Rozdział 18

715 36 10
                                    

*Dwa tygodnie później*

-Zach!!-krzyknęłam, zbiegając ze schodów.- Oddawaj moje żelki!

-Nigdy!-usłyszałam jego krzyk z kuchni.

Właśnie byliśmy w trakcie pakowania bagaży do samochodu, bo zaraz jedziemy na lotnisko, a potem lecimy do Francji.

Z jednej strony cieszę się bardzo, ale z drugiej czuję się nadal źle po tym co stało się dwa tygodnie temu w Missouri. Moje relacje z Jack'iem, nadal są dobre, ale nie tak jak przedtem. Polepszyły mi się za to kontakty z resztą chłopaków i ich dziewczynami.

W końcu wyszło na to, że Corbyn jest z Veronicą, a Daniel zakochał się w Dianie i to z wzajemnością. Jeszcze parą nie są, ale to kwestia czasu. Zach i Gwen są ze sobą szczęśliwi, a sama dziewczyna jest świetna. Zaprzyjaźniłam się z nią bardzo. Kazała mi nawet pilnować Zach'a jak już będziemy w tej Francji.

A Jonah, jak to Jonah wieczny singiel, którego jedyną miłością są fani i jak mi ostatnio powiedział, ja. Kocham go, ale muszę mu kogoś znaleźć, bo widzę jak jest mu smutno siedzieć samemu, kiedy wszyscy mają coś do roboty. Każdy siedzi ze swoją drugą połówką, więc on siedzi ze mną i oglądamy 'Teen Wolf'a'.

Wracając do teraźniejszości. Biegam po domu jak głupia, bo Zach zabrał mi moje ukochane żelki, które miałam mieć podczas jazdy. Skubany wszedł do mojego pokoju i zwinął dwie ostatnie paczki. Zaraz jedziemy, a on ukrywa się przede mną po całym domu.

-Herron.- warknęłam, wchodząc do kuchni i zmierzając w jego stronę.

-Frantzich.- powiedział z uśmiechem, odsuwając się w stronę Jonah'a stojącego niedaleko.

-Zach, czy ty dokuczasz mojej młodszej siostrze?-zapytał Marais, unosząc pytająco brew.

-Oczywiście, że tak.-pokazał mu żelki, a on je mu wyrwał.-Zdrajca!-krzyknął, wskazując na niego palcem.

-Co tu się znowu dzieje?-do kuchni wszedł Jack, który wyglądał jakby nie spał tydzień.

-Zaraz jedziemy do Francji, śpiochu.-zaśmiałam się.-A w tym momencie mam zamiar odebrać memu bratu to co należy do mnie.

-Czy on ma...-zaczął chłopak, pocierając oczy dłonią.- Nasze żelki?!-krzyknął i spojrzał na mnie w szoku.

-Widzicie, teraz jest po równo.-odparłam się na barku chłopaka, a z racji tego, iż jestem niższa wyglądało to co najmniej zabawnie.

-Wiesz, że cię kocham siostra.-uśmiechnął się niewinnie Jonah, na co przewróciłam oczami.

-Nie siostrój, bo to nic ci nie da.-ostrzegł go Avery i ruszyliśmy po nasze żelki.

***

-Ja od okna!-rzucił się na miejsce przy oknie, mój brat.

-A ja z dala od niego.-wskazałam na bruneta, a on pokazał mi język.

-Dzieciak.-zaśmiał się Corbyn i usiadła usiadł naprzeciwko niego.- Tu wszędzie masz miejsca przy oknie i nikt ci ich nie zajmie, a zwłaszcza w prywatnym samolocie.

-No niby tak.-rozłożył sobie fotel.-Ale lubię robić na złość Nicole.

Usiadłam kawałek dalej od brata i reszty, czyli bardziej z tyłu. Siedziałam i zaczęłam się zastanawiać, czy z Jack'iem jest wszystko w porządku. Wygląda jakby nie sypiał za dobrze, a kiedy ktoś go o coś pyta, on zwykle zasypia i prosi o powtórzenie pytania.

Dlaczego nie my?▪Why Don't We▪ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz