- Ty...-posłał mi szczery uśmiech
I co mam teraz zrobić?
Powinnam się odezwać? Może lepiej jak postoje i w milczeniu będę się na niego patrzyła?
Sprawy nie ułatwiała mi myśl że jestem tylko w szlafroku a pod spodem mam tylko bieliznę, po drugie, jesteśmy sami w garażu...I CO JA MAM ZROBIĆ?!
- Zaraz powinien przyjść mój kolega-odzywa się nadal siedząc na masce swojego samochodu
- Umm...okej?-mówię
Wiem że to co mi powiedział o jakiś idiotach którzy rozwalili mu tylną szybę to tak na prawdę bajeczka. Nie wiem co tak na prawdę się stało. I chyba wolę nie wiedzieć...chociaż...co by zrobiła pewna siebie dziewczyna?
- Co tak na prawdę się stało?-wypaliłam
- Co?-popatrzył na mnie
- Co tak na prawdę się stało?-powturzyłam
- Jacyś...
-Stop, przecież wiem...że...to nie prawda-tracę pewność siebie
Chłopakowi opadają ramiona i zmęczoną y pociera dłońmi swoją twarz...
- Nic takiego, a na pewno nic czym powinnaś się interesować-odpowiada po chwili o ton chłodniej- Dla twojego i mojego bezpieczeństwa-dodaje już łagodniej widząc jak blednę
-A-aha...-mamroczę, chcę się wycofać, już. Teraz. Zaraz! Ale zamiast uciec nadal tam stoję, nadal stoję we własnym garażu z tym chłopakiem który raczej aniołkiem nie jest a już na pewno ma problem. Duży problem. I jeszcze więcej kłopotów.
W tej samej chwili do garażu wchodzi jakiś chłopak taszcząc nic innego jak tylną szybę a przez ramię ma przewieszoną skrzynkę z nażędziami.
- Jestem, stary nawet nie wiesz jakie to w huj ciężkie...-sapie delikatnie opierając szybę o samochód.
Podnosi na mnie wzrok i na jego twarzy wypełza uśmiech
- No, no no! Co my tu mamy? Witaj ślicznotko!-podchidzi do mnie zanim ja wykonam jakikolwiek ruch i całuje mnie w dłoń
- Ross, serio? Odpierdol się od niej i rusz dupę zmieniać mi szybę-warczy Dylan
- Czemu Ja?-protestuje tamten pozostawiając mnie w szoku
- A kto mi ją rozjebał? Krasnoludek czy Ty?
- Taa, i to się nazywa braterska miłość.-wzdycha i teatralnie łapie się za serce
Delikatnie się uśmiecham, chyba nie jest groźny...
-Sha, choć-Dylan klepie maskę samochodu
- Po co?-pytam
- Zamierzasz tak stać? -podnosi brwi do góry, no tak, stoję tutaj jak kołek
Bez słowa podchodzę i usadawiam się obok chłopaka, podciąganie kolana pod brodę i tak trwam.
- Kurwa choć mi tu pomurz!-marudzi Ross
Gdy Dylan prycha ja zeskakuje i idę do Rossa, cokolwiek zrobił Ja mogę mu pomuc.
- Co mam robić?-pytam nieśmiało widząc jak tamten niezdarnie stara się wyjąć szybę.
- Jak byś mogła mi tutaj przytrzymać...-chwytam za wskazane miejsce, chwę zajmuje zanim uda nam się wyjąć szybę, i w tedy gładka powierzchnia wyślizguje mi się z rąk.
Zanim zdołam cokolwiek zrobić szyba roztrzaskuje mi się pod nogami, przez parę sekund stoję ipatrzę na odłamki szkła pod moimi nogami.
-Sha!-podbiega do mnie Dylan, zanim jak kolwiek zareaguje on już kuca i dotyka mojej kostki.
Reaguje błyskawicznie, podnoszę nogę i kopię chłopaka w brzuch, ten zatacza się i rozcina sobie dłoń, moją i jego krew się mieszają ze sobą na zimnym betonie.
- PRZEPRASZAM! To..to był o-odruch...-mamroczę pomagając mu się pozbierać
- No i mamy dwuch rannych- parska Ross
- Nic...nie szkodzi...tylko...nie zdawałem sobie sprawy...jaką...jaka jesteś śilna-mamrocze blondyn
- Ja na prawdę nie chciałam!-kuśtykając sadowie go spowrotem na masce i po raz drugi wyciągam waciki i wodę utlenioną
- Spokojnie, nic się nie stało-mówi
- Spowodowałam że zostałeś ranny-zaczynam
- Na prawdę, nie umrę. Nic się nie stało-powtarza
-Ale...
Chłopak kładzie mi palec na ustach czym zupełnie zamyka mój monolog, stoję cała osłupiała i patrzę na niego.
Ten kompletnie się tym nie przejmując nadal trzyma swój palec na moich ustach.
- Już lepiej...-wzdycha
Nie jestem wstanie nic zrobić, jestem po raz pierwszy w takiej sytuacji...zamiast jak kolwiek zareagować stoję jak słup soli i po prostu wpatruje się w Niego...
CZYTASZ
Widząc Twoimi Oczami
RomanceSzara myszka szkoły, Shaohami Black, ukryta w cieniu swojej rygorystycznej Matki. Pewnego dnia budzi się w ciele innego człowieka, a tym kimś jest nie kto inny jak Dylan Saberooth. Tu nawet już nie chodzi o to że jest CHŁOPAKIEM ale o to, Kim Jest...