Rozdział 17.

464 76 32
                                    

Jungkook nie odsunął się ode mnie po tym gdy wyznałem mu prawdę. Wręcz przeciwnie. Nie opuszczał mnie na krok, będąc przy mnie nieustannie i starając się jakoś wesprzeć mnie po odrzuceniu Yoongiego.

- On nie zasługuje na takiego przyjaciela jak ty, Jiminnie - oświadczył szatyn, obejmując mnie ramieniem. Niemal zawsze czułem ciepło w momencie gdy był tak blisko mnie. Teraz również je poczułem.

- Ale może jeszcze zmieni zdanie - wyszeptałem cicho, lecz moja nadzieja malała z każdym dniem. Martwiłem się, że brunet już na mnie nie spojrzy i będzie udawał, że się nie znamy.

- Nie sądzę - rzucił chłopak, patrząc na mnie spokojnie.- Po tym co ci wczoraj powiedział, chyba nie ma zamiaru więcej z tobą rozmawiać. Wybacz, że jestem taki bezpośredni, ale tak myślę.

Chciałem mu odpowiedzieć, ale w tym momencie właśnie zauważyłem Yoongiego. Brunet wyglądał na bardzo zmęczonego, a gdy nagle oparł się o ścianę, coś ścisnęło mnie w sercu. On się źle czuł, na pewno!

- Zaraz wrócę - rzuciłem, a potem bez słowa pobiegłem prosto do mojego przyjaciela, zostawiając Jungkooka samego.

Yoongi uniósł głowę gdy mnie zauważył, a potem przyjrzał mi się bez słowa nieruchomymi oczami.

- Yooni...- szepnąłem, starając się nie płakać przy nim.- Co do wczoraj to...

- Co się stało wczoraj? - zapytał zdumiony, łapiąc się za głowę.- Nic nie pamiętam, Jiminnie.

Zamarłem, bo znowu wydawał się taki jak dawniej. Nie był zły i zagniewany. Mimo, że w głosie chłopaka dosłyszałem znużenie, wyglądał na takiego samego jak zwykle.

- Piłeś wczoraj - powiedziałem stanowczo, tym samym zwracając na siebie jego uwagę.- Zachowałeś się paskudnie wobec mnie i Jungkooka. Chciałem ci tylko pomóc, a ty...

- Przepraszam - jęknął, wzdychając z bezsilności. - Ostatnio chyba nie jestem sobą.

- Chyba nie - przyznałem, zagryzając wargę.- Mogę do ciebie przyjść po lekcjach? Proszę cię, to dla mnie ważne.

Yoongi wzruszył ramionami, a gdy poszedł przed siebie, spojrzałem za nim. Był smutny i zdezorientowany. Musiałem go jakoś pocieszyć. Jungkook na pewno mnie zrozumie.

***

Szatyn nie był zbyt zadowolony gdy mu oświadczyłem, że nie mogę z nim iść na miasto. Prosił mnie żebyśmy poszli zobaczyć również inne sklepy, ale ja byłem zmuszony odmówić.

- Naprawdę nie mogę, Kookie - powiedziałem skruszonym głosem, wpatrując się w jego oczy.- Yooni zgodził się ze mną porozmawiać więc chcę wykorzystać szansę.

Jungkook skinął tylko głową, poprawiając plecak na ramieniu.

- No dobra, to innym razem - posłał mi swój lekki uśmiech, a potem oddalił się spokojnie w stronę miasta.

Ogarnął mnie dziwny żal. Jednak co mogłem na to poradzić? Yoongi mnie potrzebował, a ja jego. Nawet jeśli między nami wybuchła kłótnia, chciałem to naprawić.

***

Brunet czekał na mnie przed swoim blokiem, a gdy zatrzymałem się przed nim, zwrócił na mnie swoją uwagę.

- Posłuchaj, możesz mi coś wyjaśnić?

Zdumiony, skinąłem głową. Uśmiechnąłem się do niego ciepło, zaczynając się leciutko rumienić.

- Dlaczego byłeś wczoraj z Jungkookiem u mnie?

- Nie, to wcale nie tak - odpowiedziałem, a potem wziąłem głęboki wdech.- Ja i Kookie poszliśmy na miasto, a gdy mnie odprowadzał to zauważyliśmy cię pijanego przy bloku. Więc chcieliśmy cię zaprowadzić do domu.

