0.2"Poznanie"
Dni mijały, a dziewczynka nadal nie mogła przyzwyczaić się do nowego życia, rozbieranego i zbyt szybkiego by mogła nad nim nadąrzyć. Jej zbyt optymistyczny tata, ciągle przekonujący ją do tego, że jest lepiej, udający najlepszą wersję siebie do tego stopnia, że powoli zaczynała wierzyć w to, że nie zna tego człowieka. Czuła, że jest nieszczera, kłamiąc ojcu o jej stanie, a tym bardziej odczuciach co do tego wszystkiego, dając mu tylko większą scenę do odgrywania swojej szopki.
– Wszystko jest dobrze. – Słowa zasłonięte przez uśmiech tak wymuszony, że wydawał się prawie prawdziwy. Tak jak się spodziewała, starszy zawsze jej wierzył, oddając ten sztuczny gest, zbyt przyzwyczajony do robienia tego, by przez przypadek odkryć swój chowający się z tyłu grymas.
Prawda była taka, że nie mogła sobie poradzić. W nocy kiedy wiedziała, że nikt nie patrzy, płakała pod kocem, ściskając jedyny album, który udało jej się zachować. Zdjęcia przepełnione wspomnieniami i goryczą, pojawiającą się dopiero po zdaniu sobie sprawy, że to nigdy może nie wrócić. Włosy zawsze przykrywały jej twarz, lepiąc się do mokrych policzków, puchnących od nadmiernego wycierania szorstkim materiałem jej źle prawnej piżamy.
W końcu była tylko dzieckiem, którego rodzice się rozwiedli, nie wiedzącym co to właściwie znaczy. Nie miała problemu z pieniędzmi, bo jej tata był poliglotą pracującym jako tłumacz dla wyższych osób, choć i to wydawało się dla niej zbyteczne w tym czasie. Nikt też jej nie winił za to co się stało, więc czemu ona w głębi duszy czuła, że to przez nią?
Tęskniła za głosem mamy jak nigdy, kojący swoim cichym szeptem, obiecujący każdy wesoły dzień. Kobieta nawet nie wysłała głupiego sms'a, by chociaż wykazać lekkie zainteresowanie młodszą i może właśnie przez to w głębi czuła jakieś poczucie winy.
Gdyby tylko to było jej powodem wiecznego przytłoczenia. Męczyło ją otoczenie, które ciągle przekonało jej o tym, że nie należy do tego świata. Ciągłe różnice, które dostrzegała nawet przy zwykłym powiedzeniu "dzień dobry", pojawiające się przy najnormalniejszych w tym kraju czynnościach.
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz rozmawiała z kimś innym niż jej ojcem. Tak jak rozwód spowodował, że zamknęła się w sobie, tak i bariera językowa uniemożliwiała jej wypowiedzenie nawet jednego słowa.
Codzienne lekcje taty nic nie dawały, umiała pisać czy znała gramatykę na dobrym poziomie, ale rozmowa wydawała jej się daleko za jej możliwościami.
Od czasu, kiedy raz wyszła na mały ogródek dołączony do ich nowego, skromnego domu, nie pojawiała się już na zewnątrz.
Czuła się dziwnie, widząc te zdziwione spojrzenia sąsiadów czy przechodniów, do tego stopnia, że wolała się zamknąć w swoim pokoju i udawać.
CZYTASZ
All these years J.Jk ||
FanfictionAnxiety - Zespół lęku uogólnionego. Kluczową cechą zespołu lęku uogólnionego jest obecność uporczywego i uogólnionego lęku nie wiążącego się z żadnym określonym czynnikiem. Podkreśla się, że lęk ten cechuje się nieadekwatnie wygórowanym nasileniem...