Rozdział 2

4.8K 142 14
                                    


Dziewczyny zorientowały się że chłopcy zasnęli. Gryfonki nie chcąc ich obudzić już nie rozmawiały i przeczekały do końca podróży w ciszy.
________________________________
Kiedy byli już prawie w hogwardzie dziewczyny delikatnie obudziły chłopców.
-Malfoy,Malfoy,Malfoy-szturchała go ostrożnie Hermiona.
-Mamo, jescze chwilkę proszę-odpowiedział Draco.
Kiedy Hermiona już nie wiedziała jak go obudzić wpadła na świetny pomysł.
-Malfoy Profesor Snape tu przyszedł i się śmieje-Draco od razu a u jak to usłyszał wyprostował się jak struna.
-Co, gdzie, jak?!-pytał jeszcze zaspany Draco.
-Żartowałam, inaczej byś się nie obudził-odpowiedziała mu wesoło starsza gryfonka.
-Naprawdę?! Już myślałem-powiedział załamany stalowooki.
-A właśnie bardzo było wygodnie na tobie-powiedział Draco z swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
-Mam to wziąć za komplement?-zapytała Miona.
-Hmm,tak-powiedział zadowolony z siebie Malfoy.
-Przepraszam że przerywam ale czy ktoś pomoże obudzić mi Blaise?-zapytała już trochę zirytowana ruda.
-Tak, pewnie już ci pomagam-powiedział trochę zawstydzony Darco.
-Blaise, stary, stary!!-krzyczał coraz głośniej Malfoy.
-Zabini do jasne cholery!!-krzyknął Draco prosto do ucha kolegi.
-O kurwa co się dzieje?! Jesteś nienormalny?!-awanturował się Zabini.
-Po części tak, ale nie chciałeś się obudzić to co miałem innego zrobić?-powiedział trochę rozbawiony Smok.
Blaise udawał teraz obrażonego na Smoka, przewracałam teatralnie oczami i czasem spoglądał na Malfoy z głową w górze i delikatnym uśmieszkiem.
-Oj no diabełku, nie złość się już na mnie-powiedział Draco z maślanymi oczami.
-Och, no dobrze nie mogę być ciagle na ciebie zły, ale jak to się powtórzy to cię zabije. Najpierw odetnie ci wszystkie kończyny a później obedrę cię ze skory później przyszyje to co ci odciąłem a potem zakopie w ziemi.-odparł dumnie Zabini.
-O Boże, jakie dziwne tortury. No ale jak kto lubi-uśmiechnął się do Mulata Draco.
-Chłopcy możecie już skończyć mówić jak się pozabijajcie?-zapytała troszkę obrzydzona Ginny.
-Tak już skończyliśmy-odpał Draco.
-To świetnie bo już jesteśmy w hogwardzie-powiedziała trochę zażenowana Hermiona.
-Już??! Tak szybko, no dobra to trzeba się zbierać-powiedział szybko Zabini.
Po 10 minutach cała czwórka wyszła z pociągu.
-No to do zobaczenia w wielkiej sali dziewczyny!-krzyknął Blaise równocześnie z Draco.
-Na razie, może później się zgadamy?-zaproponowała podekscytowana Ginny.
-No pewnie, dobra my już musimy iść, papa-szybko powiedział Draco.
Po tych słowach chłopcy poszli w inną stronę a dziewczyny inną.
Gdy dziewczyny rozdzieliły się z chłopakami poszły do łazienki żeby się odświeżyć po długiej podróży.
Po swojej wycieczce do toalety gryfonki szły po woli do wielkiej sali.
-W sumie fajnie że zostałyśmy w przedziale z ślizgonami.-zagadała Hermiona.
-Tak tez mi się tak wydaje, jakbym znowu miała słuchać przesz całą drogę o quidditchu i o bez sensownych problemach mojego brata to bym nie wytrzymała-oznajmiła roześmiana Ginny.
-Tak, ja tez bym chyba nie dała rady-odparła zamyślona Hermiona.
-O proszę kogo my tu mamy, fajnie siedziało się z ślizgonami-zapytał czerwony Ron robiąc przerwę i prawie się opluwając mówiąc ostanie słowo.
-Tak Ron było bardzo miło-odparła trochę zdenerwowana Ginny.
-Ale chyba nie aż tak fajnie jakby było z nami!!-prawie wykrzyczał Rudy.
-Jezu Ron dlaczego tak myślisz ze z wami było by lepiej siedzieć?-zapytała zirytowana Hermiona.
-Bo my jesteśmy gryfonami i jak myślałem przyjaciółmi!-krzyczał prawie przez łzy Weasly.
-Nie potrafisz dostrzec że ciagle gadamy na te same tematy i mamy coraz mniej tematów do rozmów w czwórkę?!- zapytała Ginny.
-Aha, ok jeżeli już wam nie wystarczam to oświadczam że ja Ronald Weasly nie chce już mieć z wami nic wspólnego!-wykrzyczał im to wszystko w twarz.
-I dobrze!-krzyknęła razem dziewczyny.
Po chwili milczenia
-Ron szybko uciekł a Harry tylko spojrzał na dziewczyny i się uśmiechnął i powiedział.
-Nie mam wam tego za złe że siedzieliście z kimś innym, ale nie zostawię teraz Rona. Będziemy nadal przyjaciółmi, prawda?-zapytał speszony Harry.
-Pewnie że tak Harry, to tylko mój brat jest samolubny i nie może zaakceptować naszych innym znajomych.-uśmiechnęła się Ginny.
Na te słowa Harry tylko się uśmiechnął i podbiegł w stronę rudego.
Dziewczyny od razu po zaistniałeś sytuacji poszyły do Wielkiej Sali. Gdy Dziewczyny weszły od razu zobaczyły dwóch śmiejących się ślizgonów przy stole Salazara. Na to tylko się uśmiechnęła i usiadły przy stole Godryka.
Nagle wstała Profesor McGonagall i powiedziała.
-Po skończeniu kolacji zapraszam do swojego gabinetu Hermione Granger oraz Dracona Malfoy'a.
Po tym szybko usiadła i kończyła jeść kolacje
_______________________________
Cześć, dzisiaj rozdział trochę dłuższy!!
Mam nadzieje ze się podobał, komentujcie proszę!
Buziaki :*

[06.07.2018]
[731 słów]

Bo miłość lepiej smakuje na ostro/ dramione/SKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz