∵20.R e a k c j e B T S∵

5.4K 134 26
                                    


** Soreczka że to nie jest coś fascynujące jak zwykle, ale nie jestem dobra w pisanu w takich rzeczy, przepraszam, winc to nic szczególnego nie będzie, że łzy i takie tam
; -;**


•彡•彡•彡•

Gdy nagle się okazuje, że waszego spotkania nie będzie przez pewną nieplanowaną sytuację...

Do wszystkich :

Każdy element, który przygotował chłopak płyną głęboko serca, bezwzględu na to czy to była kupiona pizza czy już lekko uszczodzone karty do gry. Wreście nadszedł ten moment, żeby odrobić zaległy wspólny czas. Siedział jak na szpilkach, ale uradowany, czekając na pukanie do drzwi lub dzwonek. Ta godzina zbliżała się wielkimi krokami, a twoja osoba lubiała być szybciej, niż zwykle, lecz tym razem widać było, że Ci się nie spieszyło. Przez to dopiął wszystko na ostatni guzik. Nawet zmienił kolor miski, w której mieliście jeść swoje najrozmaitsze przysmaki na twój ulubiony oraz postawił idealnie na środku stolicza przed telewizorem.

Czekał na Ciebie przez kolejne minuty w samotności, gdyż poprosił chłopaków o trochę prywatności, bo w końcu minęło troche i trzeba sobie kilka wyjaścić, które odbyły się przez prawie że dwa tygodnie. Czas mijał i mjiał, a on leżał tak bezczynnie na kanapie, wyczekując chociaż na malusieńki odgłos klamki. W ten sposób minął wielki kawał czasu, a z każdą sekundą chłopaka serce było przekówane myślą wystawienia go na lodzie.

Nagle usłyszał dzwonek.

Ogarnęło go szczęście...

Ale to nie był dzwonek od drzwi, wydobywał się ten dźwięk z telefonu obok.

Liczył, iż na nim będzie widniało twoje imię, ale go tam nie było. Zamiast tego widział nigdy nieznane mu cyferki na ekranie, czując narastający go niepokój. Bał się, że może to być nie twój głos, a jego teraz potrzebował najbardziej. Pomimo negatywnych przeuczuć odebrał.

RM

- H-halo? - wychrypiał, przestraszony, skupiając uwagę na czyimś nierównym oddechu z słuchawki.

- Dzień dobry, pan Kim NamJoon? - usłyszał głos kobiecy, która musiała być w biegu.

- T-tak... Coś się stało?

- Pani T/I/N życzyła, aby pan przyjechał pod adres ***jakistakiadres***, gdyż na razie pani T/N tej chwili nie jest w stanie tego zrobić, a ze względu na jej stan. - po tych słowach zamarł. Ten adres należał do pobliskiego szpitalu. Martwił się jak cholera, z czego nerwowo zaczął chodził w kółko. Może to pomyłka, to musi być pomyłka
-Halo? Prosze pana?

Natychmiast rozłączył się, wziął się w garść i szybko pobiegł po kluczki od auta...

Natychmiast rozłączył się, wziął się w garść i szybko pobiegł po kluczki od auta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
◜ʳᵉᵃᵏᶜʲᵉ ◜Bᴛs  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz