Rozdział 23

25.6K 711 259
                                    

Przetańczyliśmy kolejne dwie piosenki i poszliśmy do kuchni się czegoś napić. Ja oczywiście nalałam sobie zwykłego napoju. Jak na razie dobrze się bawiłam bez alkoholu, na razie znaczy do kiedy on nie otworzył swojej gęby.

- Miał być jeden taniec.- powiedziałam.

- No, ale zobacz spodobało ci się.- stwierdził, a ja przewróciłam oczami.

- Muszę ci jedno przyznać, tańczysz... Dobrze - chłopak na to co powiedziałam, jedynie uśmiechnął się.

- Ty też tańczysz nawet, nawet.- powiedział, a ja prychnęłam.

- Powiedziałeś to do kapitanki cheerleaderek.- odpowiedziałam i walnęłam go w ramię.

- Ał - zaśmiałam się.

Dopóki nie ujawnia tego swojego zaburzonego ego, jest naprawdę w porządku.

- Cześć Kicia.- powiedział, a ja się trochę zaniepokoiłam, nie wiem dlaczego. Złapał mnie w pasie i swoją głowę położył na moim lewym ramieniu. Davi patrzył się wrogo na blondyna, nie wiem dlaczego, ale oboje mierzyli się wściekłymi spojrzeniami.

- Hej - odpowiedziałam, po chwili dodając- Wy to chyba od bardzo złej strony się poznaliście. Zacznijcie od nowa. Alan to jest Davi mój znajomy -kolega. Davi to jest Alan mój p... -

- Chłopak - otworzyłam szeroko oczy, gdy Alan przerwał mi moją wypowiedź. Davi patrzał cały czas na moja reakcję, a później wybuchł śmiechem.

- Widząc jej zmieszanie wnioskuję, że ściemniasz - mówił to prosto w moje oczy, czułam jak blondyn się spiął. Był chyba... ym... zazdrosny? Tak to chyba dobre określenie zaistniałej sytuacji.

- Alan może pójdziemy już - powiedziałam obracając się w jego stronę. Był mocno wkurzony, widać było to po jego wyrazie twarzy lecz na moje słowa tylko przytaknął.

Już mieliśmy odejść, ale brunet, który stał za mną złapał mnie za nadgarstek.

- Zostawisz tutaj swojego gościa, który nie zna tutaj nikogo - powiedział i już wiedziałam, że wrócił ten egoistyczny dupek, a moje nastawienie się diametralnie zmieniło.

- Poradzisz sobie Davi, jesteś już dużym chłopcem - miałam już odejść z Alanem, ale ktoś znów postanowił nam przeszkodzić.

- Ole, Ole, ole, ole, ole miśki i kasztanki śnią mi się. Ale nie dam się.- wytrzeszczyłam oczy jak zobaczyłam stojącego ledwo na nogach Dantego.

Od razu ruszyłam w jego stronę, zostawiając chłopaków sam na sam ze sobą.

- Jak ci mówiłam napij się w trzy dupy, to nie wiedziałem, że napijesz się w cztery.- powiedziałam pomagając mu nie upaść.

- Ojej, misia śpiewaj ze mną. Jessica, baby pliss don't make my cry.- śpiewał, a ja się zaśmiałam. Co jak co ale to było zabawne. Dawno go nie widziałam w takim stanie. Jak bym z nim piła, oboje byśmy tak skończyli. Napewno.

- Tylko buzi, buzi daj - odpowiedziałam, była godzina 00:24. Wyciągnęłam telefon i zadzowniłam po nocną taxi. To był dobry moment na powrót do domu.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz