Rozdział 2.

579 70 17
                                    

Nie spodziewałem się, że Yoongi wcale nie zareaguje na mój podarunek. Brunet spojrzał na mnie ledwo przytomnym wzrokiem, podczas gdy ja niecierpliwie oczekiwałem jego uśmiechu. Bezskutecznie.

- No cóż...- westchnął chłopak, przewracając mangę w dłoni.- Nie wiem co powiedzieć. Nie czytuję takich rzeczy, Jiminnie.

Przygryzłem wargę, zastanawiając się co teraz. Przecież moje poświęcenie jednej ze swoich ulubionych opowieści nie mogło pójść na marne.

- Yooni...zrób mi tę przyjemność - poprosiłem przyjaciela, posyłając mu jeden ze swoich szerokich uśmiechów.- Na pewno ci się spodoba, proszę.

Brunet zamrugał, zaskoczony. Patrzył na mnie znużony, po czym włożył prezent do plecaka. Następnie popatrzył mi w oczy, a ja nagle poczułem jak moje serce zaczyna bić o wiele szybciej.

- Dobra, skoro aż tak ci zależy to przeczytam - oświadczył, starając się uśmiechnąć. Nie wyszło mu, dlatego obrócił się na pięcie i ruszył przodem.- Chodźmy na lekcje.

Pobiegłem za nim, uśmiechając się do siebie. Przynajmniej to był jakiś postęp.

***

Byłem zniecierpliwiony oczekiwaniem. Nie mogłem zasnąć w nocy, rozmyślając i wyobrażając sobie czytającego Yoongiego. Jak teraz wyglądał? Czy był zamyślony, a może się uśmiechał? Tak bardzo chciałem znowu zobaczyć jego uśmiech na twarzy. Był doprawdy wyjątkowy i rzadki. Chłopak pokazywał swoje emocje tylko w wybranych sytuacjach. Mimo to, postanowiłem się nie poddawać i próbować do skutku. Kiedyś nadejdzie dzień, w którym zacznie się śmiać wraz ze mną.

Zasnąłem, zmęczony snuciem swoich najskrytszych marzeń o obiekcie moich fantazji.

Obudziłem się z samego rana, a potem wyskoczyłem z łóżka i w pośpiechu zacząłem się ubierać. Skoro był weekend to mogłem sobie pozwolić na coś luźniejszego, dlatego włożyłem dżinsy oraz żółtą bluzę. Było jeszcze ciepło więc nie zawracałem sobie głowy zakładaniem koszulki.

Chciałem jak najszybciej pójść do Yoongiego. Było już jasno więc liczyłem na to, że się obudził. Zawsze mogłem zaczekać przed jego drzwiami, dopóki nie wstanie. Dla niego gotów byłem na poświęcenie.

Poszedłem jeszcze do łazienki i umyłem twarz oraz zęby. Potem uczesałem swoje włosy, marszcząc przy tym czoło. Dziś prezentowały się zupełnie jakby w nocy przeszło przez nie tornado. Czyżbym znowu się wiercił we śnie? Ten mój nawyk był niezwykle kłopotliwy.

Gdy byłem w miarę przygotowany do porannej wizyty, włożyłem buty i wyszedłem z mieszkania. Starałem się iść powoli, ale radość rozpierała mnie od wewnątrz. Chciałem spędzić z Yoongim każdą wolną chwilę, każdą sekundę. Jeśli znowu będzie miał zły humor to zrobię wszystko żeby go pocieszyć. Przecież miałem w sobie jakiś urok, prawda?

***

Na ulicy było cicho i spokojnie. Dziwne. Gdzie się podziali wszyscy ludzie? Wzruszyłem ramionami, idąc żwawym krokiem przed siebie. W momencie gdy znalazłem się po drugiej stronie ulicy, zacząłem biec. Blok mojego przyjaciela był zaledwie parę metrów stąd.

Dotarłem na miejsce lekko zdyszany, a potem wspiąłem się po schodach. W korytarzu zawsze było ciemno, a ja nagle poczułem jak zahaczam o coś stopą. To musiał być wystający schodek, którego nie zdążyłem w porę zauważyć. Poczułem jak moja noga skręca się pod nienaturalnym kątem, a potem pojawił się pulsujący ból. 

Westchnąłem, docierając do szczytu i opierając się o ścianę. Czemu nie pomyślałem o tym żeby zabrać ze sobą latarkę lub choćby telefon? Te ciemności mnie czasem przerażały.

Zmusiłem się do uśmiechu, po czym skierowałem prosto pod drzwi bruneta. Zastukałem mocno, oddychając trochę szybciej niż zazwyczaj. Nie słyszałem żadnego poruszenia wewnątrz więc postanowiłem zadzwonić.

Po minucie po drugiej stronie rozległy się czyjeś kroki. Odsunąłem się od drzwi, a potem ujrzałem zmęczoną twarz mojego przyjaciela. 

Yoongi popatrzył na mnie zdumiony, a potem odsunął się robiąc mi przejście. Chłopak był jeszcze w piżamie, a jego stopy były bose. Nie uśmiechał się, pocierając swoje oczy.

- Jiminnie, czy ty wiesz która jest godzina? - zapytał, wzdychając i zamykając za mną.- Co tu robisz tak wcześnie?

Uniosłem brwi, a potem popatrzyłem na zegar kuchenny. Siódma rano. No cóż...

- Chyba nie zwróciłem na to uwagi - mruknąłem, patrząc na bruneta.- Ale przecież nie śpisz...

- Nie spałem w nocy - wytłumaczył, kierując się w stronę kuchni i wyciągając z szafki kubek. Potem wyjął jeszcze jeden, a ja uśmiechnąłem się. - Przeczytałem twoją mangę.

- Naprawdę? - spytałem, czując miłe ciepło na sercu.- Podobała ci się?

Yoongi odwrócił się do mnie, a potem skinął głową. Jego oczy były tak samo obojętne jak zwykle, tyle że nie zawierały w sobie tego smutku z wczoraj.

- Historia mnie pochłonęła - przyznał, patrząc na mnie.- Ta opowieść o dwójce przyjaciół, z których jeden poświęca się dla drugiego...coś nieprawdopodobnego.

Uśmiechnąłem się, podchodząc bliżej i przy okazji stając na swojej obolałej stopie. Skrzywiłem się, co nie umknęło uwadze bruneta.

- Co jest? - rzucił, przestając zwracać uwagę na robienie nam herbaty.- Coś się stało?

- Nie, to nic takiego... - wydusiłem z siebie, chociaż stopa zaczęła bardziej boleć.- Na schodach trochę się poturbowałem.

Yoongi podszedł do mnie, a potem polecił żebym zajął miejsce na krześle. Musiałem go posłuchać, w końcu był dość uparty.

- Nie musisz się martwić, Yooni...- szepnąłem, ale nawet nie spojrzał na mnie.

Brunet bez wahania podwinął nogawkę moich spodni, patrząc na opuchniętą kostkę. Zmarszczył brwi, a potem ostrożnie dotknął palcem mojego otarcia. Cofnąłem nogę, przygryzając usta. 

- Bardzo cię boli, Jiminnie? - zapytał cicho, a gdy na mnie spojrzał, nagle zabrakło mi słów. Martwił się o mnie, a ja nie wiedziałem jak zareagować.

- Trochę, ale przejdzie - patrzyłem na niego, a gdy podniósł się i zaczął szukać jakiejś maści, postanowiłem go o coś spytać. - Yooni? 

Chłopak obrócił się z tubką czegoś w dłoni, po czym wrócił i ponownie skupił swoją uwagę na mojej nodze.

- No co? - wymruczał, smarując moją lekką opuchliznę. Poczułem chłód i przyjemne ukojenie.

- Nie przypominam sobie kiedy ostatnio się o mnie troszczyłeś - wyznałem cicho, mając świadomość powagi własnych słów. Jednak on i tak się nie zorientuje do czego zmierzam.

- Nigdy tego nie robiłem - odpowiedział, zaskoczony moim spostrzeżeniem.- Ale pozwól, że teraz ja cię o coś spytam.

Skinąłem głową, wpatrując się w jego ciemne oczy. Podobały mi się. Były niczym ciemna noc, długa i nieskończona.

- Dlaczego się do mnie tak spieszyłeś, co? - mruknął cichym głosem.

Poczułem jak ciepło ogarnia moje policzki. Starałem się nie odwracać od niego wzroku, chociaż to nie było takie proste.

- Bo byłem ciekaw czy czytałeś mangę - odpowiedziałem, mimo że to nie była cała prawda.

Yoongi nie odrywał ode mnie oczu, a potem wstał i zaczął przygotowywać herbatę.

- Jaką chcesz, Jiminnie? - wymruczał, sięgając po saszetkę.- Mięta może być?

- Tak, mięta jest dobra - zgodziłem się, uśmiechając do niego. Mimo, że nie mógł tego widzieć stojąc plecami do mnie.

****************************************************************************************

Proszę o komentarz na zachętę ;)




BrillareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz