Ruth
- Aris? - Do moich uszu, dochodzi damski głos, wypowiadający imię mojego przyjaciela. Dotąd spuszczoną głowę, podnoszę tak, by wzrokiem móc dojrzeć osoby, które nas napadły. Blondynka i czarnowłosa zdejmują ze swoich twarzy maski, a widząc ich pełną okazałość, w głowię mam tylko dwa słowa.
Sonya, Harriet.
Zaskoczona patrzę, jak chłopak wymienia się z dziewczynami z naszego labiryntu uściskami.
- To wy się znacie? - pyta Thomas, niemal tak samo zaskoczony jak reszta naszej grupy.
- Tak - zwraca się do niego Aris - Ja i Ruth byliśmy z nimi w jednym labiryncie.
Oczy każdego skupiają się na mnie i czuję, że nie wyniknie z tego spotkania nic dobrego.
- Ruth? - pyta Sonya, a w jej oczach widać lekki strach.
Przełykam głośno ślinę, kuląc się.
Czuję, jak coś muska moją dłoń. Zerkam w lewo i dostrzegam Newta. Jego palce splatają się z moimi. Mocniej ściskam nasze połączone kończyny.
- To ty żyjesz? - dopytuje się jeszcze Harriet.
- Jak widać - mruczę pod nosem, bojąc się spojrzeć im w oczy.
Lekko niezręczną ciszę, przerywa odgłos rzuconej na ziemie broni, a zaraz potem zostaje porwana w ramiona blondynki.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tutaj, cała i zdrowa. - mówi mi prosto do ucha, natomiast ja odsuwam ją od siebie.
- Cieszycie się z tego, że osoba której nie lubicie, żyje? To wy mnie zostawiłyście przypominam - syczę, czując przepływ złości.
Mogłam umrzeć. Mogłam nie poznać Newta, Thomasa, Minho i reszty. Przez nie.
- To nie tak - od razu wyrywa się Harriet - to nie jest miejsce do rozmów, pojedźcie z nami do obozu, tam wyjaśnimy sobie wszystko na spokojnie.
Nie czekając na naszą reakcje, dziewczyny ruszyły w stronę tunelu, zawieszając swoje bronie na ramionach.
Wsiadamy do trzech pojazdów. Ja trafiam do tego, gdzie jest jeszcze Minho, Aris i Newt, który nie opuszcza mnie na krok od incydentu z ostrzałem.
Jego dłoń, kurczowo trzyma się mojej, jakbym zaraz miała się rozpłynąć.
Tak w sumie, to jest to kochane.
Za kierownicą siedzi Harriet, Sonya jest w innym pojeździe.
- Posłuchaj Ruth. To że traktowałyśmy cię jak śmiecia, nie znaczy że cie nie lubimy. - prycham pod nosem, zaczynając się śmiać.
- Ah nie? to po co takie byłyście? Dla zabawy? Nudziło wam się?
- Ruth... - wzdycha dziewczyna - bo chodzi o to, że wolałyśmy się od ciebie izolować przez takie zachowanie. Wydawałaś się pewna siebie, bałyśmy się, że zniszczysz nasz system i wszystko co budowałyśmy, legnie w gruzach. Ograniczając twoje prawa i kontakty między nami wszystko miało dalej się toczyć tak jak powinno. A jeżeli chodzi o to na pustyni... - ciemnowłosa zrobiła przerwę, by zebrać myśli - Przyjechały po nas samochody takie jak ten. Osoba dowodząca nimi, wysiadła, mówiąc że zarządza Prawym Ramieniem. Każda z nas się obudziła, myślałyśmy że ty też, więc nawet się nie oglądałyśmy. Każda zabrała to, co jej wlazło w ręce i ruszyła do auta. Dopiero po fakcie skojarzyłyśmy, że ciebie nie ma, a jedna z nas przez przypadek wzięła twój plecak. Oczywiście pojechałyśmy do miejsca, gdzie nas znaleźli, ale ciebie już nie było. Tak każda z nas zajęła się pomaganiem tej organizacji i po prostu starałyśmy się nie myśleć o tobie. Mi się to niestety nie udawało. Byłam przywódcą, który miał pilnować swoich przyjaciół, a okazało się, że byłam tak zaślepiona pomocą, iż nawet nie sprawdziłam czy każda jest.
CZYTASZ
Nie pozwolę ci odejść //Newt
Fiksi PenggemarGdy Ruth - dziewczyna z grupy B - zostaje porzucona przez dziewczyny ze swojego labiryntu, musi okraść śpiących ludzi. Zostaje jednak złapana na swoim uczynku, przez co zmuszona jest podążać z nimi...