11.

3K 164 61
                                    

Newt, Jorge i Brenda jechali samochodem zmierzając tą samą drogą, którą przed nimi jechali też Thomas wraz z Patelniakiem. Blondyn czuł ogromne wyrzuty sumienia w związku z tym, że zostawił Ruth samą, otoczoną osobami, których w większości nie zna. Na prawdę wolał być teraz razem z nią, spać przytulonym do jej drobnego ciała i całować jej słodkie, malinowe usta, których był tak spragniony. 

Czuł się jeszcze gorzej z tym, że być może pojechał na pewną śmierć. Chciał przynajmniej pożegnać się z nią pocałunkiem, jednak wolał nie narażać się jej pod żadnym względem. Wiedział, że zapewne dziewczyna obraziłaby się na niego, gdyby on został z nią.

- Teraz radzę mieć się w gotowości. Wjeżdżamy do ich nory. - odezwał się Jorge, który siedział za kierownicą. Tylko on tak na prawdę znał drogę do Ostatniego Miasta na tyle, by móc dojechać do celu.

- Jak to nory? Poparzeńców? - zapytał się Newt. W żadnym wypadku nie chciał zginąć z rąk tych potworów. Wiedział że taka śmierć byłaby zapewne brutalna i powolna.

- Zgadza się - odpowiedziała mu Brenda, zerkając na niego kątem swoim sarnich oczu. Nie wyglądała na w żaden sposób zaniepokojoną czy też przestraszoną osobę. Siedziała jedynie na swoim miejscu, w dłoni trzymając naładowany pistolet. Taki sam posiadał także Newt.

- Nie można tego miejsca jakoś ominąć? - po tym już nikt się nie odezwał, a w samochodzie zapanowała głucha cicha. Blondyn nerwowo wyglądał przez wszystkie szyby jakie go otaczały, aby tylko wiedzieć czy w pobliżu nie ma jakiegoś potencjalnego zagrożenia.

W końcu stary pickup gwałtownie zahamował a cała trójka spojrzała na obraz dziejący się przed nimi. Na ich drodze stała ściana poparzeńców, która niespecjalnie zwróciła na nich uwagę, odwrócona tyłem do pojazdu. Wszyscy charczeli i przepychali się, a pomiędzy odgłosami warknięć, można było dosłyszeć co jakiś czas wystrzał z broni palnej.

Nie trzeba było być geniuszem, aby domyślić się że w centrum zainteresowania potworów byli Thomas i Patelniak.

Jorge nie zastanawiał się długo, wcisnął pedał gazu i wjechał w grupę poparzeńców. Niektórych przejechał, a inni zdążyli się odsunąć na czas, by nie poczuć na sobie maski samochodu, który zatrzymał się zaraz obok dwójki walczących o życie chłopaków.

Thomas widząc przyjaciół wszedł do pickupa, zajmując miejsce koło Newta, na tylnych siedzeniach. Patelniak nie patyczkował się, wskakując na "przyczepę" auta. Z jego ust szybko uciekł krzyk, jednak nikt się tym nie przejął, ponieważ kierowca właśnie wyjechał z tunelu.

Uratowany brunet zaczął dziękować swoim wybawcom, a cała czwórka kompletnie olała fakt, że na przyczepce ich kompan krzyczy i szamota się.

- Co tam się dzieję?! - Warczy pod nosem Jorge, hamując i wysiadając z samochodu. W jego ślady poszła reszta osób. Wszyscy poszli na tył samochodu, by poznać przyczynę nagłego ataku paniki u chłopaka.

Zdziwienie wymalowało się na ich twarzach, gdy ujrzeli siedzącą pod kocem Ruth, która bezskutecznie próbowała uspokoić przestraszonego Patelniaka.

- Ruth?! - jako pierwszy oprzytomniał Newt, który wszedł na bagażnik, od razu siadając i przytulając do siebie dziewczynę - co ty tutaj robisz?

- Myślałeś że puszczę was samych? - odezwała się szatynka, a jej głos był lekko stłumiony przez to iż jej głowa przytulona była do piersi blondyna.

- Powinniśmy tutaj przenocować - odezwał się Jorge i wziął potrzebne rzeczy do rozpalenia ogniska i innych takich.

Thomas i Patelniak nie podjęli nawet próby przywitania się z Ruth, widząc że za bardzo zajęta jest swoim chłopakiem.


Na niebie pojawiły się gwiazdy, gdy Newt i Ruth siedzieli na tylnych siedzeniach samochodu, przytulając się co chwila całując.

- Dlaczego pojechałaś z nami?  - spytał chłopak, sunąc nosem po szyi dziewczyny.

W aucie byli jedynie oni, ponieważ nie starczyło śpiworów dla nich, a jedyną opcją jaka została była właśnie noc w pickupie.

- Bo cię kocham idioto i nie puściłabym cię samego - mruknęła, bardziej wtulając się w ciało blondyna. - po za tym. Nie po to mnie odnalazłeś, by ponownie stracić.

Uniosła swoją głowę spotykając wzrok chłopaka. Ten przybliżył się do niej i złożył na jej ustach słodki pocałunek. Nie wystarczał on jednak szatynce, dlatego pogłębiła go, mrucząc cicho z przyjemności.

Oboje byli sobą spragnieni, za długo byli osobno by nacieszyć się jedynie pocałunkami i przytulasami. Potrzebowali czegoś więcej.

Dlatego też koc, którym byli nakryci szybko zsunął się i ich lekko już rozpalonych ciał i zleciał na wycieraczkę.

Gdy Ruth brała oddech po namiętnym pocałunku, Newt zjechał ustami na jej szyję. Niedługo po tym koszulki obojga z nich podzieliły los koca, a dziewczyna siedziała okrakiem na udach blondyna. Ponownie wymieniali między sobą gorące pocałunki, oraz wyznania miłości, nawet nie przejmując się tym że na dworze jest zimno i mogą zachorować. W tej chwili liczyli się tylko oni. Ta noc została przez nich zapamiętana do końca życia, jako jedna z lepszych.

Nie pozwolę ci odejść //NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz