4.

2.3K 139 15
                                    

HanBin w końcu poszedł spotkać się z Jungkook'iem. Ja w tym czasie siedziałam w pokoju, rozmawiając z Whee przez telefon.

- Kurcze - skomentowała, a ja zaczęłam nerwowo krążyć po pomieszczeniu. - Ale to w sumie jego wina. Gdyby się tak podejrzanie nie zachowywał, nie zareagowałabyś w taki sposób.

- Może po prostu jestem przewrażliwiona - przetrłam twarz dłonią.

- Dziwisz się? - prychnęła. - Poza tym, dzień wcześniej klepnął cię w tyłek! To logiczne, że nie czułaś się po tym komfortowo.

- Może masz rację...

- Ja MAM rację.

- Myślisz, że powinnam go przeprosić?

- Oszalałaś?! - aż musiałam odsunąć komórkę od ucha. - Oczywiście, że nie!

**

Kiedy Bin w końcu wrócił do domu, ja oglądałam telewizję w salonie.

- Kupiłem pizzę! - krzyknął z kuchni, na co ja zerwałam się i pobiegłam do owego pomieszczenia.

Pizza to coś, co mogłabym zjeść nawet, jeśli jestem pełna.

- I co załatwiłeś dzisiaj, oppa? - zapytałam, siadając przy wysepce kuchennej.

- Niedługo będą wyścigi z Daegu - powiedział, kładąc przede mną talerz.

- Bierzesz w nich udział? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam, wgryzając się w swój kawałek pizzy.

- Jakżeby inaczej. Co prawda to będzie niezła konkurencja, ale my wygramy z każdym - wyszczerzył się, na co parsknęłam śmiechem.

Chociaż muszę przyznać, że ma rację - oni wygrają z każdym, z kim będą się mierzyć.

Chłopak na moją reakcję rzucił we mnie zmiętym ręcznikiem i w tym momencie zadzwonił dzwonek.

- To pewnie Miyeon - brunet ruszył do drzwi.

Miyeon to dziewczyna Han'a od jakichś czterech lat. Przyznam, że mega ją lubię; nie dość, że jest ładna, to jeszcze godna zaufania. Studiuje prawo, a dzięki temu mój brat i reszta jego znajomych wiedzą, jak się nie wkopać przez wyścigi, bo oczywiście są one nielegalne. Miyeon też o tym wie; niejednokrotnie oglądała je, kiedy Bin się ścigał - dlatego wiemy, że możemy jej ufać.

- Musicie zmienić miejscówkę - powiedziała na powitanie zdenerwowana, od razu wchodząc do mieszkania.

Słysząc ton jej głosu, odwróciłam się do niej.

- Najlepiej będzie, jak urządzicie sobie wakacje - dodała, rzucając torbę na blat i opierając się o niego dłońmi.

- Ale co się stało, Mi? - Bin był tak samo zdezorientowany jak ja, tyle tylko, że ja zajęłam się jedzeniem, wciąż jednak słuchając ich rozmowy.

- Musicie na chwilę odpuścić.

- Nie możemy! Za kilka dni będziemy ścigać się z Daegu, nie... - przerwała mu.

- Nie będziecie, bo właśnie ich zatrzymali.

Ok, teraz zamarłam z ręką z kawałkiem pizzy w połowie drogi do ust.

- Dobrze wiesz - ciągnęła. - Że są tam osoby, które wypaplają wszystko, byleby tylko nie trafić za kratki. Nieliczni, ale są. Więc jeśli nie chcesz, żeby wszystko, co macie, poszło w błoto, nie możecie tu zostać.

- Opłaca się mieć tatę policjanta - stwierdziłam, kończąc w końcu kawałek.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - zgodziła się, posyłając mi uśmiech. - Uznajmy, że pojedziecie na wakacje - zwróciła się z powrotem do mojego brata. - Wszystko wam załatwię, ale musicie stąd na jakiś czas zniknąć.

Oppa przez chwilę myślał nad tym, zakładając ręce na głowę i patrząc na widok za oknem.

- Maluchu, pakuj się - westchnął, patrząc na mnie.

- Nie lepiej będzie zostać? - zagadnęłam. - To będzie podejrzane, jeśli tak nagle wszyscy wyjadą "na wakacje".

- Nie muszą wyjeżdżać wszyscy - Miyeon nalała sobie wody do szklanki, po czym upiła łyk. - Oczywiste jest, że, jeśli wyjadą osoby najbardziej podejrzane, to będzie wiadome, dlaczego ich nie ma. Ale na przykład wy możecie zrobić sobie wakacje.

- Chyba przyda nam się trochę odpoczynku od Seulu, co? - Koreańczyk uśmiechnął się do mnie lekko.

Skinęłam głową, po czym ruszyłam do pokoju, żeby zabrać kilka rzeczy.

Przez cały czas, mimo wszystko, miałam tą obawę, że coś takiego może się w końcu stać. Ale jak już do tego doszło, ogarnął mnie strach, że HanBin może za to zapłacić.

**

- Whee? - zdziwiłam się, widząc ją przed drzwiami. - Coś się stało? - zapytałam, bo wyglądała, jakby przebiegła maraton.

- Widziałaś wiadomości? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, wchodząc do mieszkania.

- Nie - zamknęłam za nią drzwi.

- Złapali gang z Daegu - wyprzedziła moje pytanie, które miałam właśnie zadać.

- Wiemy - wtrącił się oppa, stając w progu kuchni. - Dlatego się ulatniamy.

- No nieźle - dziewczyna szepnęła bardziej sama do siebie. - Jaki macie plan?

- Wyjedziemy na wakacje - wzruszyłam ramionami, następnie kierując się do siebie, gdzie miałam torbę z rzeczami.

- Jadę z wami - oznajmiła niemal od razu.

Razem z bratem wymieniliśmy ze sobą spojrzenia. To nie tak, że jej nie ufamy - bo w końcu wie o wszystkim - ale nie możemy jej narażać.

- Nie patrzcie tak na siebie - prychnęła. - Nie chcą mnie narażać - powiedziała sarkastycznie. - Sama się narażam w takim razie. Jadę z wami i już. Nie zostawię Lii samej.

- Będzie ze mną. Nie możemy tak ryzykować - odparł Bin.

- Ale mogę wam nawet pomagać, cokolwiek. Przecież nic się nie stanie.

Ok, aktualnie czuję się tak, jakbym była świadkiem rozmowy ojca z córką.

- Niech jedzie - powiedziałam. - Za godzinę masz być z powrotem tutaj, z najpotrzebniejszymi rzeczami.

Teraz poczułam się jak matka zgadzająca się na wyjazd córki ze znajomymi.

- Tak jest - zasalutowała zadowolona, następnie wybiegając z mieszkania.

- Ty tu rządzisz? - zapytał brunet, patrząc na mnie z ukosa.

Ja jedynie wzruszyłam ramionami i wróciłam do siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czuję dziwnego stresa, kiedy dodaję rozdziały i wracam do tego, co było kiedyś (celinekooo you know what I mean)... Mam nadzieję, że nie straciłam umiejętności pisania 😆

Miłego dnia, kochani! Mam nadzieję, że u was tak nie pada 😑

Pain || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz