Próbowałeś kiedyś obudzić młodą kobietę rano, przed dziewiątą, w wakacje? To jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Szczególnie jeśli dnia poprzedniego dziewczyna ta zerwała ze swoim chłopakiem.
Tak, Hermiona zostawiła Rona. Doszła do wniosku, że poniosły ją emocje w trakcie wojny i że właściwie to nie mają o czym ze sobą rozmawiać, nic ich nie łączy. Ona mówi o planach na życie po Hogwarcie, a on o tym wspaniałym kurczaku podanym wczoraj na obiad. Ona o jakimś zielsku które ma wspaniałe właściwości lecznicze, ale potrafi zaszkodzić źle podane, a on o tym tiramisu na deser. Szczerze mówiąc, nie dziwię jej się.
Teoretycznie rozstali się, lecz zostali przyjaciółmi (albo bardziej znajomymi), mimo to na zakupy szkolne wybraliśmy się oddzielenie. Ron i Harry szli po obiedzie, natomiast ja, Hermiona i Luna byłyśmy umówione na dziesiątą pod Esami i Floresami. Wracając do tego...
- Hermiona! Wstawaj bo nie zdążysz na śniadanie!
Tuż po tym rzuciłam w nią poduszką a w zamian usłyszałam tylko dziwne odgłosy pojękiwania wychodzące z jej gardła.
-Uh, niech ci będzie, za 8 minut wracam z łazienki i chce widzieć cię gotową do prysznica, przed tymi drzwiami.
Następnie weszłam do łazienki głośno trzaskając drzwiami, żeby troszkę dobudzić moja przyjaciółkę.
Wzięłam zimny prysznic, założyłam moją ulubioną czerwoną sukienkę i wyszłam. Rzeczywiście, Hermiona stała przed drzwiami trzymając w ręce niezidentyfikowaną kupkę materiału w którą prawdopodobnie miała zamiar się ubrać.- Widzimy się na dole, przy śniadaniu! Zrobię ci herbatę! - powiedziałam radośnie i zbiegłam po schodach. W połowie drogi poczułam zapach kanapek na ciepło. Oczywiście nie mogą być zwykłe, z serem i szynką. Moja mama dba o nas i zawsze robi z dodatkowymi warzywami.
- Z czym dzisiaj? - spytałam, przy okazji wstawiając wodę.
- Z papryką i kukurydzą - mama odparła i usiadła do kawy na kanapie.
Ona uwielbiała Hermionę z Ronem i też przeżywała ich rozstanie. Nie miała jej za złe, po prostu musiała to przetrawić. Dlatego ją zostawiłam i zalałam czarne herbatki oraz dodałam miód. Kiedy stawiałam je na stole, zobaczyłam moją przyjaciółkę wlokącą się po schodach. Miała na sobie spodenki i białą koszulkę, tak wygniecioną, że musiałam rzucić na nią zaklęcie prasujące. Uśmiechnęła się i zasiadła do kanapek.
Problemem nie był brak Rona, problem był brak człowieka. Hermiona czuła się, mimo wszystko, bezpieczniej z kimś. Decyzja o zerwaniu była równoznaczna z potrzebą znalezienia kogoś innego a ona wątpiła, że ktokolwiek chciałby ją. I nie ważne ile razy jej mówiłam, że wygląda wspaniale, że jest inteligentna, że połowa Hogwartu by ją chciała. Ona po prostu potrzebowała posiedzieć w takim stanie, żeby, tak jak moja matka, to przetrawić. Chyba każdy musiał to przetrawić.
Odbiło się to trochę na mnie i moim chłopaku. Harry musiał wspierać Rona, a ja Hermionę. Dlatego większość czasu byliśmy oddzielnie. Na szczęście w Hogwarcie nie miało być tego problemu, co mnie bardzo cieszyło.
Dokończyłyśmy kanapki i pożegnałyśmy się z moją mamą, zapewniając, że wrócimy przed czternastą na obiad.
Teleportowałyśmy się niedaleko umówionego miejsca w takiej odległości, że doskonale widziałyśmy zadowoloną blondynkę w niebieskim kombinezonie machającą do nas wesoło. Podeszłyśmy do niej i od razu rzuciłyśmy się sobie w ramiona, ponieważ nie miałyśmy możliwości spotkać się wcześniej.
- Hej, może zaczniemy od kawy i omówimy tam plan zakupów? - zaproponowała Luna a Hermiona i ja bardzo chętnie się zgodziłyśmy.
Krukonka zaprowadziła nas do ślicznej kawiarni pełnej miękkich, puszystych poduszek. To tam Hermiona wyznała jej, że zerwała z Ronem.
- Nie obraz się Hermiono, ale to było takie oczywiste! Mówiłam ci, że nie widziałam wokół niego miłosnych chumrek, więc to była kwestia czasu.
No tak, Luna i jej świat. Kiedy tylko spotkałyśmy się pierwszy raz po wojnie, powiedziała, że nie widzi przyszłości dla Rona i Hermiony. Gdy spytałyśmy dlaczego, powiedziała, że przy człowieku, któremu ktoś się podoba, zbierają się miłosne chmurki. Ponoć kiedy widzi tę osobę to chmurki migają, a kiedy zakocha się na dobre, przybierają jakiś kolor. Czemu akurat ona je widzi? To było nasze pierwsze pytanie. Odparła tylko, że jej babcia też je widziała.
Mimo to, bardzo dobrze nam się z nią rozmawiało. Wbrew pozorom jest ona całkiem inteligentna, ale musi wczuć się w jakaś rozmowę żeby to, co mówi, miało sens.Po trzydziestu minutach plotek wstałyśmy i zebrałyśmy się na zakupy. Wtedy usłyszałyśmy zrezygnowany głos Hermiony:
- Oh nie, tylko tego brakowało, czemu nie mogę mieć jednego, miłego dnia?
Kiedy spojrzałyśmy na nią z niezrozumieniem, wskazała głową na stolik na przeciwko. Siedzieli przy nim dwaj ślizgoni: (pewnie się już domyślasz kto) nasz kochany Draco mój-ojciec-sie-o-tym-dowie-Malfoy oraz jego wierny przydupas Zabini.
Szybko złapałam przyjaciółkę za rękę i wyprowadziłam ją z tej uliczki. Miała wystarczająco dużo zmartwień, a ludzi domu węża widywałyśmy w Hogwarcie co roku, nie było powodu psuć sobie humoru. Luna natomiast cały czas się śmiała, idąc za nami. Kiedy dotarłyśmy pod sklep z sukienkami, odwróciłam się do blondynki.
- Co jest takie śmieszne, Luno?
-Oh! Wy tego nie widzicie, no tak! Wokół Zabiniego zbierały się miłosne chmurki! Bardzo rzadkie ale nadal. Zamigały kiedy spojrzał w naszą stronę, ale wy szybko szłyście więc nie wiem na kogo patrzył. Poza tym, Malfoy równie szybko go zagadał więc się odwrócił.
- Yhmn, będziesz miała okazję na obserwowanie tego w Hogwarcie, a teraz wejdźmy i poszukajmy sukienek na bal.
I zniknęłyśmy w szklanych drzwiach wielkiego sklepu, zawierającego wszystkie możliwe rodzaje sukienek. A wszystkie nasze zmartwienia i niedokończone sprawy zostały przed drzwiami, na ulicy.
Ginny.

CZYTASZ
Dramione | To, w którym Draco...
FanfictionDraco nie był skrzywdzonym dzieciakiem, zmuszanym do wywyższania swojej pozycji i kochającym w ukryciu szlame. Nie, nie, nie, zdecydowanie nie i jeszcze raz nie. Był nauczony takiego, a nie innego zachowania, więc robił to co uważał za poprawne. Ale...