Rozdział 23

660 38 28
                                    

Tydzień  później

-Mamo...-jęknęłam.- Dopiero co dwa dni temu wróciliśmy z Paryża.

-Obiecałaś nam, że przyjedziecie.

-Pamiętam, przecież.-westchnęłam ciężko i usiadłam na kanapie w salonie.

-Niech Jack i reszta też przyjadą, mamy wystarczająco pokoi.

-Nawet jakbyście nie mieli i tak by przyjechali.-zaśmiałam się, a kobieta ze mną.

-Przyjedźcie do nas w piątek i zostaniecie na weekend.

-Dobrze mamuś, ucałuj tatę od nas, papa.-pożegnałam się i po usłyszeniu po drugiej strony pożegnania, rozłączyłam się.

Odłożyłam telefon na stolik i zamknęłam oczy. To dobra okazja, żeby Daniel z Dianą się zeszli. Tylko muszę to jakoś przemyśleć. Pogadam potem z Danny'm.

-Nad czym tak moja śliczna myśli?-uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy, patrząc na chłopaka.

-Nad tym, jak sprawić, żeby Dianny było prawdziwe.-chłopak uniósł pytająco brew i oparł się rękoma o zagłówek kanapy, po obu stronach mojej głowy.

-Za dużo czasu spędzasz z Corbyn'em i Panem Misiem.-zaśmiał się i pocałował mnie w nosek.-A za mało ze mną.

-Yhym, bo prawie 24 h na dobę to mało.-zaśmiałam się,  a chłopak przewrócił oczami.- W piątek jedziemy na weekend do Minnesoty.

-Do waszych rodziców?-przytaknęłam.- Śpię z tobą.-zastrzegł od razu.

-A co innego robisz przez ostatnie dwa tygodnie?-uniosłam pytająco brew, a chłopak uśmiechnął się szeroko.- No teraz to już musisz, bo się przyzwyczaiłam i inaczej nie zasnę.

-Yass.-ucieszył się i usiadł koło mnie, ciągnąc mnie za swoje kolana.- Stęskniłem się.

-Przez te dwie godziny, jak was nie było?-przytaknął.- Uroczy jesteś.-wtuliłam się w niego.

-No witamy nasze słodziaki.-do salonu wkroczyła reszta chłopaków.

-Hej chłopcy.-oparłam się plecami i tors chłopaka, a on mnie objął.- Jonah nadal przeżywasz chwilową rozłąke z Anette?-zapytałam, a brat przytaknął.

-Widzicie teraz każdy z nas jest w związku.-klasnął w dłonie blondyn.- Mamy Jackole, Jonette, Verbyn, Zwen i Dianny.

-Dianny jeszcze nie ma.-odezwał się Seavey.- Ale niedługo się spotykam z Dianą.-uśmiechnął się szeroko.

-A kiedy dokładnie?-zapytałam, a Jack zaśmiał się cicho.

-Za tydzień.-uśmiechnął się szczęśliwy, a Avery śmiał się teraz w moje włosy i nie mam pojęcia z czego.

-Właśnie, że spotkacie się już w piątek.-chłopak zrobił wielkie oczy.-Panowie, jedziemy na weekend do Minnesoty.

-Tak!-krzyknął Daniel i podskoczył z miejsca, a Jack wybuchł śmiechem.

-A tobie co?-zapytał Zach, patrząc na niego jak na debila.

- Właśnie, Nicole zrób coś z nim.-powiedział Jonah, a loczek objął mnie mocniej.

-No wiecie ja zawsze za.-uśmiechnął się głupio, a ja przewróciłam oczami.

-W kim ja się zakochałam.-pokręciłam głową, a chłopak obrócił mnie tak, że siedziałam na nim teraz okrakiem.

Dlaczego nie my?▪Why Don't We▪ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz