9.

3.7K 177 37
                                    


Ruth

- Aris? - Do moich uszu, dochodzi damski głos, wypowiadający imię mojego przyjaciela. Dotąd spuszczoną głowę, podnoszę tak, by wzrokiem móc dojrzeć osoby, które nas napadły. Blondynka i czarnowłosa zdejmują ze swoich twarzy maski, a widząc ich pełną okazałość, w głowię mam tylko dwa słowa.

Sonya, Harriet.

Zaskoczona patrzę, jak chłopak wymienia się z dziewczynami z naszego labiryntu uściskami.

- To wy się znacie? - pyta Thomas, niemal tak samo zaskoczony jak reszta naszej grupy.

- Tak - zwraca się do niego Aris - Ja i Ruth byliśmy z nimi w jednym labiryncie.

Oczy każdego skupiają się na mnie i czuję, że nie wyniknie z tego spotkania nic dobrego.

- Ruth? - pyta Sonya, a w jej oczach widać lekki strach.

Przełykam głośno ślinę, kuląc się.

Czuję, jak coś muska moją dłoń. Zerkam w lewo i dostrzegam Newta. Jego palce splatają się z moimi. Mocniej ściskam nasze połączone kończyny.

- To ty żyjesz? - dopytuje się jeszcze Harriet.

- Jak widać - mruczę pod nosem, bojąc się spojrzeć im w oczy.

Lekko niezręczną ciszę, przerywa odgłos rzuconej na ziemie broni, a zaraz potem zostaje porwana w ramiona blondynki.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tutaj, cała i zdrowa. - mówi mi prosto do ucha, natomiast ja odsuwam ją od siebie.

- Cieszycie się z tego, że osoba której nie lubicie, żyje? To wy mnie zostawiłyście przypominam - syczę, czując przepływ złości.

Mogłam umrzeć. Mogłam nie poznać Newta, Thomasa, Minho i reszty. Przez nie.

- To nie tak - od razu wyrywa się Harriet - to nie jest miejsce do rozmów, pojedźcie z nami do obozu, tam wyjaśnimy sobie wszystko na spokojnie.

Nie czekając na naszą reakcje, dziewczyny ruszyły w stronę tunelu, zawieszając swoje bronie na ramionach.

Wsiadamy do trzech pojazdów. Ja trafiam do tego, gdzie jest jeszcze Minho, Aris i Newt, który nie opuszcza mnie na krok od incydentu z ostrzałem.

Jego dłoń, kurczowo trzyma się mojej, jakbym zaraz miała się rozpłynąć.

Tak w sumie, to jest to kochane.

Za kierownicą siedzi Harriet, Sonya jest w innym pojeździe.

- Posłuchaj Ruth. To że traktowałyśmy cię jak śmiecia, nie znaczy że cie nie lubimy. - prycham pod nosem, zaczynając się śmiać.

- Ah nie? to po co takie byłyście? Dla zabawy? Nudziło wam się?

- Ruth... - wzdycha dziewczyna - bo chodzi o to, że wolałyśmy się od ciebie izolować przez takie zachowanie. Wydawałaś się pewna siebie, bałyśmy się, że zniszczysz nasz system i wszystko co budowałyśmy, legnie w gruzach. Ograniczając twoje prawa i kontakty między nami wszystko miało dalej się toczyć tak jak powinno. A jeżeli chodzi o to na pustyni... - ciemnowłosa zrobiła przerwę, by zebrać myśli - Przyjechały po nas samochody takie jak ten. Osoba dowodząca nimi, wysiadła, mówiąc że zarządza Prawym Ramieniem. Każda z nas się obudziła, myślałyśmy że ty też, więc nawet się nie oglądałyśmy. Każda zabrała to, co jej wlazło w ręce i ruszyła do auta. Dopiero po fakcie skojarzyłyśmy, że ciebie nie ma, a jedna z nas przez przypadek wzięła twój plecak. Oczywiście pojechałyśmy do miejsca, gdzie nas znaleźli, ale ciebie już nie było. Tak każda z nas zajęła się pomaganiem tej organizacji i po prostu starałyśmy się nie myśleć o tobie. Mi się to niestety nie udawało. Byłam przywódcą, który miał pilnować swoich przyjaciół, a okazało się, że byłam tak zaślepiona pomocą, iż nawet nie sprawdziłam czy każda jest.

Nie pozwolę ci odejść //NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz