rozdział 3

365 22 3
                                    

Wbiegłam w wąskie uliczki i starałam się jak najszybciej zgubić goniących mnie strażników. Nie było to trudne bo przerażeni ludzie spieszyli się do domów. Kiedy byłam już pewna, że nikt mnie nie śledzi pobiegłam do domu. Kiedy tylko otworzyłam drewniane drzwi wujek szybko podbiegł do nich i je zamknął na kłódkę.

- Chris powiedział, że uderzyłaś falą wody w strażnika. Jak ty to zrobiłaś? - krzyknął do mnie wujek.
- Nie wiem. Po prostu się zdenerwowałam i tak wyszło. - odpowiedziałam spoglądając na Chrisa, który uśmiechnął się przepraszająco.
- Czy ktoś zauważył że to ty to zrobiłaś? - zapytał wujek.
- Jeden z magów. - odpowiedziałam siadając.
- Czyli teraz będą ciebie szukać. - podsumował wujek.
- To ją ukryjemy. Przecież nie przeszukają każdego domu. - powiedział Chris patrząc z niepokojem, na przemian na mnie i na wuja.
- To magowie, można się po nich wszystkiego spodziewać. Czy zdarzyło się to ci kiedykolwiek wcześniej? - zapytał wujek.

Spojżałam szybko na Chrisa i już wiedziałam, że się nie wiwinę.

- Raz gdy miałam może z 8 lat. Bawiliśmy się z  Chrisem i Jerrym. Nagle chłopcy pokłócili się i zaczęli bić. Chciałam ich jakoś rozdzielić, ale Jerry mnie odepchnął. Przewróciłam się na ziemię zdzierając kolano. Zdenerwowana wstałam i krzyknełam, żeby przestał. Po chwili w Jerrego uderzyła woda, a on sam zaczął się nią krztusić. Chris wtedy podbiegł do mnie i mnie przytulił, gdyż z przerażenia nie mogłam się ruszyć. Wtedy woda przestała się lać, a sam Jerry nie wiedział jak to się stało i nie domyślił się, że to było przeze mnie. - odpowiedziałam.

- I wy dwoje nie pomyśleliście żeby mi o tym powiedzieć?? - krzyknął wujek, a my tylko opuściliśmy głowy ze skruchą.
- Byliśmy tylko dziećmi. - powiedział Chris.
- Jak widać nadal nimi jesteście. - odpowiedział wujek. 
- Miałem przeczucie... Mogłem się coś domyśleć... - kontynuował po chwili mówiąc bardziej do siebie.

Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę, gdy nagle wuj się zerwał z krzesła.

- Muszę gdzieś wyjść, a wy dwoje nie ruszajcie się stąd. - powiedział od razu wychodząc.
Spojrzeliśmy po sobie z Chrisem.
- Domyślasz się gdzie mógł wyjść? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałam kręcąc głową.
- No cóż dzisiejszy dzień był dosyć nietypowy, ale moim zdaniem pora już na kolację. - powiedział, po czym się roześmiał, a ja do niego dołączyłam.

Chris chciał wstać z ławy, ale nagle przeszył go ból. Szybko podbiegłam do niego i pomogłam mu usiąść. Oczywiście on nic nie powiedział, a dostał kilka razy od strażników.

- Dzisiaj to ja zrobię kolację, a ty się lepiej połóż. Czemu nic nie powiedziałeś, że cię boli?
- Bo nic mi nie jest. Mam tylko parę siniaków i tyle. Przy robieniu posiłku też ci pomogę. - odpowiedział.
- Dobra, dobra. Idziesz bez gadania do łóżka. - powiedziałam, po czym pomogłam mu się położyć, a sama wzięłam się za robienie kolacji.

Zaginiona władczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz