7 Dylan

282 25 1
                                    

Zaparkowałem auto przed domem i zaciskając mocno szczęki ruszyłem w stronę domu, nie lubięr tu mieszkać. Nie żebym nażekał ale...

Stanąłem przed drzwiami i wyjąłem papierosa z kieszeni, wsadziłem go sobie pomiędzy usta odpalając i zaciągając się dymem. To mnie uspokajało...

Ojciec nigdy nie lubi jak palę, twierdzi że nie powinienem tego robić. Niszczę tym sobie tylko organizm, ale nie wie że Ja robię wszystko to na co on mówi Nie. Uwielbiam go wkurzać, od kąd zmarła mi Matka stał się pracocholikiem i starał się poświęcać jak najmniej uwagi mnie, choć miałem w tedy jedynaście lat. Gdy nic nie pomagało cokolwiek robiłem by na mnie zwrócił uwagę, zacząłem robić wszystkie te żeczy które od małego wpajał mi że są złe, w tedy się udało. Zaczął bardziej się mną przejmować, ale uwierzcie...dopiero w tedy gdy jego syn wmieszał się w złe towarzystwo zaczął palić i brać prochy. Co to za rodzić który dopiero w tedy przejmuje się i zaóważa swoje dziecko? Ja rozumiem że zmrła mu ukochaną osobą ale On nie był w tym sam, przecież ja też cierpiałem!

- Dylan?- moje rozmyślania przerywa mi Ross 

Kurwa nie teraz...!

- O co chodzi?-pytam zły podświadomie wiedząc że nie spodoba mi się jego odpowiedź 

- Musimy parę żeczy pozałatwiać...-mówi spokojnie nie przejmując się moją miną- Co się tak gapisz? Rusz dupę i jedziemy 

- Mówiłem Ci że się z tego wypisuje-warknąłem 

- A ja że nie możesz-fuknął chwytając mnie za ramię- I uwierz że lepiej run co mówię...

Zdeptałem niedopałek i cały wściekły ruszyłem spowrotem do auta, Ojciec się wkurzy.. 


-Skręcaj! Kurwa skręcaj -darł się na mnie Ross gdy ja przemierzałem nocne ulice LA starając się zmylić pościg Policji która siedziała nam na karku 

- Nie mówiłeś mi, że mają takie auta!-wydarłem się w odpowiedzi skręcając gwałtownie we wcześniej wspomnianą ulice 

Zazwyczaj gliny jeżdżą gratami, którymi nawet nie próbują nas gonić jak na liczniku wyjdzie im ponad 200 km. Ale kurwa teraz gdy mieliśmy robotę Oni wyjechali na ulicę swoimi lepszymi maszynami. 

Wciskam pedał gazu ale nie tracimy ogona, jadą równie szybko co my...

- Jak nas dorwą to będzie twoja wina baranie!-warknąłem- Wymyśl coś albo nas zapuszkują!

Chłopak zastanawiał się przez chwilę aż w pewnym momencie po prostu się obrucił i zaczął rzczelać przez tylną szybę która od razu się rozwaliła. 

- Kurwa Ross! Nie chcę siedzieć za zabujstwo Policji!-skręciłem gwałtownie wiedząc że chłopak straci równowagę...odbijając się od szyby syknął

- A masz lepszy pomysł?

Zacząłem rozpaczliwie myśleć, aż w końcu pomysł zawitał mi do głowy...

- Daj telefon-powiedziałem lawirując pomiędzy autami 

Gdy chłopak podał mi urządzenie znalazłem jeden kontakt i od razu kliknąłem zieloną słuchawkę. Nie musiałem długo czekać by usłyszeć zaspany głos po drugiej stronie 

- Halo?...

- Sha?-zapytałem

-D-dylan?

- Twoja Mama jest w domu?

-N-nie...ale...

-Macie garaż?

-Tak...

-Jadę, proszę wpuść mnie do garażu-to była ostatnia deską ratunku

-Dobra...

-Będę za ...dwie minuty-rozłączyłem się- Zastrzel 

Ross posłał mi cwaniacki uśmiech i paroma strzałami przedziurawił im oba przednie koła, depłem na gaz i po paru minutach wtoczyliśny  się cicho pod dom Dziewczyny. 

Nie mogłem podjechać pod swój bo od jakiegoś czasu mnie obserwują, auta też nigdzie nie mogłem zostawić bo znajdą mnie po nim i będą mieli na mnie jakieś dowody. Teraz tylko przypuszczają ale nie mają nic żeby mnie zamknąć. Tak więc najlepiej zniknąć, zapaść się pod ziemię. A u Shaohami nikt nie będzie mnie szukał.

- Ross zmywaj się z tąd z tym chajsem-mruknąłem- I przynieś mi za chwilę tylną szybę inaczej jutro nas załatwią

-Już się robi -posłał mi uśmiech i wysiadł z auta z dowodami. 

Gdy garaż się za mną zamknął uświadomiłem sobie że muszę coś powiedzieć Sha..

Wymienimy tylną szybę, a gdy wszystko się uspokoi wyjadę do domu. 

Wyszedłem z auta i napotkałem nieufne spojrzenie dziewczyny, stała przede mną w szlafroku.

- Co...co się stało?-zapytała 

Popatrzyłem na tylną szybę 

- Jacyś idioci się do mnie przyczepili, wymienię szybę i się zmywam. Twoja matka nawet nie za uwarzy że tu byłem...

Sha wyglądała jak by wcale mi nie wierzyła ale i też nie pytała o nic więcej za co byłem jej wdzięczny...

- Dlaczego ...Ja?-podeszła krok bliżej a gdy zauważyła moje przecięcie na skroni od razu do mnie podbiegła- Poczekaj, wezmę waciki i zaraz Ci to przemyję! 

-Wow

- Co?-zdziwiła się 

- Po raz pierwszy wypowiedziałaś pełne zdanie nie jąkając się!-posłałem jej uśmiech a ona zażenowana spuściła głowę 

Już po chwili kazała mi usiąść na masce samochodu by stanąć pomiędzy moimi nogami i ze skupioną miną oczyszczać mi rankę, dopiero teraz uświadomiłem sobie że jesteśmy całkiem sami w jej garażu a ona jest tylko w szlafroku. 

Dziewczyna wyczówając chyba moje myśli delikatnie się spięła i ukradkiem spojżała mi w oczy. 

- Fajne ubranie-staierdziłem a ona jak oparzona szybko się wycofała, błyskawicznie zaklejając mi rankę plastrem

-Już-wydułkała a ja aż się skręcałem że śmiechu- Co c-cię tak bawi? 

-Ty...


Widząc Twoimi OczamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz