Przetarłam bolące oczy, za późno poszłam spać...teraz nie dość że jestem nie wyspana to do tego jest Szkoła do której muszę iść, pomijając to że nie mam problemów w nauce...nienawidzę tej placówki
Chwyciłam swoje rutynowe ciuchy do szkoły, mundurek który przylegał do mnie lecz zakrywał dosłownie wszystko, do tego spodnie w takim samym kolorze i jedyne co podobało mi się w tym stroju to czarne trampki...
Weszłam do łazienki i wyczesałam włosy układając je w ciasnego i idealnego koka, ani jeden kosmyk nie może się wymsknąć, Mama tego nienawidzi, rzęsy potraktowałam tuszem i nałożyłam na twarz subtelny makijaż, prawie niewidoczny, to nie tak że uwielbiam mocne makijaże, ale zapewne znacie to, że jeżeli jest coś wam zabronione to tym bardziej do tego dążycie...przynajmniej jest tak w moim przypadku
Tak przygotowana zeszłam do kuchni w której zastałam swoją rodzicielkę, piła poranną kawę, jej wzrok padł na moją osobę, przez chwilę skanowała mnie od góry do dołu by wreszcie skinąć lekko głową z aprobatą.
- O której dzisiaj przychodzi Adele? -zagaiłam jak by nigdy nic
- Koło osiemnastej, więc będziesz miała mnóstwo czasu na przygotowanie, dobrze że kończysz dzisiaj wcześniej-odpowiedziała wstając i zabierając ze sobą swoją nierozłączną czarną skórzaną teczkę- Pamiętaj, weź tą granatową (czy to była bordowa?) sukienkę
- Tak, oczywiście...Mamo?
- Tak?
- Dzisiaj muszę zostać trochę dłużej-widząc jej skonsternowaną minę pospieszyłam z wyjaśnieniem- Ale spokojnie, przyjdę na tyle wcześnie że bez problemu ze wszystkim Ci pomogę...
- Mam taką nadzieję, nie możesz się spóźnić, wiesz ile dla mnie znaczy to spotkanie-pogroziła i ubierając dopasowane szpilki do swojego ubioru wyszła dumnie z domu
Ciężko westchnęłam i chwyciłam swoje śniadanie które wczoraj sobie przygotowałam, chwytając plecak wyszłam z domu, Mama kiedyś wspominała o kupnie samochodu dla mnie, mam prawo jazdy i nie musiałabym się tłuc komunikacją miejską...ahh...ale kiedy do tego dojdzie? Nie wiem.
Przebiegłam przez pasy ale najpierw sprawdziłam czy aby nigdzie się nie czai ten motocyklista który wczoraj prawie mnie przejechał, o mało nie dostałam zawału, wydawał się skądś znajomy...ale wreszcie nie doszłam do tego kim On mógłby być
Podróż minęła mi bez problemu, przez całą drogę siedziałam na swoim ulubionym miejscu na samym końcu autobusu ze słuchawkami w uszach, od rana bolała mnie głowa ale z każdą minutą było coraz gorzej, czaszka dosłownie pulsowała a ja zastanawiałam się czy zaraz nie wybuchnie...
Weszłam na szkolny parking, mimowolnie zerknęłam czy stoi już samochód Dylana, nie, nigdzie go nie dostrzegłam ale za to zobaczyłam Iwo przy swoim motocyklu, On też mnie dostrzegł i uniósł lekko rękę w geście pozdrowienia, parę osób zaciekawiło się do kogo tak macha, nie dość że mnie głowa bolała to na przywitanie pół szkoły mnie zobaczyło, zaczęłam czuć się nieswojo i przyśpieszyłam kroku nie odwzajemniając gestu Iwo, za bardzo się tym zawstydziłam...mam nadzieję że nie weźmie tego do siebie...?
Lekcje jak lekcje minęły sprawnie, niewiele się udzielałam ponieważ materiał odrobiłam parę rozdziałów do przodu i teraz tak na prawdę udzielałam się tylko przy tablicy lub pytaniach, bo przecież jak nikt nie wiedział odpowiedzi to każdy nauczyciel zwracał się do mnie...
Patrzyłam na wskazówki zegara, jeszcze parę minut do dłuższej przerwy a Dylana jak nie widać tak i do tej pory go nie ma, lekcja Matmy zaczynała dobiegać końca gdy drzwi do sali otworzyły się powoli a w nich...On.
CZYTASZ
Widząc Twoimi Oczami
RomanceSzara myszka szkoły, Shaohami Black, ukryta w cieniu swojej rygorystycznej Matki. Pewnego dnia budzi się w ciele innego człowieka, a tym kimś jest nie kto inny jak Dylan Saberooth. Tu nawet już nie chodzi o to że jest CHŁOPAKIEM ale o to, Kim Jest...