Na świecie jest wiele dzieci dotkniętych tragedią utraty rodziców. Część z nich przygarniają krewni, ale niektóre nie mają tyle szczęścia i trafiają do domów dziecka. Te maluchy często czują się w takim miejscu obco i nie lubią w nim przebywać. Wybawieniem dla tych szkrabów jest trafienie do kochającej rodziny zastępczej, która dobrze się nim zaopiekuje. W tym właśnie pomagają wolontariusze do grona których należy właśnie Elizabeth. Szczęśliwi, pełni optymizmu ludzie, którzy nie boją się zająć osamotnionym dzieckiem, potrzebującym opieki oraz miłości, napełniają domy dziecka radością, i śmiechem, tak potrzebnymi w młodym wieku. Swoim dobrym sercem zarażają niemal wszystkich, którzy już po pierwszej wizycie są pewni, że pragną adoptować właśnie tego konkretnego malucha. W ten sposób wszystko się zaczęło, będąc początkiem nowego życia dla Martina...
_________
W końcu jest! Prawie na czas, z ledwie pięciomiesięcznym poślizgiem. Mam nadzieję że przyjmujecie to opowiadanie z otwartymi ramionami, bo z samym pomysłem jeszcze się nie spotkałam, i to chyba nawet nie tylko w naszym "fandomie".W ogóle jak pisałam tego fanfika miałam nastawienie w stylu "O tak, ten to ma dużo kibiców, w końcu może do grona tych, którzy męczą się ze mną już długo dołączy ktoś nowy!" a tu cyk, walnął sobie kontuzję. I gdzie ja znajdę popęd na takiego fanfika teraz?! Meh
Niemniej zapraszam do czytania 😘
CZYTASZ
Miło Cię poznać, Martin
FanfictionCzasem dzieci nie mają szczęścia. Ich rodzice ich nie kochają, albo porzucają. Czy można sprawić, że chociaż jedno z nich się uśmiechnie? Elizabeth jest w tym mistrzynią *napisane 2019*