2.

2.9K 148 37
                                    

=HANBIN=

- Chłopaki nie mieli naprawiać tego samochodu? - zapytałem, widząc jak samochód Jungkook'a rusza z piskiem opon.

Pomagałem naprawiać inny, w drugiej części naszego placu i przyszedłem tu po coś do picia.

- O, WheeIn - zauważyłem przyjaciółkę mojej siostry, która obserwowała nerwowo owy samochód. - Co tu robisz?

Dopiero wtedy na mnie spojrzała, jeszcze bardziej się denerwując.

Podszedłem bliżej grupy, mając średnio dobre przeczucie.

- Jesteś tu sama? Gdzie... - nie dokończyłem, bo odezwała się JinHee.

- Jest z Jungkook'iem - oznajmiła, uśmiechając się perfidnie. - W tym aucie.

- Co do cholery?! - podniosłem głos, łapiąc się za głowę. - Przecież ten samochód nie jest jeszcze do końca sprawny! Jeśli zacznie driftować, zabiją się!

Na moje słowa dziewczyna wzruszyła tylko ramionami. Cudownie.

- Jezu - jęknąłem. - Czemu ich nie zatrzymaliście? - zapytałem YoonGi'ego, który stał koło mnie.

- Dopiero przyszedłem - odparł.

- Skoro tu przyszła, musi pokazać, że nie jest miękka - wtrąciła znów JinHee.

- Zaraz... Ty jej kazałaś?

- Nie jest dzieckiem, chciała to wsiadła.

- Nie tym samochodem!

- Kłótnią nic nie zrobicie - zauważył Min. - Bin, spokojnie. Zaraz wrócą cali i zdrowi.

- Jeśli wrócą - skomentowała tamta.

- JinHee!

- Żartuję - no, dla mnie to jakoś mało śmieszne.

- Ej, wracają - zauważyła WheeIn. - HanBin, wracają!

Spojrzałem w kierunku, który wskazywała dziewczyna i faktycznie byli tam, ale DRIFTOWALI.

Błagam nie, błagam nie. Jezu, moje maleństwo.

Odwróciłem się, żeby nie patrzeć na to, co się zaraz stanie.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem, jak z piskiem opon samochód staje przy nas.

- Lea! - krzyknęła radośnie Whee, na co z powrotem się odwróciłem, widząc dziewczynę biegnącą w stronę mojej ŻYWEJ siostry.

- Żyjesz - powiedziałem z ulgą, także do niej podchodząc i przytulając w niedźwiedzim uścisku.

- Była ze mną, więc to chyba logiczne - zauważył Jungkook wysiadając z auta.

- Jak mogłeś się zgodzić na jazdę niesprawnym samochodem? - warknąłem.

- Bin, odpuść - siostra odsunęła się ode mnie delikatnie. - Whee, wracamy - zwróciła się do przyjaciółki, na co ta skinęła głową i, żegnając się uśmiechem w moją stronę, odeszły w stronę wyjścia z tego miejsca.

Patrząc ponownie na Jeon'a zauważyłem, że wpatruje się w moją siostrę w skupieniu.

- Idiota - trąciłem go barkiem, wracając do mojej grupy, by w końcu przynieść im coś do picia.

=LEA=

- Jezu, jak ja się martwiłam~! - komentowała Koreanka. - Jak wszyscy zaczęli gadać, że prawdopodobnie nie dojedziecie...

- Ale dojechaliśmy - przerwałam jej. - Spokojnie, Whee. Żyję, nie musisz się już martwić.

Naprawdę nie chce mi się tego wszystkiego wysłuchiwać. Kocham ją, ale odkąd tam poszłyśmy, wszystkie siły ze mnie po prostu uszły.

- Czemu ty w ogóle wsiadłaś? Jeszcze przed tym cię ostrzegali.

- Nie mam pojęcia - przyznałam. - Ale więcej tego raczej nie zrobię.

- Wiesz co? My już tu nawet nie wrócimy!

- Nie chciałaś zobaczyć wyścigów? - zaśmiałam się mimo wszystko.

- Śmiej się! Nie ty omal straciłaś przyjaciółkę - burknęła.

- Ale nie straciłaś. Ej, no przepraszam - dźgnęłam ją delikatnie łokciem w bok. - Whee In~.

- Stawiasz mi jedzenie.

- Nie ma sprawy - oboje zachichotałyśmy, kierując się do jednego z barów w centrum miasta.

Jeśli chodzi o jazdę... Nie wiem, czemu weszłam do tego samochodu, ale ta dziewczyna miała rację mówiąc, że ten, z którym jechałam, jest jednym z najlepszych, naprawdę. Przy końcu chłopak sprawnie opanował sytuację, przez co dojechaliśmy cali i zdrowie. Co jednak nie zmienia faktu, że postąpiłam mimo wszystko głupio. I wyjątkowo posłucham się Whee, omijając to miejsce.

W barze zamówiłam dziewczynie kolację, a sobie kawę, bo jakoś głodna nie byłam. Koreanka natomiast potrafiła wciągnąć tyle jedzenia, ile połowa armii, a i tak wciąż była głodna.

- Nie wiem, jak możesz tak mało jeść - powiedziała z pełną buzią, o mało nie wypluwając porcji, na co zareagowałam śmiechem, bo wyglądała jak chomik.

- Jak nie jestem głodna to nie jem - wzruszyłam ramionami. - Jak jestem, to dobrze wiesz, że zjem wszystko, co mi dadzą - wzięłam łyk swojego napoju, patrząc za okno.

- Wszystko dobrze? - zapytała, tym razem jednak połykając jedzenie.

- Tak - spojrzałam na nią delikatnie zdziwiona. - Czemu pytasz?

- Nie wiem. Tak jakoś...

- Ej, Whee... Nie płacz, no co ty - przesiadłam się obok niej widząc w jej oczach łzy.

- Przepraszam - zaszlochała, a ja ją przytuliłam.

- Nie masz za co. Tylko czemu płaczesz? Co jest?

- Po prostu... Po prostu jak pomyślę sobie, co było kilka lat temu i, że teraz mogłoby cię ze mną tu nie być...

- Jezu, Whee... Nie myśl o tym. Przecież jestem, tak?

- To tak samo z siebie - ponownie wybuchnęła płaczem.

Westchnęłam, obejmując ją mocniej. Z jednej strony byłam rozbawiona, z drugiej zła na siebie za dawanie jej powodu do płaczu, a z trzeciej z kolei zdziwiona jej reakcją.

- Już? - zapytałam, kiedy się uspokoiła.

- Przepraszam - powtórzyła, przecierając policzki. - Jeju, jestem zbyt wrażliwa.

- To dobra cecha - zaśmiałam się. - Tylko czasem... Mogłabyś nie myśleć o złych rzeczach i nie płakać z powodu czegoś, co się nie wydarzyło.

- Postaram się - posłała mi przepraszający uśmiech, po czym wróciłyśmy do normalnej rozmowy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miłego dnia wszystkim~ ☺️

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego 🥰

Pain || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz