HARRY
Nadchodzi ten dzień. Wielki dzień dla Harry'ego. Dzień konkursu.
To, że lokowaty jest zestresowany to zdecydowanie zbyt delikatnie powiedziane. On jest wręcz przerażony swoim uczestnictwem w rywalizacji. Nerwy zawsze były jego słabą stroną i teraz daje się to we znaki. Za niecałe trzydzieści minut chłopcy wyruszą do szkoły w Sheffield, gdzie odbywać się ma konkurs. Chłopak stoi na rogu ulicy przed szkołą z Niallem, czekając na przyjście reszty.
- Harry, wszystko dobrze? – Irlandczyk jest zaniepokojony zachowaniem swojego przyjaciela, który stoi i się trzęsie.
- J-ja po prostu trochę się martwię – odpowiada lokowaty niespokojnym głosem.
Zanim Niall zdąży mu odpowiedzieć, pojawia się Louis oraz Zayn i Liam.
Ta dwójka odkąd powiedziała przyjaciołom o swojej relacji, nie kryje się przed nikim. Można powiedzieć, że ujawnili się przed całą szkołą, kiedy któregoś dnia Zayn obściskiwał się z Liamem na środku korytarza. Oczywiście spotkało się to z zawodem dużej ilości dziewczyn, bo dwójka z niewielu przystojnych chłopaków w tej szkole okazała się być homoseksualistami. Jednak nikt nie komentował na głos swojego niezadowolenia, więc chłopcy uznali, że nikomu nie przeszkadza ich orientacja. Nie stracili ani swojej pozycji w szkolnej hierarchii ani uznania ze strony rówieśników.
Harry był w lekkim szoku, widząc to wszystko. W jego starej szkole taką parę jak Zayn i Liam zaczętoby prześladować, a tutaj wszyscy uznali to za coś normalnego. I zielonooki musiał przyznać, że oglądanie jak jego przyjaciele bez problemu okazują sobie czułość na oczach innych bolało go, bo on z Louisem nie mógł tego robić. Czasami Harry ma ogromną ochotę wyjść i wykrzyczeć wszystkim swoje uczucia, ale później przypomina sobie, że jest tylko nieśmiałym nastolatkiem, który sam jeszcze nie wie, co czuje.
Chłopcy witają się ze sobą. Od jakiegoś czasu zawsze spotykają się w tym miejscu i razem idą do szkoły. Stało się to ich małym rytuałem. Nie ma dnia, podczas którego weszliby osobno do szkoły. Każdy czuje się pewniej mając ze sobą czwórkę najlepszych przyjaciół i może właśnie dlatego tak bardzo polubili te wspólne spacery.
Harry patrzy na Louisa. Chłopak jest w grubej, granatowej kurtce, ale to jedyna ciepła rzecz jaką ma na sobie. Na głowie ani śladu po czapce, a na stopach ubrane ma adidasy. Lokowaty podziwia szatyna. Louisowi jest wiecznie gorąco, a jemu natomiast zawsze jest zimno. Mógłby nawet w lecie chodzić w grubych swetrach, gdyby nie to, że raz wyszedł tak na wakacjach i każda osoba, która go mijała, mierzyła jego ubranie podejrzliwym wzrokiem.
Louis po krótkim rozglądnięciu się dookoła wolnym krokiem podchodzi do swojego chłopaka. Zbliża swoją twarz do tej Harry'ego w spokojnym tempie. Lokowaty czeka, aż szatyn go pocałuje. Jednak ta chwila nie nadchodzi. Louis liże językiem jego nos i odsuwa się z łobuzerskim uśmiechem.
- BooBear, nie bądź taki – Harry robi zawiedzioną minę, a Zayn wybucha śmiechem.
- BooBear? Co to za ksywa, stary? – mulat śmieje się.
Louis spogląda na niego wzrokiem zabójcy, zanim odpowiada:
- Nie słyszeliście tego – zaciska usta ze złością.
Harry śmieje się cicho. Wie, że Louis wręcz nienawidzi tego przezwiska, które kiedyś zdradziła mu jego mama. Lokowaty specjalnie je teraz wykorzystał, chcąc trochę się odegrać na swoim chłopaku.
- W takim razie mam dla was ważniejszą informację. Harry cholernie trzęsie dupą przed tym konkursem, na jaki zaraz jedzie i przydałoby się mu jakieś wsparcie – ogłasza Niall, klepiąc Harry'ego po ramieniu. Ten spogląda na niego i czerwieni się.
CZYTASZ
melting love
FanfictionHarry Styles nie wspomina dobrze miejsca zwanego Holmes Chapel. Prześladowania, jakich doświadczył zakończyły się tym, że mało co nie umarł. Po tym tragicznym wydrzeniu nie może dłużej przebywać w mieście i wraz z mamą wyjeżdża do Doncaster. Louis T...