{pięć

1K 56 11
                                    

Pique i te jego pijackie pomysły. Jednak nic nie odpowiedziałem na tę jego ciętą ripostę kolegi.

-Ma laska talent. - odezwał się Villa, na co reszta przytaknęła.

-Dobra koleżanki, zwijamy się. - wtrącił Leo.

I jak przybyli tak poszli, a syfu zostawili, że mogliby jednak się wstydzić. Sprzątanie tego zajęło mi ogrom czasu i wiele cierpień kręgosłupa. Z szafki nad zlewem w kuchni sięgnąłem po maść, jaka została mi przepisana. Trochę gimnastyki i zmna maź wchłaniała się w bolące miejsce. Szybki prysznic i ciepłe łóżko, które na mnie czekało. 

xxx

Następnego dnia rano, a raczej po południu wstałem niechętnie z łóżka. Pierwszy raz wstałem o 13.00. Nawet dźwięk kosiarki mojego sąsiada mnie nie obudził. Jak zawsze z garderoby zabrałem czystą bieliznę oraz ciuchy i poszedłem się umyć. Z torby wyjąłem strój klubowy, który włożyłem do pralki, a na jego miejsce nowy.

xxx

Za pięć piętnasta stałem pod domem Bruny. Wysiadłem z auta i udałem się do jej mieszkania. Zapukałem trzy razy jak to miałem w zwyczaju i po chwili zostałem wpuszcony do środka.

Wkroczyłem do salonu, gdzie Davi bawił się klockami.

-Witaj młody. - na mój widok blondyn podbiegł do mnie i przytulił moją nogę. Zaśmiałem się i wziąłem go na ręce.

-Ney, byłby to problem, gdyby mały został u ciebie na noc ? - zapytała niepewnie Bruna.

-Umm... myślę, że tak. - uśmiechnąłem się słabo.

-Ohh... - odetchnęła. -Jego rzeczy masz w plecaku. - oznajmiła podając mi go. Dziewczyna ucałowała syna, poczym wyszliśmy. 

xxx

Przebrany stałem na boisku, przed Katheriną z Davi'm na rękach. Czułem się niezręcznie co zauważyła.

-Daj mi go. - zaśmiała się wyciągając ręce w stronę chłopca. -No, a ty przebiegnij długość boiska. 

Pokręciłem głową, ale zrobiłem to o co mnie poprosiła. Wracając zobaczyłem brunetkę, śmiejącą się z moim synem. Układali tzw. obronę.

-Dobrze, chyba nie muszę ci tłumaczyć tego ćwiczenia. - nie mogła przestać się śmiać. -Trzy serie, a potem piłki. - powiedziała i odeszła z dzieckiem w stronę ławek. 

xxx

-Mam dla ciebie dobre wieści. - spojrzała na mnie. -W poniedziałek i wtorek będziesz miał treningi normalnie. Nie widzę przeszkód. - oznajmiła na co się strasznie ucieszyłem.

Zabrałem mojego potomka i poszliśmy do szatni. Na samym wstępie usłyszałem dźwięk telefonu. Gdy wygrzebałem go z torby, szybko odebrałem.

-Koochanie. - usłyszałem głos Emili, mojej tak jakby dziewczyny. -Pamiętasz, że obiecałeś mi romantyczną kolację ze śniadaniem ? - zapytała.

-Tak. - powiedziałem zszokowany, zapomniałem. -Będę niedługo. 

Rozłączyłem się i spojrzałem na syna. Co ja teraz zrobię. Usiadłem na ławce, głowę chowając w ręce.

-Przepraszam, że przeszkadzam. - usłyszałem rozbawioną Kat. -Blondasek zapomniał czapki. - uśmiechnęła się i założyła mu ją na głowę. -Coś się stało ? - zapytała troskliwie. 

-Zapomniałem o ważnym spotkaniu, które jest teraz, zaraz, a nie mam co zrobić z małym. - powiedziałem łamiącym głosem.

-Hmm... - usiadła obok mnie. -To może dziwnie zabrzmi, ale mogę go nawet przenocować. - poklepała mnie po ramieniu. 

-Naprawdę ? - skinęła głową. -Bogu dzięki i jak ja ci się odpłacę. - pocałowałem ją w policzek, widząc jak się rumieni.

-Kawa wystarczy. - zachichotała.

Dziewczyna wzięła odemnie plecak, małego na ręce i wyszła, a ja zapomniałem się zapytać o numer telefonu.

-Katie ! - krzyknąłem. -Dasz mi swój numer telefonu ?

-Zapomniałabym. - powiedziała, podając mi numer i adres. \

=katherines' pov=

Otworzyłam drzwi od strony pasażera w aucie, i nagle mi się przypomniało, że nie mam fotelika dla dziecka. 

-Myślisz, że mogę złamać przepisy ? - spojrzałąm na uradowanego chłopca, zapinając pasy.

Usiadłam za kierownicą i odjechałam. Mieszkanie znajdowało się dość blisko, więc nie martwiłam się, że policja może zatrzymać mnieza trzyletnie dziecko na miejscu pasażera. Gdy dojechaliśmy wzięłam małego na ręce, zablokowałam samochód i poszliśmy do domu. 

xxx

-Pora się myć i spać. - klasnęłam w ręce.

Junior tylko się zaśmiał i na czworaka zaczął uciekać. Powolnym krokiem udawałam, że go gonię. Myślałam, że po dwóch godzinach oglądania dennych kreskówek będzie odrobinę zmęczony, ale nie.

-Mam cię. - zawołałam unosząc go najwyżej jak mogłam. -Idziemy się myć i spać.

=neymar's pov=

Gdy dotarłem do mieszkania Emily, nie miałem na nic ochoty. Myślami byłem z Katheriną i David'em. Czy nic złeg się nie dzieje, czy Kat daje sobie radę z tym małym diabełkiem. 

Po zjedzonej kolacji, Em miała ochotę na coś więcej, ale nie ja, nie teraz.

-Kochanie przykro mi, ale muszę iść. - udałem zawiedzionego.

-Dlaczego ? - zapytała piskliwie kładąc ręce na moim torsie.

-Obiecuję, że ci to wynagrodzę. - wpiłem się w jej usta, omijając temat. -Idę, cześć. 

xxx

Z kieszeni moich spodni wyjąłem karteczkę z adresem Kat. Było to kawałęm stąd, ale moje kochane autko dojechało tam w 15 minut.

Zacząłem walić w drzwi, jak oszalały. Otworzyła mi Katherina.

-Człowieku co tak walisz w te bezbronne i niewinne drzwi. - powiedziała zaspana.

-Gdzie Davi ? - zapytałem przejęty wchodząc do środka.

-Śpi, jak każde...

-Woow. - przerwałem jej. -To jego dzieło ? - zapytałem patrząc na cholernie brudną kuchnie i salon.

-Byliśmy głodni. - odpowiedziała skromnie. 

-Musimy to posprzątać. - złapałem ją w talii, jednak ona położyła głowę na moim ramieniu i zasnęła.

Wyglądała słodko. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, gdzie rzeczywiście spał David. Położyłem Kat obok niego i przykryłem kołdrą. Udałem się do kuchni by w miarę możliwości ogarnąć ten syf. Nie spodziewałem się, że mogą tak nabałaganić. Cholernie zmęczony położyłem się na kanapie i zasnąłem.

one way love {neymar fanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz