zmęczona, bowiem nawet nie zauważyła, że opiera się o Vadera.

Sith w pierwszej chwili miał ochotę po prostu potrząsnąć dzieckiem i przypomnieć mu, kim tak naprawdę jest. Że nie dostało pozwolenia na bycie taką bezczelną.

Vader nie zrobił jednak tego. Po prostu postanowił ignorować Leię, nie mając pojęcia, jak powinien się zachować. Przez te kilka miesięcy, które z nią spędził, tak naprawdę zachowywał odpowiedni dystans od dziewczynki. Mógł z nią rozmawiać, z biegiem czasu mówić jej coraz więcej i coraz mocniej się do niej przywiązywać, ale zawsze pilnował się, by dziecko nie zbliżało się zbytnio. Ba, teraz, gdy Vader o tym pomyślał, przez te siedem lat, które spędził służąc Imperium, nikogo nie dotykał, nie licząc sytuacji, gdy kogoś torturował lub z kimś walczył.

Teraz zaczynał zauważać, jak bardzo było samotne i puste jego życie, zanim poznał dziewczynkę.

Sith nie poruszył się. Po prostu postanowił obserwować otoczenie. Statek wzniósł się w powietrze, opuszczając Dantooine.

Oczy PadméOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz