Sha 8

247 27 4
                                    

- Ty...-posłał mi szczery uśmiech 

I co mam teraz zrobić? 

Powinnam się odezwać?  Może lepiej jak postoje i w milczeniu będę się na niego patrzyła? 

Sprawy nie ułatwiała mi myśl że jestem tylko w szlafroku a pod spodem mam tylko bieliznę, po drugie, jesteśmy sami w garażu...I CO JA MAM ZROBIĆ?!

- Zaraz powinien przyjść mój kolega-odzywa się nadal siedząc na masce swojego samochodu

- Umm...okej?-mówię

Wiem że to co mi powiedział o jakiś idiotach którzy rozwalili mu tylną szybę to tak na prawdę bajeczka. Nie wiem co tak na prawdę się stało. I chyba wolę nie wiedzieć...chociaż...co by zrobiła pewna siebie dziewczyna? 

- Co tak na prawdę się stało?-wypaliłam

- Co?-popatrzył na mnie 

- Co tak na prawdę się stało?-powturzyłam 

- Jacyś...

-Stop, przecież wiem...że...to nie prawda-tracę pewność siebie 

Chłopakowi opadają ramiona i zmęczoną y pociera dłońmi swoją twarz...

- Nic takiego, a na pewno nic czym powinnaś się interesować-odpowiada po chwili o ton chłodniej- Dla twojego i mojego bezpieczeństwa-dodaje już łagodniej widząc jak blednę 

-A-aha...-mamroczę, chcę się wycofać, już. Teraz. Zaraz! Ale zamiast uciec nadal tam stoję, nadal stoję we własnym garażu z tym chłopakiem który raczej aniołkiem nie jest a już na pewno ma problem. Duży problem. I jeszcze więcej kłopotów. 

W tej samej chwili do garażu wchodzi jakiś chłopak taszcząc nic innego jak tylną szybę a przez ramię ma przewieszoną skrzynkę z nażędziami. 

- Jestem, stary nawet nie wiesz jakie to w huj ciężkie...-sapie delikatnie opierając szybę o samochód. 

Podnosi na mnie wzrok i na jego twarzy wypełza uśmiech

- No, no no! Co my tu mamy? Witaj ślicznotko!-podchidzi do mnie zanim ja wykonam jakikolwiek ruch i całuje mnie w dłoń

- Ross, serio? Odpierdol się od niej i rusz dupę zmieniać mi szybę-warczy Dylan

- Czemu Ja?-protestuje tamten pozostawiając mnie w szoku 

- A kto mi ją rozjebał? Krasnoludek czy Ty?

- Taa, i to się nazywa braterska miłość.-wzdycha i teatralnie łapie się za serce

Delikatnie się uśmiecham, chyba nie jest groźny...

-Sha, choć-Dylan klepie maskę samochodu

- Po co?-pytam

- Zamierzasz tak stać? -podnosi brwi do góry, no tak, stoję tutaj jak kołek

Bez słowa podchodzę i usadawiam się obok chłopaka, podciąganie kolana pod brodę i tak trwam. 

- Kurwa choć mi tu pomurz!-marudzi Ross

Gdy Dylan prycha ja zeskakuje i idę do Rossa, cokolwiek zrobił Ja mogę mu pomuc. 

- Co mam robić?-pytam nieśmiało widząc jak tamten niezdarnie stara się wyjąć szybę.

- Jak byś mogła mi tutaj przytrzymać...-chwytam za wskazane miejsce, chwę zajmuje zanim uda nam się wyjąć szybę, i w tedy gładka powierzchnia wyślizguje mi się z rąk. 

Zanim zdołam cokolwiek zrobić szyba roztrzaskuje mi się pod nogami, przez parę sekund stoję ipatrzę na odłamki szkła pod moimi nogami. 

-Sha!-podbiega do mnie Dylan, zanim jak kolwiek zareaguje on już kuca i dotyka mojej kostki. 

Reaguje błyskawicznie, podnoszę nogę i kopię chłopaka w brzuch, ten zatacza się i rozcina sobie dłoń, moją i jego krew się mieszają ze sobą na zimnym betonie. 

- PRZEPRASZAM! To..to był o-odruch...-mamroczę pomagając mu się pozbierać

- No i mamy dwuch rannych- parska Ross

- Nic...nie szkodzi...tylko...nie zdawałem sobie sprawy...jaką...jaka jesteś śilna-mamrocze blondyn 

- Ja na prawdę nie chciałam!-kuśtykając sadowie go spowrotem na masce i po raz drugi wyciągam waciki i wodę utlenioną

- Spokojnie, nic się nie stało-mówi

- Spowodowałam że zostałeś ranny-zaczynam

- Na prawdę, nie umrę. Nic się nie stało-powtarza

-Ale...

Chłopak kładzie mi palec na ustach czym zupełnie zamyka mój monolog, stoję cała osłupiała i patrzę na niego. 

Ten kompletnie się tym nie przejmując nadal trzyma swój palec na moich ustach. 

- Już lepiej...-wzdycha 

Nie jestem wstanie nic zrobić, jestem po raz pierwszy w takiej sytuacji...zamiast jak kolwiek zareagować stoję jak słup soli i po prostu wpatruje się w Niego...


Widząc Twoimi OczamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz