Rozdział 20.

469 71 21
                                    

Wstawanie bardzo wcześnie rano miało w sobie jakiś urok. Zwykle nie spałem do późna, nie to co Yoongi. Mój przyjaciel potrafił spać o każdej porze, lecz mimo to ciągle był senny. Ja znacznie się różniłem od bruneta. Witanie nowego dnia było istotnym elementem mojego życia, które chciałem przeżywać pełnym sobą.

Nim się przebudziłem, wyczułem podświadomie obecność Jungkooka przy moim łóżku. Szatyn pochylił się nade mną, trącając mnie dłonią w ramię. Jego dotyk był bardzo lekki, ale zadziałał. Otworzyłem oczy, patrząc na chłopaka w mroku poranka.

- Cześć, Jiminnie - szatyn uśmiechnął się do mnie, a potem wyprostował i westchnął cicho.- Jesteś gotów do drogi?

- W piżamie? - podsunąłem, śmiejąc się do niego. - Mówisz poważnie, Kookie?

Chłopak roześmiał się szczerze, a potem pokręcił głową. Potrafił żartować niemal w każdej chwili, mając świadomość tego, że to na mnie zadziała. W ten sposób udało mu się wprawić mnie w dobry humor i na jakiś czas zapomnieć o swoim sercu i brunecie pozostawionym na przedmieściach Seulu.

***

Nasza gospodyni przygotowała nam pożywne śniadanie oraz poczęstowała gorącą herbatą. Jungkook podziękował i zapłacił za nocleg, a potem zabraliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy w drogę. To znaczy w góry.

O tej porze było bardzo zimno i ciemno. Ledwo udało mi się obejrzeć krajobraz oraz zaobserwować przyrodę.

- Nie musimy się spieszyć - Jungkook popatrzył na mnie, uśmiechając się i idąc spokojnie przed siebie.- Nie jest ci zimno w tym sweterku? Myślę, że przydałoby ci się coś grubszego do okrycia, Jiminnie.

Popatrzyłem po sobie, w duchu przyznając mu rację. Nie wiedziałem jak się ubrać, dlatego włożyłem ciemne spodnie oraz koszulkę i lekki sweter. Nie dał mi zbyt wiele ciepła, ale mimo to w jakiś sposób zapewnił ochronę.

- No cóż...- zacząłem, niepewnie przełykając ślinę.- Mam ze sobą tylko takie swetry, Kookie. Nie byłem pewny co zapakować do plecaka więc...

Szatyn nagle się zatrzymał, a potem bez słowa wyjął ze swojej torby gruby, wełniany sweter w kolorze granatowym. Był piękny. Miał długie rękawy i ładny odcień niebieskiego. Widziałem w świetle przynajmniej tyle.

- Załóż go, poczujesz się lepiej - poprosił mnie chłopak, podając mi ubranie.- Dobrze, że zabrałem więcej ciuchów. Dzięki temu nie zamarzniesz.

Uśmiechnąłem się do niego, a potem nałożyłem jego sweter na swój. 

- Dzięki, jakoś się zrewanżuję - obiecałem, patrząc na Jungkooka z ulgą.

- Jak? - zapytał, zaciekawiony moją ofertą.- Nazbierasz leśnych jagód?

Parsknąłem śmiechem, idąc przed siebie. Kookie dotrzymywał mi kroku, będąc tuż obok mnie. 

- Wiesz...nawet latem trudno je znaleźć - kontynuował, spoglądając na mnie co chwilę.- Nie wiem czy ci się uda. Jednak możesz zrobić coś innego. 

Spojrzałem na niego z boku, kiwając powoli głową.

- Dobra, to co cię zadowoli? - zapytałem, uśmiechając się do szatyna nieśmiało. Naprawdę chciałem mu jakoś podziękować za sweter. 

Jungkook patrzył na mnie przez chwilę, na dłużej spoglądając mi prosto w oczy. Zacząłem się zastanawiać o czym teraz myśli. Jego spojrzenie wydawało się odległe, zupełnie jakby znalazł się bardzo daleko ode mnie.

- Kookie? - zagadnąłem, posyłając mu swój nieśmiały uśmiech.

Chłopak zamrugał, biorąc głęboki wdech.

BrillareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz