Newt
Przechodząc przez dość duży obszar, w oczy co chwila mi się rzucają twarze jakiś mężczyzn. Ani jednej kobiety. Wszyscy się na nas dziwnie patrzą, a niektórzy nawet uśmiechają w dość złowieszczy sposób. Prowadząca nas dziewczyna nie zwraca na to uwagi, tylko co chwila zerka przez ramię, sprawdzając czy za nią idziemy. To coś jest mocno podejrzane. Bo co na środku pustyni robi jakiś duży budynek, w którym pracują mężczyźni? Ta sprawa mocno śmierdzi, ale jeżeli Thomas wie co robi - to ja nie będę tego podważać.
Porzucam swoje myśli i wzrokiem przechodzę na noszoną przez Minho, Ruth. Do teraz się nie obudziła, a jej ciało jest zupełnie bezwładne. Podchodzę do Azjaty i wymieniam z nim szybkie spojrzenie.
- Nie wiem jak tobie, ale mi się to nie podoba - odzywa się, a ja zostawiam go bez komentarza. Nie mam w tej chwili ochoty na rozmowy. Dość dużo się wydarzyło w ciągu pięciu minut. Piorun trafił naszą kompankę, znaleźliśmy się w jakimś dziwnym budynku i poznaliśmy dziewczynę, która prowadzi nas do niejakiego Jorge'a. Nie zdziwię się, jeżeli nas tutaj powybijają.
Wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, znajdującego się na piętrze. Przy biurku, obrócony do nas tyłem, stoi zapewne dyrektor tego miejsca. W jego włosach gdzieniegdzie przeplatają się siwe kosmyki, a jego twarz - którą już widzę, ponieważ się odwrócił - zdobi parę zmarszczek. Skórę ma opaloną, a w oczach świecą, małe iskierki.
Dziewczyna, która wcześniej nas prowadziła, opadła na kanapę znajdująca się po mojej prawej. Nie zwracam już na nią najmniejszej uwagi, którą w tej chwili poświęcam jedynie mężczyźnie.
- Trzy pytania - odzywa się nagle - Kim jesteście? Gdzie idziecie? Ile na tym zyskam?
Nikt z nas mu nie odpowiada, co go wyraźnie irytuję. Czując czyjąś obecność za sobą, odwracam się. Po obu moich stronach stoją - zapewne - pracownicy Jorge'a.
Mężczyzna wzdycha i kiwa głową w stronę dziewczyny, spoczywającej na kanapie. Ta wstaję i bierze z stoliczka jakiś przyrząd. Podchodzi z nim, szybkim krokiem, w stronę Thomasa, po czym jednym, sprawnym ruchem pochyla go i odsłania kołnierzyk jego koszulki. Do szyi szatyna przystawia wcześniej zgarniętą maszynkę. Po chwili oświadcza:
- Miałeś rację.
Nasz oprawca widocznie cieszy się z takiej informacji, bo mówi że zbije na nas niezłą sumkę, po czym każe gdzieś nas zabrać. Chwilę się zastanawia i dodaje jeszcze:
- Tą nieprzytomną dziewczynę zostawcie tu. Na sofie.
Ja, jak i reszta zaczynamy protestować i bardziej się wyrywać z rąk pracowników mężczyzny. Nasze próby jednak nic nie dają, a Ruth jest zabrana od Minho.
Ruth
Budzę się z okropnym bólem głowy. Odruchowo łapię się za nią i jęczę cicho, pod nosem. Po minucie siłowania się z powiekami, nareszcie je uchylam, a w oczy wbija mi się sufit. Marszczę brwi. Dalej jestem w swoich wspomnieniach? Powoli zbieram siły na to, by podnieść się. Pierwsza próba okazuję się niewypałem, a ja dalej leżę na czymś - wyjątkowo - wygodnym. Parę prób później poddaję się i postanawiam po prostu rozejrzeć. Obracam głowę w moje lewo. Okazuję się, że po tej stronie jest jedynie skórzane oparcie mebla, na którym się znajduję. Wzdycham cicho, ponownie zmieniając ułożenie mojej dyńki. Tym razem spojrzeniem trafiam na pokój, utrzymywany w ciemnych kolorach. Trochę dalej ode mnie stoją dwie osoby, które najwidoczniej toczą między sobą ciętą wymianę zdań. Jest to kobieta i ktoś o przeciwnej dla niej płci. Już widzę że jestem w ciemnej dziurze. Nie wygląda mi to na kolejny obraz z przeszłości, czyli że jestem w teraźniejszości. Na dodatek nie wiem gdzie są Aris i reszta. Świetnie. Dopiero teraz zauważam, że w uszach, zamiast słyszeć jakieś słowa, lub odgłosy dobiegające z otoczenia, jest pisk. Odczekuję dłuższą chwilę, by stwierdzić że nareszcie dochodzą do mnie głosy. Wzdycham cicho odczuwając wyraźną ulgę. Przymykam lekko oczy, zbierając się na ponowną próbę wstania.
CZYTASZ
Nie pozwolę ci odejść //Newt
FanficGdy Ruth - dziewczyna z grupy B - zostaje porzucona przez dziewczyny ze swojego labiryntu, musi okraść śpiących ludzi. Zostaje jednak złapana na swoim uczynku, przez co zmuszona jest podążać z nimi...