Rozdział 27

555 28 3
                                    

*Dzień koncertu*

Stałam przed szafą w samym staniku i zastanawiałam się, gdzie podziała się moja koszulka na koncert. Przeszukałam cały ten zakichany pokój i nigdzie jej nie ma. Muszę zapytać Jack'a, czy jej nie widział.

-Jack, widziałeś moją koszulkę na koncert?-zapytałam, odwracając się w stronę łazienki.

-Widziałem, ale jak na moje wyglądasz dobrze.-wychylił się z łazienki i uśmiechnął szeroko.

-No skoro tak to mogę iść i niech się faceci patrzą.-wzruszyłam ramionami, patrząc w duże lustro obok.

-O nie, nie.-wyszedł z łazienki.-Ubieraj się misia.-założył mi przez głowę moją koszulkę i pocałował w policzek.

-Zazdrośnik mój.-zaśmiałam się i przejrzałam w lustrze.

Ubrałam się w dopasowaną, pudrowo różową koszulkę z imieniem chłopaka z przodu, a nazwiskiem na plecach w czarnym kolorze. Na nogi vansy i czarne rurki. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się lekko.

-Ubierz jeszcze to, bo jest chłodno.-założył mi swoją szarą bluzę z napisem 'Avery' na plecach, przez głowę.

-Teraz wyglądam jak twoja własność.-zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos.

-Przynajmniej będzie wiadomo kogo kochasz i kto kocha ciebie.-przytulił mnie i popatrzył na odbicie w lustrze.

Miał na sobie szarą koszulkę z moim imieniem, z przodu koszulki i moim nazwiskiem na plecach, w kolorze pudrowo-różowym i czarne rurki.

-Gotowy już?-zapytałam, mierzwiąc mu jego loki.

-Muszę tylko jeszcze zabrać najważniejsze.-uśmiechnął się chytrze i podniósł mnie nagle.

Pisnęłam cicho i oplotłam go nogami w pasie, a ręce zarzuciłam mu na kark. Trzymał mnie mocno pod udami, ale bałam się, że spadnę. Zarzucił sobie na ramię moją torbę, schował nasze telefony do kieszeni i wyszedł z pokoju.

-Państwo Avery nareszcie przyszli.-zaśmiał się Jonah, który cieszył się jak głupi na ten koncert.

Miała na nim być Anette, a chłopak tęsknił za nią okropnie. Narzekał, że my tylko się przytulamy i słodzimy sobie, a sam by tak posłodził swojej An.

-To jak, jedziemy?-zapytałam i stanęłam na ziemi, już o swoich nogach.

-Yep.-powiedział Daniel i złapał Dianę za rękę, prowadząc ją do wyjścia.

Musieliśmy pojechać dwoma samochodami, bo było nas o trzy osoby więcej. Czwórka pojechała jednym, a piątka drugim.

***

Razem z dziewczynami rozmawiałyśmy z fanami i czekałyśmy na początek koncertu.

-To bluza Jack'a?-zapytała jedna z dziewczyn.

-Tak, stwierdził, że jest zimno.-wzruszyłam ramionami i posłałam jej uśmiech.

-O wilku mowa.-zaśmiała się Gwen i kiwnęła w stronę, nadchodzącego chłopaka.

Dziewczyny poszły spotkać się z chłopakami jeszcze przed koncertem, więc zostałam sama z Jack'iem.

-Co tam u mojej pani Avery?-objął mnie w pasie i przytulił mocno.

-Jest spoczko.-odparłam i dałam mu buziaka w policzek.

Fani czekający na koncert, zaczęli krzyczeć i wiwatować.

-JACKOLE, JACKOLE!-krzyczał tłum, a chłopak zaśmiał się pod nosem.

Chłopcy i dziewczyny, dołączyli do nas na zdjęcia przed koncertem i teraz było słychać różne krzyki.

Dlaczego nie my?▪Why Don't We▪ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz