- Hej mamo.- przywitałam się z rodzicielką, która wróciła właśnie do domu.
- Hej kochanie. Jak tam? - zapytała.
- Dobrze. Właśnie wybieram się z Fabio i Davido na basen.- moja rodzicielka przytaknęła głową i spojrzała na dwóch brunetów za mną. Fabio znała, ale Davi był dla niej obcy, dlatego podeszła do niego i się przywitała. Po wszystkim zaproponowała im jeszcze pyszny obiad, ale odmówili od razu jak zauważyli moją wściekłą minę.
***
Po trzech godzinach na basenie, wróciliśmy do domu. Na basenie miałam ogromną ochotę utopić Davinciego. Żebyście nie myśleli, że jest jakimś wybitnym malarzem. O nie nie... On jest głupim pacanem, który pływa sto razy lepiej niż ja. Nie dość, że tańczy i to bardzo dobrze to jeszcze pływa, jakby kiedyś brał udział w maratonie.
Zaraz po powrocie chłopcy zjedli obiad wraz z moją mamą, która była jeszcze w domu. Ja za to zaczęłam się przygotowywać do spotkania z Alanem. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół.
Automatycznie usłyszałam pytanie od Davinciego.- Gdzie idziesz? - spytał się, o dziwo grzecznie na co się zaśmiałam.
- A co cię to.- odpowiedziałam i wyszłam. Po drodze zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu. Sobota zwyczajny dzień, siłownia no i Davi. Przyznam zadziwia mnie jego zmiana w stosunku do mnie, ale nie nabiorę się na jego nagłą zmianę nie jestem głupia.
Moje myśli skupiły się teraz na blondynie. Jest zazdrosny, ale nie ma o co. Tak szybko jak zaczęłam moje rozmyślenia, to tak szybko skończyłam. Zauważyłam blondyna stojącego z piłką, wpatrywał się we mnie. Podeszłam do niego i się przywitałam:
- Witaj Roberts - zaśmiał się.
- Witaj, witaj Evans - teraz na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie wiem, ale polubiłam jak mówi na mnie po nazwisku.
- To o czym chciałeś pogadać?- spytałam się. Mój plan był prosty. Będę udawać, że nie mam pojęcia co od mnie chciał.
Chłopak patrzył się na mnie z potężną siłą. Położył piłkę na ziemię i kopnął ją w moją stronę. Jego włosy opadały mu na czoło. Miałam ochotę je dotknąć.
Nie wiem o czym myślał, ale czułam, że bardzo go to przytłacza. Wiem, że nie lubi gadać o uczuciach, ale czasem nie są nam potrzebne słowa. Kopnęłam w jego stronę piłkę. Chłopak podniósł jedną brew, na co ja się uśmiechnęłam. Obróciłam się i zaczęłam iść w stronę trybun. Usiadłam. Po chwili chłopak znalazł się obok mnie. Patrzyłam prosto w jego oczy, a on w moje. Oparłam się o siedzenie i oderwałam od niego mój wzrok, teraz patrzyłam się przed siebie.
- To ja chciałem z tobą przetańczyć całą noc.- powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
Spojrzałam na niego. Właśnie uświadomiłam sobie, że tonę w jego oczach, nie potrafię się oderwać. Są hipnotyzujące. właśnie sobie uświadomiłam, że jakby odszedł nagle z mojego życia, pozostawiłby jakąś pustkę po sobie. Nie miałabym kogo wkurzać, z kim żartować. Nie miałabym jego.
- To czemu tego nie zrobiłeś? - powiedziałam, mógł mnie przecież odbić od niego.
- Chciałabyś widzieć jak po twojego znajomo-kolegę przyjeżdża karetka. Nie dałbym rady pohamować mojej agresji. Już ledwo co jego gębę znoszę w twoim otoczeniu.- powiedział. Cos czuję, że mu ulżyło trochę na sercu.
- Jesteś zazdrosny.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. On odwrócił wzrok zakłopotany.
- Nie prawda ' odpowiedział i znowu zawzięcie się wpatrywał w moje oczy.
- A dlaczego wczoraj powiedziałeś, że jesteś moim chłopakiem? - spytałam się, chciałam znać na to pytanie odpowiedź.
- A czemu nie zaprzeczyłaś?- odbił pałeczkę. Cicho westchnęłam.
- Jesteś strasznie nie do zrozumienia.- powiedziałam i pokiwałam bezradnie głową.
- Jak widać nie jestem sam - odpowiedział. Zaśmiałam się wiedząc, że myśli o mnie.- Kim my dla siebie jesteśmy?
"Kim my dla siebie jesteśmy". No właśnie kim? Czy naszą relację można traktować jako koleżeństwo, przyjaźń czy co. Nie znamy swoich uczuć, żadne z nas nie chce ich powiedzieć. Może nie jesteśmy dla siebie pisani, lub może wręcz przeciwnie. Nie sądziłam, że prawie po roku, będę znowu myślała o takich rzeczach. Próbowałam trzymać się od tego wszystkiego z daleka, ale jak widać zawsze pakuję się w jakieś kłopoty. Nie wiem czy moje serce zostało do końca wyprane z uczuć. Wiem, za to że miłość jest w stanie zniszczyć każdą przyjaźń i pozostawić po niej tylko smutek i łzy. Czy pakować się w następne gówno, czy po prostu dać sobie spokój.
- Wiesz Alan, ja sama nie wiem kim ja jestem. Więc czy ja mogłabym znać odpowiedź na twoje pytanie.- spytałam się, nie dałam rady już mu się patrzeć prosto w oczy. Tonęłam w ich blasku.
- Wczoraj chciałaś mu powiedzieć, że jestem twoim przyjacielem. A jak ja powiedziałem, że jestem twoim chłopakiem, nie zaprzeczyłaś. Ja już nie wiem na czym stoję.- wstał z miejsca, złapał się za głowę i patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Niedługo to one będą mi się śniły.
- A czy ja mam to wiedzieć? Może powinniśmy od siebie odpocząć. Pomyśleć nad tym wszystkim.- teraz to ja wstałam.
- Chyba jak na razie to będzie dobre rozwiązanie.- widziałam w jego oczach lekki przebłysk smutku.
- Tak sądzę.
Tak zakończyliśmy naszą rozmowę odchodząc w dwie różne strony. Tak różne jak my.
***
Gdy weszłam już do domu, zauważyłam chłopaków siedzących z moja mamą na kanapie. Oglądali SpangeBoba. Dosiadłam się do nich, ich wzrok od razu wylądował na mnie . Chwyciłam miskę z popkornem i zaczęłam go jeść.
- Co? ' zapytałam się.
- No i jak tam? - zapytał się Fabio.
- Elegancko.- odpowiedziałam szybko kończąc temat.
CZYTASZ
Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡
Random~Zaczął siać w moim życiu zamieszanie. Raz byliśmy jak przyjaciele, raz jak wrogowie. Lecz coś nas do siebie przyciągało.~♡♡♡ Fragment z książki: -Mogę się założyć że nie dasz rady zrobić stu pąpek- powiedziałam z chytrym uśmiechem -Zakład przyjęt...