W jego mieszkaniu znaleźliśmy się po następnych kilku minutach, które również spędziliśmy w ciszy.
- Chcesz coś do picia? - zagadnął, kiedy zamknęłam za sobą drzwi.
- Jungkook, chcę książkę. Oddaj mi ją i daj mi w końcu spokój - westchnęłam, na co chłopak odpowiedział tym samym.
- Czemu nie chcesz mi nawet dać szansy? Choćby na spokojną rozmowę. June zaprosił cię na randkę i zgodziłaś się niemal od razu...
- Bo on - przerwałam mu. - Nie zachowywał się jak idiota.
- Przeprosiłem.
- Nie wierzę, że szczerze - prychnęłam. - Założyłeś się z kimś, żeby się ze mną umówić? O, albo może przespać? Nie wciągniesz mnie w to, Jungkook.
- O nic się nie zakładałem, do cholery - jęknął wkurzony. - Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
- Dać mi w końcu spokój!
- Proszę cię, Lea. Co ci szkodzi, żeby się ze mną umówić?
- Jezu, wracam do domu - westchnęłam coraz bardziej zirytowana, wyciągając dłoń w stronę klamki, jednak chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że stanęłam dosłownie kilka centymetrów od niego.
- Teraz kulturalnie zapraszam cię na kawę - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, lustrując moją twarz wzrokiem.
- Inaczej nie dasz mi spokoju, prawda? - mruknęłam, przy czym odwróciłam głowę w bok.
- Dokładnie, mała.
- Dobra, niech ci będzie - poddałam się w końcu. - Ale tylko dlatego - wyciągnęłam rękę z jego uścisku, odsuwając się od niego. - Że wtedy mnie w końcu zostawisz.
- Masz jutro czas? - wyszczerzył się, na co skinęłam twierdząco głową. - Przyjadę po ciebie wieczorem, ok?
- Ok. A teraz oddaj mi tę książkę i wracam do domu.
**
- Wiedziałam, że tak będzie - Whee uśmiechnęła się zwycięsko, biorąc łyżkę lodów do ust.
- Bin niedługo zbankrutuje - zmieniłam temat prychając na fakt, że dziewczyna znowu zjadła połowę pudełka lodów.
- Nie zmieniaj tematu.
- Jeju, zgodziłam się tylko po to, żeby dał mi święty spokój - wywróciłam oczami, sięgając do paczki chipsów.
Teoretycznie oglądamy jakiś film, praktycznie? Mamy go gdzieś.
- Mhm, tak sobie wmawiaj - teraz ona prychnęła. - Ale ej. Przecież June też cię zaprosił, tak? - powiedziałam jej o tek sytuacji, łącznie ze słowami Jungkook'a. Ale blondynka oczywiście wciąż jest za tym, że do siebie pasujemy.
Też coś.
- No tak. Ale najwidoczniej mu się odwidziało - wzruszyłam ramionami.
- A co zrobisz, jeśli znowu mu się odwidzi i postanowi jednak gdzieś cię zabrać? - również wyciągnęła rękę i wzięła garść chipsów.
- Nie wiem - westchnięcie opuściło moje usta. - Mam nadzieję, że po jutrzejszym spotkaniu z Jungkook'iem wszystko się skończy; nie mam ochoty na towarzystwo osób z toru.
- I nasze życie znów będzie nudne.
- A kiedykolwiek przestało? - prychnęłam z deka rozbawiona. - Wciąż jest takie samo. Poza tym... Myślałam, czy by nie poszukać jakiejś pracy.
- Nie! - Koreanka aż się wyprostowała, unosząc ręce do góry. - Lea chce iść do pracy!
- Święto, nie? - zaśmiałam się na jej reakcję.
- To trzeba normalnie zapisać!
- Nie no, ale tak serio... Tak tylko nad tym myślałam, bo i tak nie mam co robic całymi dniami.
- Będziesz niezależna - poruszyła brwiami, na co teraz już parsknęłam śmiechem. - No, mama chyba zaczyna być zazdrosna - stwierdziła, widząc na ekranie telefonu numer jej mamy.
Azjatka odebrała połączenie i domyślam się, że nie zostanie znowu na noc.
- Mogłam włączyć ten cholerny dźwięk - mruknęła, wstając z kanapy. - Mama nie mogła się do mnie dodzwonić, więc tym oto sposobem o godzinie dwudziestej pierwszej pięćdziesiąt dowiaduję się, że jutro po południu lecimy do cioci do Anglii.
- No to nieźle - przyznałam. - Jak ja sobie bez ciebie poradzę?
- Słuchaj, przez tydzień będziesz musiała wytrzymać - westchnęła teatralnie, na co obie się zaśmiałyśmy.
Następnie przytuliłyśmy się na pożegnanie i dziewczyna opuściła mieszkanie.
Ja natomiast wyłączyłam telewizor, który był włączony na darmo i sięgnęłam po Demiana, by w końcu przeczytać ostatnie strony.
Trzy godziny później, kiedy zaczęłam przygotowywać się do pójścia do swojego pokoju i położenia do łóżka, wrócił mój brat.
- Cześć, oppa - uśmiechnęłam się tylko do niego, na co on odpowiedział tym samym, ale z tak lekko podniesionymi kącikami ust, że zaczęłam się zastanawiać, czy moje oczy nie mylą się, widząc jego uśmiech. - Wszystko w porządku?
- Tak - skinął głową. - Po prostu na torze ciężki dzień i jestem cholernie zmęczony.
Również skinęłam na znak, że rozumiem, a do moich nozdrzy doszedł zapach perfum.
- Miyeon ma nowe perfumy? - zapytałam, przybliżając się do chłopaka. - Średnie jakieś.
- E... Tak, też mi się nie podobają. No, idź już spać, maluchu - pocałował mnie w czoło. - Dobranoc.
- Dobranoc - na potwierdzenie ziewnęłam, na co Koreańczyk się zaśmiał.
Idąc do swojego pokoju, zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno chcę się spotkać z Jungkook'iem. Chociaż przyznam, że jak rozmawia ze mną normalnie, to jest fajny. A może przeciwnie – może nie chcę, by potem dawał mi spokój?
Na tę myśl aż się zaśmiałam sama do siebie.
Zapewne zależy mu tylko na jednym, zresztą jak każdemu chłopakowi. Tyle tylko, że jak wtedy mnie przytulił i poczułam ciepło jego ciała, rozluźniłam i uspokoiłam się na moment. Owszem, na krótką chwilę, ale jednak.
Jezu, Lea, przestań. Obiecałaś sobie, że już nigdy nie wpadniesz w to gówno zwane "miłością". Po co ci to?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Pain || BTS
Fanfiction"Blizny nie szpecą. One pokazują, że człowiek wiele w życiu przeszedł" "Blizny przypominają nam przeszłość, ponieważ potwierdzają, że była rzeczywistością" Dziewczyna, która ignoruje chłopaków przez to, co się wydarzyło. Chłopak, który wygląda na...