Rozdział 14

30.2K 758 151
                                    

Właśnie siedziałam w aucie mojej babci. Przed oczami miałam miasto, w którym spędziłam prawie moje całe dzieciństwo. Moja babcia nuciła sobie jakąś piosenkę pod nosem. A ja wyłączyłam się z całego świata, podziwiając piękne widoki za oknem.

Sama nawet nie wiem co może mnie tam czekać, jak wszyscy mnie tam zobaczą. Fabio napewno mnie udusi, że nie dawałam znaku życia przez tyle miesięcy. Babcia mi mówiła, że dziadek nie wie, że przyjeżdżam. Nie wiem czy mam się śmiać, że tu jestem czy płakać. Nie boję się tego miejsca, wręcz je kocham, ale mam czasami obrzydzenie. Chciała bym zacząć przyjeżdżać tu częściej, no ale nie mogę za dużo wspomnień.

- Nad czym tak myślisz?- spytała babcia. Powoli parkując auto na parkingu.

-Nad niczym.- już nic nie powiedziała jedynie się uśmiechnęła. Wysiadłam z auta i rozejrzałam się do około. Miejsce, w którym właśnie byłam... zmieniło się, nie jakoś bardzo, ale jednak.

Poszłam wyjąć moją walizkę z bagażnika, następnie ruszyłam w stronę domu nie czekając na babcie. Otworzyłam piękne, stare brązowe drzwi, odrazu słysząc kogoś głos... bardzo znany mi głos.

-Wróciłaś już. Zaczynałem się martwiii....- nie dokończył bo zobaczył, nie babcie, a mnie. Gazeta, którą trzymał w ręce upadła na ziemię. Był bardzo zszokowany. Wyglądał bardzo śmiesznie z otwartą buzią.

-Ami kochanie czy to ty, bo już nie wiem czy to na starość mam zwidy.- powiedział już sam głupiejąc. Zaśmiałam się z jego słów.

-Dziadku to ja twoja Ami.- powiedziałam i podbiegłam do niego by go przytulić.

Mój dziadek to Angelo Giuseppe. Kiedyś miał bujne lokowane włosy, teraz gdzie niegdzie widać już szare odrosty. Przytył trochę przez te kilka miesięcy. Jest niski można powiedzieć, że go przerosłam. Jego oczy są koloru brązowego i jak zawsze widać w nich te same szczęśliwe iskierki, które tryskały odkąd pamiętam, pełnią życia.

-Jezu tyle lat ciebie nie widziałem myślałem, że już nigdy w życiu ciebie nie zobaczę.- powiedział prawie płaczliwie przez co zrobiło mi się trochę smutno.

-Ty zgredzie jak byś wsiadł w samolot to byś ją widywał nawet co miesiąc. A po za tym nie widziałeś ją osiem miesięcy.- powiedziała babcia rzucając w niego gazetą, którą wcześniej podniosła z podłogi.

-Aż osiem miesięcy. Przecież to wieczność.- powiedział chwytając się za głowę. Zaśmiałam się.

-Ami twój pokój jest już przygotowany i czeka na ciebie. Nic w nim nie zmieniliśmy od twojego ostatniego pobytu.- powiedziała babcia.

-No daj mi się nacieszyć jej widokiem.- powiedział dziadek patrząc na babcie wrogim spojrzeniem. Na co babcia jedynie przewróciła oczami.

-Dziadku pójdę tylko do pokoju się rozpakować i wracam.- odpowiedziałam i chwyciłam moją walizkę. Zaczęłam wspinać się na górę. Nie było to trudne bo nie pakowałam mnóstwo rzeczy. Tylko te najpotrzebniejsze.

Doszłam już do drzwi. Trzymałam klamkę. Nie wiedziałam czy mam otworzyć. Babcia powiedziała, że nic w nim nie zmieniała. To znaczy, że będą tam wszystkie zdjęcia. Z mojego dzieciństwa, przyjaciół...

Otworzyłam powoli drzwi. Zrobiłam jeden krok w stronę pokoju. Od razu jak się weszłam zobaczyłam duże łóżko, które uwielbiam do tej pory. Nad łóżkiem znajdowało się wielkie okno, przez które uwielbiałam patrzeć na gwiazdy nocą. Po prawej stronie łóżka była komoda. Na komodzie leżał mój stary laptop, którego zapomniałam zabrać ostatnim razem kiedy tu byłam. Koło laptopa były różne ramki ze zdjęciami. Na jednym byłam ja z Fabio i jego dziewczyną jak jedliśmy lody. Miałam wtedy piętnaście lat. Nie wiedziałam co może mnie czekać za rok. Na następnym zdjęciu byłam z pluszakiem miałam wtedy chyba siedem lat. Następna ramka była największa. Na zdjęciu byłam ja siedząca na środku drogi a nademną stali moi przyjaciele. Nie było na tym zdjęciu Clary, ale był Dante. Na resztę zdjęć nie zwracałam uwagi. Ściany pokoju były koloru szarego. Jak byłam mała to, to był mój ulubiony kolor. Był taki neutralny. I dla chłopców i dla dziewczyn.

Położyłam walizkę obok łóżka. Po lewej stronie stało piękne białe pianino, na którym uwielbiałam kiedyś grać. Na pianinie były moje stare nuty i teksty piosenek. Nie miałam zamiaru tego nawet dotykać. Będę musiała się tego jakoś pozbyć. Jeśli mam zamiar częściej tu przyjeżdżać.

Zeszłam na dół czując mój ulubiony zapach.

-Patrz jak wyczuła.- powiedziała babcia potulnym głosem śmiejąc się.

-Jestem mega głodna.- powiedziałam

-Tak samo jak ja.- powiedział dziadek dosiadając się do stołu.

Babcia podała nam spaghetti.

-Smacznego moje głodomory- powiedziała, zajmując miejsce obok nas.

-Tęskniłem za tobą Ami.- powiedział patrząc mi prosto w oczy, dziadek.

-Ja też za wami tęskniłam.- odpowiadam zgodnie z prawdą.

-Wiesz dzisiaj jest festyn..- zaczął.

-Dziadku ja już nie śpiewam.- powiedziałam spuszczając wzrok na jedzenie. Włożyłam kawałek makaronu do buzi.

-No wiem..- powiedział z wyczuwalnym smutkiem w głosie. Wiem, że go to bardzo boli jestem jego jedyną wnuczką. Zawsze grał na gitarze, a ja śpiewałam dla niego. -Ale będziesz mogła pójść z nami. Wszyscy bardzo się za tobą stęsknili.- powiedział. Spojrzałam na niego.

-Pójdę z wami, ale nie mam zamiaru śpiewać.- powiedziałam chcąc zakończyć temat i wróciłam do jedzenia obiadu.

Już do końca obiadu się nie odezwałam. Czasem przytaknęłam tylko głową. Zobaczę moich znajomych po tylu miesiącach, co ja im powiem.

Po zjedzeniu obiadu poszłam na górę się przebrać. Napisałam do Clary i Dantego, że wszystko jest okej i zaczęłam się szykować.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz