- Z dnia na dzień przestaje wierzyć w pogodę.- powiedział oburzony, zajadając się pączkiem.- Czemu? Jest przyjemnie.
- Właśnie miało padać, a co jest kurde słońce świeci. Lukier z pączka zaraz mi się rozpuści.- cały on.
- Jesteś śmieszny.- powiedziałam i się zaśmiałam.
- Pff, co w tym jest śmiesznego co? Jak bym wiedział, że będzie słońce świecić, to bym wziął słodką bułkę, a nie pączusia.- teraz to już całkiem się z niego śmiała. Jest niemożliwy.
- Oj Dante.
- Co tam u was?- podeszła do nas brunetka na, którą czekaliśmy przed szkołą.
- Jak widzisz źle.- mówiąc to, patrzał wprost na pączka. Zaśmiałyśmy się na ten widok.
- No, a u mnie dobrze.
- Mamy coś dzisiaj?- skierowała to pytanie do mnie.
- Ymm chyba nic.
- Boże, a ja mam jeszcze dzisiaj sprawdzian z biologii. Życie jest niesprawiedliwe dla mnie.- strasznie jest dzisiaj marudny.
- Biologia nie jest nawet trudna.- powiedziała Clara, w jego stronę.
- Ta weź mów za siebie. Ja to wiem tylko te podstawowe rzeczy, czyli gdzie są nogi, ręce no i oczy. Po co mi wiedzieć jak wyglądam w środku mojego ciała, lub jak powstał świat?- Nie ma gorszej osoby od niego, która nie kuma w ogóle biologii. Ja się tam nie wypowiadam, jakoś sobie radzę, ale on to tragedia.
- Przecież miał ciebie ktoś uczyć z tej biologii.- powiedziałam do niego.- A przypadkiem Zoe nie jest geniuszem z biologii i chemii?- podniósł głowę na mnie, spoglądając w moje oczy.
- No jest, ale głupio mi się jej zapytać o pomoc.- spuścił wzrok w dół na swoje buty.
- To ja się spytam.- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać za brunetką.- Zoe hej.- krzyknęłam i machnęłam ręką żeby do nas podeszłą.
- Hej. Co tam?
- Pomogłabyś temu burakowi z biologią?
- Jasne z miłą chęcią.- chyba oboje się zaczerwienili, ale pociągnęłam Clarę za rękę i ruszyłyśmy w kierunku mojego auta.
Był piątek, piąteczek, piątunio. Po ostatniej lekcji i do tego weekendzik. Jest coś piękniejszego? Chyba nie.
- Jedziemy na pizze?- zapytała trochę zmęczona brunetka po mojej lewej stronie.
- Okej.
- Ale ty stawiasz.
- Ejj ja ostatnio płaciłam.
- Ploseee.
- No dobra.
Nawet nie zdążyłyśmy dojść do mojego auta, a ktoś zamknął mnie w uścisku od tyłu. Po zapachu poznałam kto to. Obróciłam się w jego stronę z uśmiechem. Na jego ustach widniał łobuziarski uśmieszek. Pocałował mnie, oddałam pocałunek.
CZYTASZ
Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡
Random~Zaczął siać w moim życiu zamieszanie. Raz byliśmy jak przyjaciele, raz jak wrogowie. Lecz coś nas do siebie przyciągało.~♡♡♡ Fragment z książki: -Mogę się założyć że nie dasz rady zrobić stu pąpek- powiedziałam z chytrym uśmiechem -Zakład przyjęt...