Prolog

64.5K 1.4K 965
                                    

- Amber wstawaj! - usłyszałam głos mojej mamy. Znów przez równe dziewięć miesięcy będzie zmuszona budzić mnie co rano do szkoły.

- Mamo już wstaje.

- Mówiłaś to pół godziny temu.- odpowiedziała.

- Ohh

Ruszyłam się w końcu spod ciepłej pościeli. Ubrałam się, umalowałam i uczesałam... standard każdej nastolatki.

Zeszłam na dół czując pyszny zapach roznoszący się po całym domu. Mama jak zawsze upiekła gofry. Mniam...

Gdy dotarłam do kuchni dosiadłam się do moich rodziców i zaczęłam jeść.

Moja mama to Jenny Evans miła i mądra blondynka o jasnych jak niebo oczach. Mimo swojego wieku ma bardzo ładną sylwetkę. Jest bardzo delikatną kobietą, szybko się wzrusza z byle jakiego powodu.

Za to mój tata to totalne przeciwieństwo mojej Mamy. Nazywa się Edward. Jest on brunetem o zielonych oczach. Jest wyluzowany i bardzo uparty podobnie jak ja. Razem z moją mamą prowadzą firmę.

Gdy kończyłam jeść zaczęłam myśleć o moich trolach jestem bardzo ciekawa co robili przez miesiąc mojej nieobecności.

- Amber zaraz spóźnisz do szkoły- powiedział tata ze śmiechem.

- Z czego się śmiejesz?- zapytałam.

- Cała jesteś brudna- powiedział, nadal się śmiejąc.

- Ash dobra ja już idę- powiedziałam, patrząc na zegarek i przecierając usta zwilżoną husteczką.- Dozobaczenia kocham was! - oboje mi pomachali i życzyli miłego dnia w szkole.

***

Zaparkowałam auto pod szkolnym parkingiem i patrzyłam przez chwile na wszystkich. Uśmiechnięci i pełni energii wchodzili do szkoły. Każdy mi machał. Dostrzegam też nowe osoby, wydawały się zagubione, lecz ja wiedziłam, że jak minie ten rok szkolny, będą wychodzić ze szkoły uśmiechnięci jak każdy uczeń, uczęszczający do tej szkoły.

Wchodząc do szkoły, poszłam do swojej szafki. Wszystkie oczy były skierowane na mnie.

Mój uśmiech się powiększył kiedy zobaczyłam mojego trola koło mojej szafki, podbiegłam do niego szybko, przytulając go.

-Jezuuuu Am jak ja za tobą tęskniłem.- powiedział to jakby, miał zaraz się rozpłakać.

-Dante ja za tobą też tęskniłam- odpowiedziałam ze śmiechem. Nagle usłyszłam pisk na korytarzu i dobrze wiedziałam do kogo on należał.

- Clara!!!- powiedzieliśmy razem z Dante i rozchyliliśmy ramiona.

- Amber, Dante.- z uśmiechem zaczęła biec w naszą stronę, aż w końcu we trójkę leżeliśmy na ziemi, a wszyscy się jak zawsze gapili.

Dante to wysoki brunet z niebieskimi oczami. Jest przystojny, ale nie w moim typie. Uwielbia czekoladę, przez co jest bardzo słodki. Jeździ profesjonalnie na deskorolce. Ma powodzenie u kobiet, ale brunet szuka tej jedynej. I oczywiście wyróżnia go najbardziej znamię z dzieciństwa, które niechcący mu zrobiłyśmy z brązowooką.

Natomiast Clara to piegowata niższa ode mnie brunetka z brązowymi oczami. Kocha pizze i spaghetti tak jak ja. Miała już kilku chłopaków, ale wszystko kończyło się, albo na zdradzie, albo na wyczerpaniu psychicznym. Obie chodzimy do tej samej klasy, Dante natomiast chodzi do innej. Brunetka zna się na makijażu, a ja za to na modzie, więc obie sobie pomagamy.

-Amber opowiadaj jak, było na Malediwach.- powiedział Dante ja już, chciałam zacząć im opowiadać, lecz zadzwonił dzwonek i musieliśmy się rozejść.

-Opowiem wam na lunchu - odpowiedziałam i popędziłam z Clarą do klasy.

***

W klasie usiadłyśmy razem na stole z wielkim uśmiechem, aż w końcu weszła Breda nauczycielka, która szuka sensu życia. Zaraz za nią wszedł jakiś blondyn o bardzo czarnych oczach przypominających smołe. Chłopak cały czas się na mnie patrzył. Jego twarz pokazywała... zdziwienie?

-Amber gdzie twoja kultura! Siadaj.- odezwała się Breda. Ja z niemałą ignorancją usiadłam na krześle, śmiejąc się pod nosem.

-A więc to jest nowy uczeń- Przemówiła Breda- Jak masz na imię?- skierowała pytanie do blondyna, a ja ponownie się zaśmiałam, no bo jak można nie wiedzieć jak, ma na imię nowy uczeń. Imię musi, być przecież wpisane w dzienniku.

Chłopak nie odrywając ode mnie wzroku, powiedział:

-Alan Roberts- nadal się na mnie patrząc wypowiedział swoje imię. Postanowiłam nie być mu dłużna i również, spojrzałam na niego.

-Więc Alanie witamy cię w naszej szkole. A teraz usiądź proszę tam gdzie jest wolna ławka - no i usiadł akurat ławkę za mną.

Chwilę po tym Breda zaczęła na nas narzekać, taki już był jej zwyczaj...

W końcu zadzwonił dzwonek.

***

Na lunchu przywitałam się ze wszystkimi, a potem usiadłam na krześle i opowiedziałam moim znajomym co konkretnie robiłam na wakacjach. Gdy ja skończyłam oni zaczęli opowiadać swoje ciekawe momenty, które spędzili podczas wolnego.

Po lekcjach poszliśmy na pizze. Jak wychodziłam ze szkoły poraz kolejny poczułam na sobie to spojrzenie... Spojrzenie tych czarnych oczu na sobie.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz