Sha 13

100 14 1
                                    

Przetarłam bolące oczy, za  późno poszłam spać...teraz  nie dość że jestem nie wyspana to do tego jest Szkoła do której muszę iść,  pomijając  to że nie mam problemów  w nauce...nienawidzę  tej placówki

Chwyciłam swoje rutynowe ciuchy do szkoły, mundurek który przylegał do mnie  lecz zakrywał dosłownie wszystko, do  tego spodnie  w takim samym kolorze i jedyne co podobało mi  się w tym stroju to czarne  trampki...

Weszłam do łazienki i wyczesałam włosy układając  je w  ciasnego i idealnego koka, ani jeden kosmyk nie może się  wymsknąć, Mama tego nienawidzi, rzęsy potraktowałam tuszem i nałożyłam na twarz subtelny makijaż, prawie niewidoczny, to nie tak że uwielbiam mocne  makijaże, ale zapewne  znacie to, że jeżeli jest coś wam zabronione  to tym bardziej do tego dążycie...przynajmniej jest tak w moim przypadku 

Tak przygotowana  zeszłam do kuchni w której zastałam swoją rodzicielkę, piła poranną  kawę, jej wzrok padł na  moją osobę, przez chwilę skanowała mnie od góry do dołu by wreszcie  skinąć lekko głową z  aprobatą. 

- O której dzisiaj przychodzi Adele? -zagaiłam jak by nigdy nic  

- Koło osiemnastej, więc będziesz  miała  mnóstwo czasu na  przygotowanie, dobrze że kończysz  dzisiaj wcześniej-odpowiedziała wstając i zabierając ze sobą swoją  nierozłączną  czarną skórzaną  teczkę- Pamiętaj, weź tą granatową (czy to była  bordowa?) sukienkę 

- Tak, oczywiście...Mamo? 

- Tak? 

-  Dzisiaj muszę zostać  trochę dłużej-widząc  jej skonsternowaną minę pospieszyłam z wyjaśnieniem- Ale  spokojnie, przyjdę  na tyle wcześnie  że bez problemu ze wszystkim Ci pomogę...

- Mam taką nadzieję, nie możesz się spóźnić, wiesz  ile dla mnie znaczy to spotkanie-pogroziła i ubierając dopasowane  szpilki do swojego ubioru wyszła dumnie z domu 

Ciężko westchnęłam i chwyciłam swoje śniadanie które  wczoraj sobie  przygotowałam, chwytając plecak wyszłam z domu, Mama kiedyś wspominała o kupnie samochodu dla mnie, mam prawo jazdy i nie musiałabym się tłuc komunikacją miejską...ahh...ale  kiedy do tego dojdzie? Nie  wiem.

Przebiegłam przez pasy ale najpierw sprawdziłam czy aby nigdzie się nie czai ten motocyklista który wczoraj prawie mnie przejechał, o mało nie dostałam zawału, wydawał się skądś znajomy...ale wreszcie nie  doszłam do tego kim On mógłby być 

Podróż minęła mi bez problemu, przez całą drogę siedziałam na swoim ulubionym miejscu na samym końcu autobusu ze słuchawkami w uszach, od rana bolała mnie głowa ale z każdą minutą było coraz gorzej, czaszka dosłownie pulsowała a ja zastanawiałam się czy zaraz nie wybuchnie...

Weszłam na szkolny parking, mimowolnie zerknęłam czy stoi już samochód Dylana, nie, nigdzie go nie dostrzegłam ale za to zobaczyłam Iwo przy swoim motocyklu, On też  mnie dostrzegł i uniósł  lekko rękę w geście pozdrowienia, parę osób zaciekawiło  się do kogo tak macha, nie dość  że mnie głowa bolała to na przywitanie pół szkoły mnie zobaczyło, zaczęłam  czuć  się nieswojo i przyśpieszyłam kroku nie odwzajemniając  gestu Iwo, za  bardzo się tym zawstydziłam...mam nadzieję że nie weźmie tego do siebie...?

Lekcje jak lekcje minęły sprawnie, niewiele się udzielałam ponieważ materiał odrobiłam parę rozdziałów do przodu i teraz tak na prawdę udzielałam się tylko przy tablicy lub pytaniach, bo przecież  jak nikt nie wiedział odpowiedzi to każdy nauczyciel zwracał się  do mnie...

Patrzyłam na wskazówki zegara, jeszcze parę  minut do dłuższej przerwy a Dylana  jak nie widać  tak i do tej pory go nie ma, lekcja Matmy zaczynała dobiegać końca gdy drzwi do sali otworzyły się powoli a w nich...On. 

Widząc Twoimi OczamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz