{dziesięć

801 40 4
                                    

*Myślę, że wybaczycie mi za opuźnienia. Może uda mi się przekupić was kolejnym rozdziałem ;) 

—————————————————————————————————————————————

Zaparkowałem swoje auto pod domem brunetki. Rozmyślałem co jej powiem. Jak zacznę naszą rozmowę, by mnie nie wyrzuciła z domu. W myślach nadal miałem rozmowę z chłopakami w barze. Z początku myślałem, że zapomnieli, ale nie. Cholera. Chciałem nawet kupić im te bilety, lecz oni powiedzieli, że czas się jeszcze nie skończył. Wysiadłem z auta, blokując je. Podążyłem do jej mieszkania i zapukałem do drzwi.

-Cześć. - uśmiechnęła się do mnie.

-Hej, mogę wejść ? - zapytałem niepewnie.

-Bywasz u mnie tak często, a pierwszy raz się o to pytasz, ale proszę wejdź.

Zaśmiałem się pod nosem wiedząc, że to prawda. Wszedłem do salonu i oczy o mało co mie nie wyleciały. Na kanapie jak gdyby nigdy nic, popijał sobie herbatę Oscar.

-O siema stary. - na mój widok podszedł do mnie. -To ja nie będę przeszkadzał. - pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł z jej mieszkania.

-Chciałbym ci podziękować. - spojrzałem na nią. -Davi nie miał zakażenia, ale dziękuję za opiekę nad nim.

-To żaden problem. Jak jego mama zareagowała ?

-Bruna ? Była lekko wkurzona, ale w pewnym sensie jest ci wdzięczna.

-Miło mi. Może usiądziesz ? Kawa czy herbaty ?

-Herbata.

Zająłem miejsce przy wyspie kuchennej i przyglądałem się dziewczynie jak przyrządza napój.

-Co on tu robił ? - zapytałem lekko zdenerwowany.

-Jesteś zazdrosny ? Przecież sam kazałeś mi po niego zadwonić. - uniosła brew do góry. -Trzymaj, malinowa. - położyła przede mną kubek.

-Masz jakieś plany na wieczór ? - palnąłem.

-Mam, prykro mi. 

-To ja dotrzymam ci towarzystwa. - upiłem łyk gorącej cieczy.

-Jesteś nachalny, ale jak chcesz to możesz zostać.

xxx

Ten wieczór był jednym z najlepszych w moim życiu, no prawie. Siedziałem na kanapie z Katie i oglądaliśmy telewizję, a mianowicie film wybrany przez nią "Grace"

Cieszyłem się jak głupi, gdy zobaczyłem napisy końcowe. Sprzątnąłem ze stołu miske po pop-cornie, szklanki i schowałem do zmywarki.

-Słucham ? - usłyszałem jak dziewczyna rozmawia przez telefon.

-Nie jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. 

-Dam znać jutro.

-Nie przyjdź jutro o 18.00.

-Do widzenia. 

-Wszystko w porządku ? - zapytałem po skończonej rozmowie. 

-Tak idę pod prysznic. 

-Mogę z tobą ? - poruszyłem śmiesznie brwiami.

-Chyba śnisz. - funkęła.

=katherine's pow=

Zabrałam z sypialni swoją piżamę i udałem się do łazienki. Położyłam ją na szafce i napuściłam wody do wanny. I za to kochałam moją łazienkę, że jak na mieszkanie w bloku, jest duża i mogłam pozwolić sobie na wannę i prysznic. Nalałam swojego ulubionego malinowego płynu, by zrobiło się dużo piany. 

Siedziałam już trochę czasu. Szkoda mi było wychodzić z wanny. Było mi za dobrze. Gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł Neymar.

-Jezu, żyjesz. - odetchnął z ulgą.

Spojrzałam na niego pytająco.

-Przepraszam, czy ja ci przeszkadzam ? - zapytałam.

-Martwiłem się.

-Wyjdź.

-Nie, ty pierwsza. - uśmiechnął się łobuzersko.

-Głupi jesteś. - rzuciłam go pianą z wanny.

-Malina. - powącał, podniesioną z podłogi pianę, po czym wyszedł.

xxx

-Już przebrana ? - usłysałam śmiech z kuchni.

-Tak i gotowa do spania. Kanapa jest wolna. - wskazałam na przedmiot.

Weszłam do sypialni i od razu położyłam się spać. Jeszcze nigdy to łóżko nie było tak wygodne. Przykryłam się bardziej kołdrą i zamknęłam oczy. 

Materac ugiął się pod czyimś ciężarem. Odwróciłam się i ujrzałam Ney'a.

-Co ty robisz ? - zapytałam zaspana.

-Kanapa jest niewygodna i jest zimno.

-Jesteś zwalony. - zaśmiałam się, a na mojej talii pojawiła się jego ręka. -I w dodatku zboczony. - zdjęłam ją, a on zaśmiał się gardłowo. 

one way love {neymar fanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz