Rozdział 7

819 48 16
                                    

*2 godziny później*
Perspektywa: Jack 

-Obejrzyjmy coś ciekawszego.-zaczęła narzekać dziewczyna.

-Co proponujesz?-oderwałem wzrok od ekranu i spojrzałem na nią.

-Oglądałam już milion razy,-wstała z kanapy.- ale może 'Harry'ego Pottera'?

-Harry'ego co?-zmarszczyłem brwi, a dziewczyna zrobiła wielkie oczy.

-Nigdy nie oglądałeś?-zaczęła szukać filmu.

-Nie, ani razu.-powiedziałem, wzruszając ramionami.

-To teraz oglądamy wszystkie osiem części.-uśmiechnęła się promiennie.

-No możemy, ale tylko jeśli mogę iść po am.-skrzyżowałem ręce na torsie i uśmiechnąłem się chytrze.

-Idź, ale masz wrócić.-pogroziła mi palcem i wróciła do szukania filmu.

Wstałem z kanapy i udałem się po zapas moich ukochanych płatków.

Perspektywa: Nicole


-Jack!!-krzyknęłam na cały dom, bo nie wiedziałam gdzie zniknął.

-Już idę!-zawołał, a ja zaczęłam przeglądać snapa.

-I jak masz te...-spojrzałam na niego, a on miał w ręku stos opakowań jakiś płatków .

Szybko odpaliłam kamerkę na snapie i zrobiłam mu zdjęcie, a potem zaczęłam się śmiać z jego przerażonej miny.

-Ej, pokaż to -powiedział, kiedy się ocknął.

-Zobaczysz na moim story -pokazałam mu język, a potem dodałam snapa na moje my story.

-Zobaczysz na moim story -pokazałam mu język, a potem dodałam snapa na moje my story

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Chłopak zaniósł opakowania na stolik i usiadł na kanapie wyjmując telefon. Popatrzył na niego i zrobił krzywą minę.

-Jak tak możesz?-zaśmiał się, pokazując mi ekran.

-Normalnie, tak samo jak tak mogę.- pokazuje mu moją tapetę na której jest on i jego płatki.

-Bycie na twojej tapecie mi nie przeszkadza.-wyszczerzył się loczek.- Chodź teraz siadaj i oglądamy tego Larry'ego Motter'a.- otworzył pierwsze opakowanie.

-Harry'ego Pottera, misiek.-pokręciłam głową ze śmiechem.

-Oj dobra, chodź i nie gadaj.-powiedział zajadając się płatkami.

Zaśmiałam się i włączyłam film.

***

*3 dni później*
Perspektywa: Nicole

Wracałam właśnie z kawą do samochodu w, którym czekali na mnie: Jack, Daniel i Jonah. Zach i Corbyn zostali w domu i robią obiad, a ja modliłam się, żeby tylko nie spalili domu.

-Jestem!-mówię, wsiadając koło Daniela na tylnych siedzeniach.

-Która moja?-pyta Jack, odwracając się do nas do tyłu.

-Ta twoja, ta Jonah, a ta Daniela.-powiedziała, pokazując po kolei kubki z napojem.

Zabrali ode mnie kawę i ruszyliśmy w stronę domu. Wzięłam do ręki telefon i weszłam na snapa. Zrobiłam zdjęcie kawy, mojej i Seavey' a, a potem dodałam na story. Spojrzałam i zobaczyłam tam jeszcze jedno zdjęcie, którego nie pamiętam, żebym dodawała.

-Panowie, a co to za włamy mi na telefon?-pokazałam im zdjęcie i uniosłam jedną brew

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Panowie, a co to za włamy mi na telefon?-pokazałam im zdjęcie i uniosłam jedną brew.

-To Jack zabrał ci telefon.-wskazał na chłopaka, Daniel.

-Ja mam specjalne pozwolenie.-wyszczerzył się w jego stronę Loczek.

-To jest nie fair.- oburzył się Jonah.- Nawet ja nie mogę, od tak sobie go brać.

-No widzisz.- Avery poruszył zabawnie brwiami.

Do końca drogi, próbowałam nie wylać kawy dla Herron'a i Besson'a, a chłopaki kłócili się z Jack'iem o to, czemu on może brać mój telefon, a oni nie.

Zatrzymaliśmy się pod domem i weszliśmy do domu. Poczułam ładny zapach zapiekanki z makaronem. Czyli jednak nie spalili domu. Weszłam do kuchni, a tam z piekarnika zapiekankę wyjmował właśnie Zach.

-Hejka Zach'ie.- zawołałam, stawiając kawę dla nich na ladzie.

-Heja Nick.-uśmiechnął się i postawił na stole zapiekankę.

-Gdzie masz Corbyn'a?-zapytałam sięgając talerze.

-Poszedł spotkać się z taką Veronicą.-uśmiechnął się dwuznacznie.

-Ale to on robił zapiekankę?-chłopak przytaknął.-Czyli zjadliwa.-rozłożyłam na stole talerze.

-Tia, dzięki.-mruknął, a ja potargałam mu włosy.

Zawołaliśmy resztę i zjedliśmy obiad. Sprzątnęliśmy, a potem usiedliśmy w salonie.

- Jutro idziemy do miasta, a za 3 dni lecimy do Missouri.-oznajmił Jonah, zabierając mi moją mrożoną kawę.

-Po pierwsze to moje,-zabrałam mu napój.- a po drugie, po co do Missouri?-zmarszczyłam brwi, popijając kawę.

-Przecież wtedy...-zaczął Zach, ale Daniel zasłonił mu usta dłonią.

-Przecież co?-zapytałam nie rozumiejąc o co im chodzi.

-Spokojnie, tak po prostu na parę dni.-zapewnił loczek.- Spędzisz ze mną znowu prawie cały dzień, bo Jonah i reszta mają coś do załatwienia.-chłopak spojrzał na mojego brata, a on przytaknął.

-To w sumie spoko, a na ile lecimy?-odłożyłam kubek po kawie na stolik.

-Na 3 dni, a potem dalej.-chciałam coś powiedzieć, ale chłopak mi przerwał.- Nie, nie powiemy ci gdzie i nie masz co błagać Avery'ego, bo też ci nie powie.-spojrzałam na loczka, a on wzruszył ramionami.

Siedzieliśmy tak do wieczora i czekaliśmy, aż Corbyn wróci.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z tym Potter'em to wymyśliłam dzięki werksos i dziękuję Ci słońce ❤
Widzę, że podoba wam się ta książka i miło mi, że ktoś to czyta.
To do następnego!

Dlaczego nie my?▪Why Don't We▪ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz