- Przepraszam - mój brat odezwał się pierwszy, kiedy do niego podeszłam i wysiadł z samochodu.
Od razu wiedziałam, że jest czysty i skruszony przez to, co się wydarzyło.
- Czemu? - zapytałam cicho i zrozumiał, co miałam na myśli.
- Zrobiłem... Coś głupiego - odpowiedział tym samym tonem, patrząc na piach pod naszymi butami.
- To już wiemy - mruknęłam cicho do siebie. - HanBin - musiałam odchrząknąć, bo w moim gardle zrobiła się wielka gula przez tysiąc pomysłów na to, co takiego mógł zrobić, skoro tak go to ruszyło. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak samo, jak ja tobie.
- Wiem, maluchu - westchnął. - Wiem.
- Więc powiedz, co się stało?
- Wszystko spieprzyłem, Lea - jęknął rozpaczliwie, chowając twarz w dłoniach.
Nie odezwałam się, dając mu czas. Ale przysięgam, że to najtrudniejsze, co w życiu miałam zrobić.
- Zdradziłem Miyeon - powiedział w końcu. - Z JiEun.
Stanęłam jak wryta, słysząc jego słowa. Byłoby to mniej wstrząsające, gdyby nie fakt, że zrobił to samo, co kiedyś zrobiła mu jego miłość. I zrobił to właśnie z nią, raniąc swoją obecną dziewczynę najbardziej, jak mógł.
Mówiłam, że ta rozmowa będzie mnie sporo kosztować.
- Kiedy? - zapytałam, przełykając ciężko ślinę.
- Jakieś dwa tygodnie po tym, jak spotkaliśmy ją w Busan. Cholera! Dobrze wiem, jakie to uczucie być zdradzonym i gardzę takimi ludźmi, a sam to zrobiłem.
- Miyeon wie?
- Nie. I to dołuje mnie jeszcze bardziej, bo, jak mówię, wiem jak to jest, ale nie mogę znieść myśli, że mnie znienawidzi.
- Dlatego tak się zachowywałeś - westchnęłam, przymykając oczy i zastanawiając się nad tą sytuacją. - Ale z ciebie idiota, Bin. Nie musiałeś brać tego gówna. Mogłeś całkowicie odlecieć!
- Przepraszam - powtórzył. - Nie chciałem tego wszystkiego.
Tym razem prychnęłam na jego słowa. Zdrada to coś niewybaczalnego i nawet nie zamierzam mu pomagać z Mi.
- Wiesz, jak się martwiłam, kiedy zrozumiałam, że się naćpałeś? - powiedziałam i tym razem w moim głosie wyraźnie było słychać złość. - A potem zniknąłeś mówiąc, że zobaczymy się tutaj.
- Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Wciąż uważam, że dragi to gówno i nie zamierzam więcej tego robić, Lea.
Złapałam się z nasadę nosa, ponownie przymykając oczy. Z jednej strony czuję ulgę, że nie spowodował wypadku i ktoś nie zginął, a z drugiej jestem na niego po prostu wściekła.
- Dobra - odezwałam się po chwili, wzdychając. - Nie będę prawić ci teraz kazań, bo wiesz, jak źle postąpiłeś, a ja zamierzam w spokoju zacząć nowy rok. Może po prostu zapomnijmy o tym na parę godzin i wrócimy do tego jutro, co? Wtedy pomogę Miyeon skopać ci tyłek.
Mój brat parsknął, słysząc moje słowa, ale zgodził się ze mną. Wtedy zablokował samochód i razem udaliśmy się do reszty towarzystwa, chcąc spędzić ostatnie godziny tego roku nie zamartwiając się niczym.
W tłumie zauważyłam Jungkook'a, NamJoon'a i Whee, którzy śmiali się i rozmawiali z resztą osób z obu grup.
Oppa posłał mi uśmiech i skierował się w przeciwną stronę, najwyraźniej nie będąc jeszcze gotowym na spotkanie z chłopakiem, z którym bez powodu zaczął bójkę.
CZYTASZ
Pain || BTS
Fanfiction"Blizny nie szpecą. One pokazują, że człowiek wiele w życiu przeszedł" "Blizny przypominają nam przeszłość, ponieważ potwierdzają, że była rzeczywistością" Dziewczyna, która ignoruje chłopaków przez to, co się wydarzyło. Chłopak, który wygląda na...