Stoimy przed dość biednie wyglądającym budynkiem, z którego wydobywa się głośna muzyka. Co chwila, ktoś wchodzi lub wychodzi z klubu - w większości takie osoby są w szampańskim nastroju.
Od "incydentu" z Newtem, staram się trzymać od niego z daleka. Nie chcę być przy nim, gdy on zachowuję się co najmniej dziwnie. Wcześniej jak szłam przodem grupy, on wycofał się na tył, a jak ja byłam na tyle, ten znowu polazł na przód. Nie rozumiem go, jednak mój umysł zaprząta jedna myśl: czy on na prawdę się we mnie podkochuje?
Szczerze, jest to trochę niecodzienne. Nie znamy się dobrze, gadaliśmy ze sobą jedynie parę dni - a to nie wiele. Jak dla mnie taki czas znajomości, to zdecydowanie za szybko, by się w kimś zakochać. Może Newt przed życiem w labiryncie był podrywaczem, który cały czas zakochiwał się w jakiejś dziewczynie, a po paru dniach mu mijało?
- O czym tak myślisz? - podskakuję w miejscu gdy tuż nad moich uchem, rozbrzmiewa głos Minho.
- Ja? - pytam, a Azjata kiwa jedynie głową - no... czemu tu jeszcze stoimy? Nie powinniśmy być już w środku? - wymyślam na poczekaniu.
- Jorge kazał nam czekać - informuję mnie chłopak, a jego ręka, opada na moje ramiona. Otwieram szerzej oczy, czując jej ciężar. Co tu się do jasnej anielki dzieje?!
Czy koło mnie wiecznie musi się kręcić jakiś chłopak? No w sumie głupie pytanie. Jestem w grupie, gdzie zdecydowaną większość stanowią mężczyźni. Siłą rzeczy, zawsze koło mnie jest jakaś płeć przeciwna.
- Przestrzeń osobista - jąkam cicho, chcąc się uwolnić od styczności z skośnookim.
- Dobra już dobra, rączki przy sobie, zrozumiałem - mój rozmówca unosi zgięte w łokciu ręce, w geście poddania.
W myślach oddycham z ulgą. Wolę się nie zbliżać bardziej niż to konieczne, do chłopców z grupy. Nie wiadomo co znowu trzaśnie Newt'owi do głowy.
- No... Dobra - odzywa się w końcu Jorge, zdejmując wzrok z klubu, by skierować go na nas. - Będziemy już wchodzić do tej speluny. Radzę wam niczego nie pić, z nikim nie rozmawiać i, dla waszego bezpieczeństwa, chodzić dwójkami. W takich miejscach aż roi się od nieprzyjemnych gości, którzy mogą zaatakować. Liczę że moje rady wpadły wam pod czaszki i prędko nie wyjdą.
Nie widząc innego wyjścia, ruszyliśmy zwartą grupą za nim. Przy samym wejściu, zatrzymuje nas jednak jakiś gość. Jak na moje oko, wygląda dość podejrzanie. Zaczynam mu się bardziej przyglądać, czując, że coś knuje.
- Nie możecie wejść, bez przepustki - mówi i wyciąga za marynarki jakąś butelkę. Zakładam, że w środku jest alkohol.
- To nam ją daj - Przed szereg występuję Minho. Przewracam oczami, widząc jego porywczość. Zawsze do wszystkiego pierwszy. To się źle skończy, jestem tego pewna.
- Proszę - nieznajomy wyciąga przed siebie rękę z wcześniej wziętą rzeczą.
Azjata patrzy na nią niepewnym wzrokiem.
- Witaj Marcus - niespodziewania odzywa się najstarszy z naszej grupy.
- Znacie się? - pyta Newt, a spojrzenie każdego, trafia na Jorge'a.
- Jorge, kupę lat minęło, zanim ostatni raz się zobaczyliśmy - Marszczę brwi.
Zaczyna się robić coraz dziwniej. Nasz przewodnik ciągnie skośnookiego za ramię, dając mu wyraźny znak, by wrócił do grupy. Sam wychodzi przed nas i skanuję wściekłym spojrzeniem - jak się domyślam - właściciela lokalu.
- Widziałeś tu Brendę? - pyta i czeka na odpowiedź. Nie dostaje jednak jej tak prędko, z powodu nagłego napadu śmiechu, swojego rozmówcy.
W końcu ten się uspokaja i zaczyna skanować nas wzrokiem. Jego spojrzenie zatrzymuję się na mnie, a na jego usta wchodzi mały uśmieszek.
CZYTASZ
Nie pozwolę ci odejść //Newt
FanficGdy Ruth - dziewczyna z grupy B - zostaje porzucona przez dziewczyny ze swojego labiryntu, musi okraść śpiących ludzi. Zostaje jednak złapana na swoim uczynku, przez co zmuszona jest podążać z nimi...