Epilog

482 40 14
                                    

Idiota, kretyn, imbecyl! Zmarnował tak piękną kulę! Tyle lat ciężkiej pracy poszło na marne. Przez tyle wieków miałem jedno marzenie. Zchwytać i zabić boga, jednak wiedziałem, że nie da się go zabić ot tak. Nawet po zabraniu jego mocy, bóg pozostanie bogiem. Lecz zdobyłem sposób na zabicie każdego nieśmiertelnego. Kula zrobiona z astermintu. Niezwykle rzadki i śmiercionośny kamień, który jest w stanie zabić wszystko. Nawet boga. A teraz najrzadszy kamień znajduje się w ciele jakiegoś śmiertelnika. Rozbity na miliony kawałków!

Siedzę przed monitorem, niedowierzając. Bóg miał zginąć! Cały plan się posypał.

Widzę, że Loki zaczyna odzyskiwać świadomość. Byłem na tyle dobry i nim zaczął kontaktować ze światem, zdjąłem mu kajdany.
Obudził się. Pierwsze na co zwraca uwagę to ciało poległego żołnierza. Wpierw jest w szoku, jednak po chwili stara się go ocucić. Mimo jego bezsensownych starań Kapitan pozostawał nadal martwy. Któż by się tego spodziewał?

— Nie zbyt ładne bezcześcić ciała poległych. On nie żyje — zwróciłem mu grzecznie uwagę.

Oczy boga, które dotąd wpatrywały się w ciało Kapitana, uniosły się i spojrzały wprost na mnie, aż ciarki przeszły mi po plecach. W jego oczach malowały się głęboka rozpacz i gniew. Czyżbym widział w nich także łzy? Ale co najdziwniejsze, skąd wiedział, gdzie jest kamera?

— Jesteś z siebie zadowolony?! Gdzie twój honor? Zabiłeś bezbronnego i niewinnego człowieka!

Krzyczał w moją stronę przez łzy. Dziwi mnie jego reakcja. Zachowuje się tak jakby śmierć nie była czymś normalnym.

— Nie zabiłem, lecz on sam przyspieszył swój zgon. Poza tym wcale nie był niewinny. Skrywał przed światem wiele swych mrocznych tajemnic.

— Jak bardzo mroczne by nie były, są dziennym światłem obok mroku nocy.

Jaka poezja! Gdyby nie był taki denerwujący może zrobiłbym z niego mojego pupilka.
A cóż to? Czyżby jakiś plan kiełkował mi w głowie? Bluzgi skierowane przez boga w moją stronę, trochę utrudniały skupienie się, ale gdy tylko zamilkł, od razu do głowy wpadł mi genialny pomysł. Może mój plan nie jest jeszcze stracony?

— Widząc twój ból, Loki, jestem w stanie ci pomóc. Oczywiście pomoc nie będzie bezinteresowna, lecz obaj na tym skorzystamy.

— Wiesz gdzie możesz wsadzić tą swoją pomoc — warknął do mnie.

Jeszcze trochę a postaram się go udusić własnymi rękami. Spokojnie, wdech, wydech.

— Może jednak zechcesz usłyszeć mą propozycję. Co powiesz na odśmiercenie naszego Kapitana?

Gdy tylko to usłyszał, wyprostował się jak struna.

— Co masz na myśli?

— Mogę uczynić go znów żywym, lecz wiedz, że ta decyzja pociągnie za sobą konsekwencje.

— Mów jaśniej.

— Otóż chodzi o to, że jeśli najwspanialszy bohater Ziemi powróci z martwych równowaga wszechświata zostanie zachwiana i to na dość porządną skalę, a ja nie lubię chaosu...

— Czego chcesz w zamian?

Znowu mi przerywa! Teraz żałuję, że Kapitan był aż tak głupi i zginął. On przynajmniej byłby na tyle kulturalny i pozwolił dokończyć mą wypowiedź. Starając się zignorować ciągłe wtrącenia boga, kontynuowałem.

— Zrozum, że Kapitan nie będzie tak sprawny jak kiedyś. Sam rozumiesz, ożywianie to nie taka prosta sprawa. Zawsze pojawiają się skutki uboczne. Najczęściej to problemy z krążeniem...

— Jaka jest cena?

Przerwałem, zdziwiony agresją w jego głosie. Co się z tym bogiem dzieje?

— Otóż, powszechnie wiadomo, że moc bogów jest bardzo, ale to bardzo porządana przez wszechświat, lecz tylko nieliczni śmiertelnicy pozyskują tę moc. Proszę cię, nie przerywaj mi teraz. Musisz dobrowolnie wyrzec się swej mocy, boskości i przekazać mi. Użyję części tej mocy, by Kapitan mógł znów oddychać. I przy okazji skleję jego rozerwane wnętrzności. Mimo że krwi nie ma dużo  kula z astermintu działa cuda. Teraz możesz przemówić.

— Jak mogę oddać ci swą moc skoro sam mi ją zabrałeś?

— Swą magię miałeś w sobie cały czas, lecz miejsce w którym przebywamy kunsztownie nie przepuszcza obcej magii. Poza tym nikt nie jest w stanie zabrać bogu mocy bez jego woli. Niby tak dużo wiesz, a tyle wiedzy ucieka ci przez palce.

— Uważasz, że wiesz wszystko, ale twoja wiedza to suche fakty wcześniej odkryte. Nie wyjawiasz mi nic nowego.

— Niby liczysz kilkaset lat, lecz nadal błądzisz po wszechświecie jak dziecko we mgle. Istnieją światy o których nie masz pojęcia. Nie posiadasz nawet naparstka wiedzy, którą mam ja.

— Posiadanie wiedzy to jedno, a używanie jej – drugie.

— Jakże można używać wiedzy, jeśli się jej nie posiada? Lecz przełóżmy tę jakże fascynującą dyskusję na później. Teraz należy podjąć decyzję. Życie twoje, jak i tego żołnierza zależy tylko i wyłącznie od ciebie.

***

Nie spodziewałem się takiego wyboru. Chociaż widziałem wiele i ma wiedza jest niemała, Loki mnie zaskoczył. Długo zastanawiał się nad decyzją. Z pewnością będzie zadręczał się, czy podejmując decyzję nie popełnił błędu. Czy będzie miał wyrzuty sumienia? Czy będzie przeklinał swą głupotę? To jest pewne. Lecz czymże jest życie człowieka bez trudności i ciężkich wyborów?

Mały (Wielki) SekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz