9

1.4K 110 126
                                    

HARRY

Lokowaty budzi się następnego dnia. Promienie słońca zza okna wpadają do pokoju, oślepiając chłopaka. Harry więc z powrotem zamyka oczy, ale nagle czuje jakiś ciężar na swoich plecach. Odwraca się i widzi śpiącego Louisa, który obejmuje go jedną ręką i nogą, zupełnie uniemożliwiając jakikolwiek ruch.

Do głowy zielonookiego przychodzą wspomnienia z poprzedniej nocy. Wieczór z kolegami, koszmary, Louis pocieszający go. Chłopak mimowolnie się uśmiecha. Wszystko, co robi Louis wydaje się być takie miłe i przemyślane, jakby chciał tylko tego, co jest dobre dla Harry'ego. Nikt nigdy wcześniej tak go nie traktował. Przy Louisie Harry czuje się bezpiecznie.

To była pierwsza noc od dawna, podczas której spał tak długo i dobrze. Jakby wszystkie koszmary odeszły na bok. Czuje, że się wyspał i bardzo go to cieszy.

Teraz, gdy patrzy na śpiącego obok niego chłopaka, nie może oderwać wzroku. Jego włosy są roztrzepane i błyszczą w blasku słońca, rozsypane na białej poduszce. Twarz szatyn jest rozluźniona. Wygląda tak beztrosko. Jakby śnił właśnie o jakimś pięknym miejscu.

Twarz Harry'ego jest niecały centymetr od tej Louisa.

Nagle lokowatego zaczyna swędzieć coś w nosie. Po pokoju rozchodzi się głośne ''Apsik'', a zielonooki uderza nosem w nos szatyna.

Louis otwiera oczy, zdezorientowany.

- Oops – mówi cicho Harry, zawstydzony.

- Hi – Louis uśmiecha się do niego przyjaźnie.

- Nie chciałem kichnąć – czerwieni się loczek – przepraszam.

- Nie ma za co – Louis podnosi się, opierając się na łokciu – Miewałem w życiu różne pobudki, ale ta zdecydowanie była najbardziej oryginalna – stwierdza z rozbawieniem w oczach.

Harry oddycha z ulgą. Bał się, że szatyn może się na niego obrazić albo nakrzyczeć.

Louis uwalnia Harry'ego spod swojego uścisku i nie można określić, dla którego z nich ten moment jest bardziej niezręczny. Sposób, w jakim spali był bardzo intymny i żaden z nich nie ma ochoty tego skomentować.

- Idę do łazienki – oznajmia niebieskooki i chwilę później znika za drzwiami.

Harry zastanawia się, dlaczego Louis został z nim w nocy. Mógł równie dobrze sobie pójść zaraz po tym, jak Harry się uspokoił albo po prostu zignorować jego krzyki. On jednak przyszedł i położył się z loczkiem. ,,To było miłe'' – stwierdza Harry.

Dochodzi też do wniosku, że on z Louisem mogliby zostać przyjaciółmi. W końcu przyjaciele się nawzajem wspierają i pomagają sobie. Harry chciałby być przyjacielem Louisa.

Brunet sięga po swój telefon, leżący na szafce nocnej obok łóżka. Włącza go i sprawdza godzinę. Wyświetlacz pokazuje dwunastą trzydzieści.

Harry zrywa się z łóżka.

,,Lekcje trwają od dziewiątej, zaspaliśmy'' – panikuje, wyrzucając ze swojej torby czyste ubrania.

Gdy Louis wraca do pokoju zauważa zdenerwowanie Harry'ego.

- Co się dzieje? – pyta chłopaka, który w pośpiechu zakłada na siebie czarną koszulkę.

- Jest już południe, a my nie poszliśmy do szkoły! – oznajmia z przerażeniem.

- Spokojnie, Harry, teraz już nawet nie ma sensu się tak wybierać. Jeden dzień wolnego nikomu nie zaszkodzi – posyła zielonookiemu lekki uśmiech. Bierze do ręki swój telefon i czyta na głos powiadomienia:

melting loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz