Szłam właśnie po bułki do sklepu gdy mój telefon zaczął dzwonić, wyjęłam urządzenie z kieszeni i popatrzyłam na wyświetlacz, nieznany, znowu...
- Shaohami Black, słucham?
- Hej słońce-skądś kojarzę ten głos
- Umm...kto mówi?-pytam ostrożnie
- Iwo, pamiętasz? Mieliśmy pójść na kawę-zapomniałam!
- A...tak...już pamiętam.
- Co powiesz na tą środę? Po szkole?
Zaczęłam się zastanawiać co ja robię po szkole, ale w sumie nic specjalnego nie było...Adela miała nas odwiedzić we Wtorek...
- Myślę...że z-znajdę chwilę-w końcu odpowiadam
- No to świetnie! Będę czekał przed szkołą o piętnastej-i się rozłączył
Iwo...jest przyjacielem Dylana...
Potrząsnęłam głową na boki żeby pozbyć się tych myśli i weszłam do piekarni która znajdowała się na tej samej ulicy na której mieszkam, w Domu był tylko chleb bezglutenowy a chciałam zjeść świeżą normalną bułkę.
Gdy weszłam do środka poczułam od razu zapach pieczywa, lubiłam tu przychodzić, stanęłam w kolejce, jak się okazało dzisiaj za kasą nie stała jak zawsze właścicielka, tym razem stał jakiś chłopak, wydawał się w moim wieku.
Na samą myśl że będę musiała z nim rozmawiać, ciarki przeszły mi po plecach, przełknęłam gulę rosnącą w moim gardle i zaczęłam sobie powtarzać że przecież to nic takiego, podejdę do niego i po prostu poproszę o bułki...
Gdy przede mną była już tylko jedna osoba poziom stresu wzrósł jeszcze bardziej a ja sama zaczęłam się zastanawiać czy może jednak wyjść i nie pójść do drugiej piekarni, co z tego że jest trzy przecznice dalej?
- Dzień dobry, co podać?-usłyszałam
Jak się okazało Pani która stała jeszcze parę sekund przede mną już sobie poszła i teraz była moja kolej, odwróciłam głowę w stronę chłopaka i popatrzyłam na niego, był wysoki i wyglądał przyjaźnie, wyraźnie czekał aż w końcu się odezwę.
-A..ah..tak...eee...-zaczęłam ale język jak z kamienia ugrzązł w gardle przez co nie byłam w stanie mówić
Ludzie w kolejce zaczęli się niecierpliwić przez co jeszcze bardziej się zestresowałam.
- Tak?-ponaglił chłopak dodając do tego miły uśmiech który chyba miał mi dodać odwagi
- Ja...umm...poproszę p-pięć bułek-wydusiłam w końcu mając na czole kropelki potu
- Które?-w tym momencie myślałam że się zapadnę pod ziemię, jak to które bułki?
- Umm...t-te po prawej?-rzuciłam
- Kajzerki?-dopytał nadal patrząc się na mnie
Skinęłam lekko głową nie mając już siły na nic innego, niech będą te kajzerki...
Chłopak zapakował moje zamówienie i w końcu mogłam wyjść, gdy zpowrotem znalazłam się na ulicy odetchnęłam z ulgą choć kolana nadal mi się trzęsły.
Przeszłam przez ulicę mocno ściskając nieszczęsne kajzerki, weszłam do zwykłego spożywczaka i ruszyłam od razu na dział ze słodyczami, po tym co przeszłam należało mi się coś dobrego.
Stanęłam przy tabliczkach czekolady i gdy zastanawiałam się czy wziąć mleczną czy białą mój telefon po raz kolejny tego dnia wydał odgłos, jak się okazało dzwonił Dylan.
- T-tak?
- Widzę że już bez oficjalnego przywitania?
- Mhm...-mruknęłam nadal zastanawiając się nad czekoladą
- Jesteś zajęta? -zapytał
- C-co?...nie...tylko myślę...
-...jaki jestem przystojny?-dało się wyczuć że się szeroko uśmiechał
- NIE! -zaprzeczyłam od razu- Tylko...eee...w sklepie jestem...i n-nie wiem którą czekoladę m-mam wziąć...
- Weź obie, proste.-dodał
Moja ręka zatrzymała się w połowie drogi do mlecznej czekolady, w sumie...czemu bym nie miała wziąć dwóch?
- Masz rację...-wydukałam- W-wezmę dwie...
- A tak wracając do wcześniejszego tematu...wiesz już kiedy możemy dalej się uczyć?-zapytał
- A, tak. Zaczynamy od jutra-odpowiedziałam idąc w stronę kasy z dwiema tabliczkami czekolady
- Znowu u mnie po szkole?
- Tak i nie...-podeszłam do kasy i podałam ekspedientce
- Tak i nie? -zdziwił się
- Bo...po pierwsze, tak ponieważ idziemy do Ciebie, i nie bo...ile? siedem dolarów?-przerwałam bo nie dosłyszałam ile mam zapłacić- Okej, proszę....no więc jeszcze musimy spotkać się na dłuższej przerwie...
- Co? Czemu?
- Jak już w-wcześniej wspominałam, leżysz w co p-poniektórych przedmiotach...dziękuję, do widzenia!-zabrałam słodkie i skierowałam się do wyjścia- Przez co musimy uczyć się też na tej p-przerwie...
- ...serio?-usłyszałam jak ciężko wzdycha
- mhm..-mruknęłam
- Okej...to do jutra
- Mhm..do jutra...-rozłączył się a ja skierowałam się w stronę domu, coraz lepiej mi idzie rozmowa z nim, oczywiście przez telefon, a nie w tedy kiedy jest koło mnie i patrzy się na m nie tym swoi nieodgadnionym spojrzeniem przez co jestem jeszcze mocniej speszona.
Wiem, możecie mnie zabić. Miałam wrzucić wczoraj ale na śmierć zapomniałam!
CZYTASZ
Widząc Twoimi Oczami
RomanceSzara myszka szkoły, Shaohami Black, ukryta w cieniu swojej rygorystycznej Matki. Pewnego dnia budzi się w ciele innego człowieka, a tym kimś jest nie kto inny jak Dylan Saberooth. Tu nawet już nie chodzi o to że jest CHŁOPAKIEM ale o to, Kim Jest...