Yoongi zamyślił się nad tym, a potem powoli skinął głową.

- Nie wiem czemu piłem - wymruczał, patrząc na mnie.- Nie rozumiem co się stało.

Nie chciałem mu mówić o tym co mi wyznał. W końcu by mi nie uwierzył, prawda? Szczere myśli zachowywał tylko dla siebie, ale widocznie pod wpływem alkoholu zaczynał się zmieniać.

- Yooni, nie kłóćmy się już więcej - poprosiłem nieśmiało, podchodząc bliżej niego.- Chcę znowu z tobą rozmawiać. Nie odpychaj mnie. Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.

Brunet zmrużył swoje oczy, a następnie przechylił głowę w bok, zupełnie jakby się zastanawiał jaką podjąć decyzję.

- Nie wiem czy mogę ci wierzyć - mruknął, wzdychając.- Jesteś dla mnie zagadką, Jimin.

- Wcale nie - zaprzeczyłem, zmniejszając dzielący nas dystans i stając twarzą w twarz z chłopakiem.- Patrz, jestem taki jak zawsze. Tyle że...

- Żywisz do mnie jakieś uczucia, a to mi się nie podoba - przerwał mi Yoongi, ale nie cofnął się.- Nie boję się ciebie, ale to co mi powiedziałeś jest dla mnie niekomfortowe. Rozumiesz?

- Wiem, że nie lubisz mnie tak bardzo jak ja ciebie...- wyszeptałem cicho, a moje serce ponownie zaczęło boleć.- Ale ja...nie zniosę tego gdy mnie zostawisz. Więc...nie rób tego, błagam.

Yoongi westchnął bezsilnie, patrząc na mnie niepewnie. Z pewnością chciał mi coś powiedzieć, lecz nie dałem mu możliwości podjęcia decyzji. Bez słowa przytuliłem się do niego, zaciskając dłonie na jego plecach.

Brunet zastygł na moment, ale mnie nie odtrącił. Zupełnie automatycznie objął mnie w pasie, przytulając lekko do siebie. Mimo, że radość rozpierała mnie na myśl, iż wreszcie mam okazję go przytulić, cierpiałem. Bardzo dotkliwie cierpiałem. Z powodu swojego złamanego serca.

- Wiesz jak to boli, Yooni? - wyszeptałem cicho, kładąc głowę na jego ramieniu.

Przez chwilę w ogóle się nie odzywał, a potem usłyszałem jego cichy głos tuż przy swoim uchu.

- Mogę tylko zgadywać, Jiminnie.

- Nie pamiętasz jak wczoraj mnie odepchnąłeś, a ja upadłem na podłogę? - zapytałem cicho, zaczynając drżeć na ciele. Emocje przepełniały mnie całego, ale nic nie mogłem z tym zrobić.

Yoongi zastygł w zaskoczeniu, a potem odsunął się trochę i zajrzał mi w twarz.

- Zrobiłem coś takiego?

Skinąłem głową, przełykając ślinę. Był tak blisko mnie. To było niemal nie do zniesienia.

- Wiesz jak bardzo chciałbym teraz...- zacząłem cicho, patrząc mu prosto w oczy.

Yoongi nie mrugał, a potem pochylił się lekko ku mnie. Przez ten czas nie spuszczał ze mnie oczu.

- Przepraszam, jeżeli cię zraniłem - szepnął, a widok jego ust tak blisko moich wstrząsnął mną.- Nie chciałem tego, wybacz Jiminnie.

Nie odpowiedziałem, wyciągając rękę i ostrożnie sunąc palcami po policzku chłopaka. Brunet zaskoczony moim ruchem, złapał moją dłoń w swoją, po czym rozejrzał się dyskretnie dokoła.

- No proszę, chyba mamy widownię - mruknął niskim tonem, a ja odwróciłem głowę, szukając osoby która nas obserwowała.

Gdy moje oczy zarejestrowały postać Jungkooka stojącego w pobliżu, poczułem jak serce zaczyna uderzać mi niczym dzwon. Nie mogłem zrozumieć własnych uczuć. Czemu zacząłem się przejmować widokiem szatyna? W końcu był tylko przyjacielem.

**********************************************************************************************

Mam nadzieję, że rozdział was zadowolił ;)




BrillareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz